30.09.2020

Wrześniowe bukiety

 Witajcie 
Moje wrześniowe bukiety to wyłącznie żółte bukiety.  O tej porze najłatwiej o kwiaty tego koloru. Pobliskie łąki pełne są żółtych łanów nawłoci,  przydroża wrotyczu, a i w ogródku nie brakuje roślinek  tej barwy.  Lubię bukiety w takiej słonecznej kolorystyce, u mnie sprawdzają się idealnie.  Wnętrza mojego domu są stonowane i spokojne, a to dobre tło dla takich wyrazistych kompozycji. Odrobina żółtego niesamowicie  ociepla i ożywia pomieszczenia.   Po za tym wydaje mi się,  że żółte kwiaty są o wiele bardziej trwałe niż te w innych kolorach.  Przy regularnej wymianie wody w wazonie potrafią naprawdę długo zachować świeżość i cieszyć oczy 🌻

wrześniowe bukiety

wrześniowe bukiety



rudbekia

Pozdrawiam serdecznie
         Ania

28.09.2020

Zobaczyć z bliska kosmos


Witajcie
Mój wrześniowy ogród to ogród, który powoli udaje się na zasłużony odpoczynek. Coraz mniej w nim kolorów, dominuje zieleń, a i ta z dnia na dzień staje się coraz bardziej wypłowiała. Nie mam zbyt wielu jesiennych kwiatów, sytuację próbują ratować późnoletnie kwitnące jeszcze rośliny, takie jak rudbekia, hibiskus, aksamitka czy kosmos... Ta ostatnia kwitnie nieprzerwanie od lipca i na przekór jesieni wypuszcza coraz to nowe, liczne pączki.  Cała obsypana jest kwieciem, jakby chciała nadrobić braki za inne gatunki 🌸


 Kosmos zwany też onętkiem, ponętką, warszawianką, wschodniaczkiem, motylkiem to roślina znana nam dobrze z babcinych ogródków.  Później na jakiś czas zapomniana, teraz wraz z modą na przydomowe łąki i wiejskie ogrody powraca na nasze rabaty.  I bardzo dobrze, bo to roślinka, którą warto mieć na działce. Kosmos to tegoroczny debiut w moim ogródku,  zbieram skrzętnie jego nasionka, by w przyszłym sezonie wysiać go znacznie więcej.   

onętek

To niesamowicie ozdobna roślinka, jej kwiaty są pięknie i różnorodnie wybarwione, od bieli poprzez niemal wszystkie odcienie różu aż do mocnego bordo.   Kwitnące kosmosy  tworzą na rabatach cudowne, wielobarwne "plamy".  A ponieważ rosną dość wysokie mogą też być wspaniałym tłem dla innych roślinek.   

Kosmos nie ma zbyt wygórowanych wymagań, ani glebowych, ani pielęgnacyjnych.  To roślina łatwa w uprawie, a  co ważne jest miododajna.  Zwabia chmary pszczół i trzmieli, dzięki czemu ogród tętni życiem. 

zobaczyć z bliska kosmos


Pozdrawiam serdecznie
          Ania

21.09.2020

Sukienka Selini cz.II

Witajcie kochani

Choć to ostatnie dni kalendarzowego lata,  piękna aura nas nie opuszcza.  Słonko przyjemnie grzeje, pogoda można by rzec sukienkowa 😀  Zapraszam zatem na kolejne ubraniowe wariacje.  Tym razem sukienka w zestawie z cieplejszymi rzeczami, bo choć dni są cieplutkie, to rankami i wieczorami czuć już na plecach oddech jesieni.

sukienka selini

1. Wariant rockowy, czyli z pazurkiem.
Dżinsowa kurtka to moje ulubione okrycie wierzchnie na tzw. przejściowy czas. Jest uniwersalna i pasuje praktycznie do wszystkiego. U mnie fajnie skomponowała się z sukienką i cielistymi botkami. A ponieważ w tej stylizacji dzieje się dużo - miedziane guziki w kurtce, wycięcie w botkach, frędzle przy torebce - to biżuterię ograniczyłam tylko do bransoletki.

saway botki

 
2. Wersja casualowa, czyli elegancja na co dzień.
Stylowo, a zarazem wygodnie. U mnie klasyczne zestawienie kolorów - czerni i beżu, do tego zamszowe czółenka, które wpisują się w najnowsze trendy - kwadratowe noski znowu na topie! Choć przyznam, że mnie w tych butach urzekł przede wszystkim złoty paseczek z klamerką. Niewielki detal, ale wraz z falbaną przy sukience nadał całości vintagowy charakter.
 

torebka ochnik

Tę sukienkę śmiało mogę zaliczyć do garderoby kapsułowej. Ma ponadczasowy kolor i prosty fason, który w zasadzie nie wychodzi z mody. Przez dobór odpowiednich dodatków mogę tworzyć zestawy na wiele, wiele okazji...
  • Sukienka Selini - tutaj
  • Botki z wycięciem - tutaj
  • Beżowa torebka - tutaj 

Pozdrawiam cieplutko
              Ania

16.09.2020

Selini - sukienka na każdą okazję

 Witajcie

Tegoroczny wrzesień jest piękny. Wysokie temperatury pozwalają w pełni korzystać z letniej szafy. U mnie cały czas  w użyciu są sandałki, klapki, szorty i zwiewne sukienki.  Dlatego bohaterką dzisiejszego posta będzie właśnie letnia sukienka. Kupiłam ją niedawno i bardzo, bardzo polubiłam.  Uszyta jest z przewiewnej naturalnej wiskozy, ma wygodny lekko trapezowy krój,  dekolt w serek, który optycznie wysmukla sylwetkę, a na dole ma  doszytą falbanę sprawiającą, że sukienka nie jest nudna.  Ubranko ładnie się układa i co ważne uszyte jest w Polsce. Zapraszam zatem na pierwszą część kilku moich wariacji na temat jednej sukienki 😊

sukienka selini

 1. Wersja plażowa
     Sukienka jest luźna, więc spokojnie założymy pod nią strój kąpielowy, a kolorowa torebka i klapki rozweselą stylizację.  Biżuteryjne  dodatki na plażę ograniczam do tych niezbędnych i praktycznych  😎

sukienka selini


 2. Wersja boho
     Mój ulubiony letni styl... dużo swobody,  dużo plecionki i dużo subtelnej  biżuterii, zwłaszcza tej nadgarstkowej.  Mam wrażenie, że to jest taki trend, gdzie im mniej zastanawiasz się co z czym zestawisz tym lepszy osiągniesz efekt. 

sukienka selini
 

3. Wersja elegancka 
 Czerwone szpilki w parze z sukienką to kwintesencja elegancji, taki duet nie potrzebuje już zbyt wielu dodatków, no może odrobiny tajemniczości w postaci kocich okularów...

W moich propozycjach oprócz nowej sukienki od Selini pojawia się też parę innych wyprzedażowych rzeczy.

  • Sukienka Selini - tutaj
  • Pleciony koszyk Diverse - tutaj
  • Czarne klapki Reserved - tutaj

Kochani życzę Wam dużo  słoneczka i pięknych, ciepłych chwil. Cieszmy się latem, póki trwa.  Mój kot cieszy się nim całymi dniami,   jest mistrzem plażingu, oczywiście takiego na sucho,  bez wody... 🙃 


Pozdrawiam serdecznie
              Ania

13.09.2020

Zielona domowa przestrzeń

 Witajcie 
Dzisiaj będzie trochę liści, ale nie pożółkłych.  Jesień trzymam jeszcze na dystans.  Wrzesień w swoich dwóch pierwszych dekadach jest przecież latem.  Bardzo  lubię ten miesiąc,   jest mniej dokuczliwy od swoich poprzedników... Nie dokuczają upały,  komary,  dni potrafią być przyjemnie ciepłe, a wokół dużo soczystej i głębokiej jeszcze zieleni.    


Trochę zieleni wprowadziłam też do mojej domowej przestrzeni.  Przywiozłam od mamy dużo nowych roślinek i to one mnie zainspirowały.  Więc zanim przyjdzie jesień i zanim w domu zrobię dyniowisko,  zapraszam na późnoletni wystrój mojego salonu.  Zmiany dotyczą głównie tkanin i dekoracji,  bo to najprostszy sposób na ożywienie wnętrza. 


Na sofie zagościły poduchy z motywem botanicznym,  na stołach świeże bukiety, a w oknach nowe, zielone zasłony.  Obawiałam się trochę tych ciemnych zasłon,  do tej pory wieszałam na zmianę białe albo beżowe.  Ale ostateczny efekt bardzo mnie zadowolił, myślę, że zasłony nadały charakter całej aranżacji. 



I choć to kompozycja  utrzymana jeszcze w letnim temacie, to gdzieś tam pojawiają się już małe, jesienne akcenty - wiewiór z orzeszkami, krata na zasłonach,  żółty kolor kwiatów, no i liście... oczywiście 😀




Ten piękny, zasuszony palmowy liść od Madam Stoltz ( zdj. poniżej) kupiłam w bardzo dobrej cenie tutaj.  To niebanalna  dekoracja, od spodu ma zawieszkę, więc możemy powiesić liść na ścianie, wstawić do wazonu lub w upalne dni używać, jako wachlarza.  Jeśli ktoś jest zainteresowany to sklep do końca dnia (czyli do końca 13 września)  ma darmową wysyłkę. Samą firmę też warto mieć na uwadze, gdyż zapowiada własną produkcję wnętrzarskich dodatków z polskiej wikliny. 



Pozdrawiam serdecznie

         Ania

10.09.2020

Ptysie z malinową chmurką

 Witajcie kochani
Pierwszy wrześniowy post będzie przyjemnie słodki, odrobinę  kwaskowy i mega kremowy... Ptysie "chodziły" za mną  już od dłuższego czasu. Odkąd maliny zaczęły dojrzewać,  ja na krzaczkach zamiast owoców widziałam te puszyste pyszności...  W końcu uległam swoim zachciankom i upiekłam całą stertę złocistych, rozpływających się w ustach malinowych ptyśków. 


Mój przepis jest dość stary, sprawdzony i troszkę przeze mnie zmodyfikowany.  Zapraszam 🤗

Składniki na ciasto
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 70 g masła
  • 3 duże jaja lub 4 średnie
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Składniki na krem
  • 300 - 400 g malin
  • 500 ml śmietanki 30 lub 36%
  • 2 do 4 łyżek serka mascarpone ( w oryginalnym przepisie są 2 op. śmietan - fiksu)
  • 2 łyżki cukru lub ksylitolu
  • 1 opakowanie cukru waniliowego lub wanilinowego
  • 2 łyżki cukru pudru         

 

Przygotowanie ciasta
Zagotować wodę (150 ml - trochę więcej niż połowę szklanki) z masłem i szczyptą soli. Mieszając wsypywać do wrzątku mąkę. Zmniejszyć ogień i mieszać do momentu, aż ciasto stanie się lśniące, gładkie, bez grudek i zacznie odchodzić od ścianek garnka. Odstawić na chwilę, by trochę wystygło. Następnie dodać kolejno jajka, proszek do pieczenia i mieszać do połączenia składników ( można użyć miksera) Przy pomocy rękawa cukierniczego lub łyżki formować ptysie i piec w temp. 200° przez ok. 20 minut. 


Przygotowanie kremu
Połowę malin (150 - 200g) zmiksować z cukrem i przetrzeć przez sitko. Śmietanę ubić z cukrem waniliowym i cukrem pudrem, następnie dodać serek mascarpone. Jeśli używamy śmietanki tortowej, czyli 36% serka dodajemy mniej, by masa nie była zbyt ciężka, jeśli mamy zwykłą kremówkę możemy dodać więcej mascarpone. Na koniec wlewamy sos malinowy i mieszamy do uzyskania gładkiej masy. Nadziewamy ptysiowe miseczki, dokładając po kilka świeżych malin. Z tej ilości składników wychodzi dość dużo nadzienia. Można zrobić bardzo wysokie ciacha, albo tak, jak ja - upiec ptysie z podwójnej porcji składników.  Do środka dajemy wtedy mniejszą porcję bitej śmietany. Ciastka są niższe, ale za to jest ich duuuużo, cała ptysiowa armia.... Choć u mnie, ile by ich nie było zawsze znikają w tempie błyskawicznym. 



Ptysie upiekłam w dwóch rozmiarach, standardowym i mini. Te malutkie uwielbiam, choć wykonanie ich jest bardziej czasochłonne.  Ale taki ptyś na jeden kęs wydaje się być mniejszym grzeszkiem 😬





Pozdrawiam cieplutko
         Ania