6.10.2019

Październik w ogrodzie, czyli krótkie podsumowanie sezonu

Witajcie 
Kiedy latem ktoś w mojej obecności zachwycał się upałami, mówiąc, że w końcu w Polsce mamy prawdziwe wakacje - gasiłam go jednym pytaniem - "czyżbyś odżywiał się energią słoneczną?"  Nie pojmuję,  jak w dobie kryzysu klimatycznego można być takim ignorantem... cieszyć się z upałów wiedząc jednocześnie, że to one powodują ten kryzys.


Październik  to dobry czas na krótkie podsumowanie sezonu ogrodniczego.  Działkę uprawiam od 6 lat i to chyba był najgorszy rok dla moich roślin. Po chłodnym i deszczowym maju przyszedł czerwiec i od początku zafundował nam falę upałów. Trawnik momentalnie wysechł, a kwiaty przekwitały w tempie błyskawicznym.  Np. piwonie dłużej stały w wazonie, niż kwitły na rabacie 😞  Ucierpiały też niektóre krzaczki owocowe.


 Brak deszczu spowodował  plagę wszelkiego robactwa. Miałam okazję przekonać się, jak bardzo prawdziwe jest stwierdzenie "pracowity, jak mrówka". W przeciągu zaledwie tygodnia te pracusie porobiły mi kopce niemal pod wszystkimi krzaczkami truskawek... Ponieważ nie używam chemii próbowałam odstraszyć je sodą i cynamonem... jednak bezskutecznie. Naturalne metody sprawdzały się  zapewne za czasów naszych babć . W dobie chemicznych oprysków taki cynamon dla mrówek to, jak spa... więc kopców było coraz więcej i więcej. A, jak są mrówki to wiadomo - jest i mszyca, bo to dwie nierozłączne przyjaciółki.  Mrówki hodują i pielęgnują mszyce dla spadzi.


Sierpień przyniósł deszcz, ziemia rozmiękła, więc mało do tej pory aktywne krety wzięły się do roboty ze zdwojoną siłą. Ryły na potęgę nawet tuż przy odstraszaczach dźwiękowych.


Oprócz kretów i nornic pojawił się także karczownik - amator buraka...


To był naprawdę trudny rok dla roślin... Cóż,  przyjmuję to z pokorą, bo wiem, że w przyszłości może być jeszcze gorzej. Cieszę się z tego, co udało się wyhodować i pozyskać. Póki co zbieram i suszę wrotycz, w przyszłym roku stawiam na profilaktykę, będę zapobiegać, a nie zwalczać 😉




Pozdrawiam serdecznie
         Ania

6 komentarzy:

  1. To faktycznie był trudny rok dla roślin, widać to po cenach na straganach :( Ziemniaki 3x droższe niż w poprzednim sezonie. Jabłek nie mam praktycznie wcale, zatrzęsienie robaczywej drobnicy, która osypała się w trakcie lata, a zawsze były takie piękne i ogromne.
    Współczuję szkodników, to prawdziwe utrapienie. U mnie na szczęście nie ma ani kretów, ani nornic, duża ilość okolicznych kotów robi dobrą robotę.
    Pozdrawiam , Agness :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ceny warzyw z roku na rok rosną, np. pietruszka jest droższa niż mięso - to złe wieści dla jaroszy. U mnie warzywa choć słabsze niż w zeszłym roku to jakoś dały radę, ale borówki ucierpiały podczas suszy. Co do kretów, to nie chcę dużo pisać, bo ciśnienie od razu mi skacze :))) a koty choć liczne w mojej wsi jakoś nie odstraszają tych szkodników :( dookoła lasy, więc podgryzaczy tu bez liku :) Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  2. Draga Ania,
    Nimic in exces nu este bun, nici chiar caldura soarelui. Suferinta naturii din care facem parte si noi, ne marcheaza. O spui, o arati si tu! Speram intr-o normalitate si pentru noi si pentru natura.
    Te imbratisez, Mia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się dzieje, kiedy równowaga zostanie zachwiana. Czy zmiany, które widać gołym okiem da się jeszcze zatrzymać??? Mam nadzieję, że nie jest za późno dla naszej planety... Ściskam :)

      Usuń
  3. Działkowiec z Ciebie na całego:-)))
    Ja w ogrodzie mam jedynie maliny i jeżyny, a warzyw nie hoduję (chyba nie mam do tego wystarczająco samozaparcia) więc mój ogród jakoś te upały przetrwał, a i o dziwo owoce pięknie obrodziły na krzaczkach malinowych i jeżynowych, było ich naprawdę sporo:-)
    Pozdrawiam serdecznie:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć do działkowca z prawdziwego zdarzenia jeszcze mi daleko :) staram się, jak mogę... lubię rośliny, ogród mnie wycisza :) Co do pogody to była różna w różnych regionach kraju. U mnie wysuszyło truskawki i borówki, śliwy też marniutkie. A maliny i jeżyny faktycznie obrodziły obficie. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń