Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogród. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogród. Pokaż wszystkie posty

29.05.2025

Blogowe zaległości...

 Witajcie po dłuuugiej przerwie. Nie lubię takich absencji, ciężko mi po nich wrócić  do blogowania. Duże zaległości zawsze działają na mnie demotywująco... Przyznam, że przez chwilę myślałam nawet, by zakończyć swoją dwunastoletnią przygodę z blogiem... ale nie... jeszcze nie kończę, a  na pewno nie w taki angielski sposób, czyli bez pożegnania z Wami:)  Jestem zatem z powrotem i mam nadzieję pojawiać się w miarę systematycznie...  

Co było powodem przerwy w blogowaniu? W kwietniu gościłam u siebie moją mamę. Mama ze względu na swój wiek (83 lata) i dolegliwości (przebyte dwa udary) nie podróżuje już publicznymi środkami transportu, więc pojechaliśmy po nią autem. W drodze powrotnej zrobiliśmy przystanek w Warszawie, tam mama miała okazję odwiedzić po raz pierwszy swoją wnuczkę, a moją siostrzenicę. Potem kilka dni w Krakowie i wizyta "na włościach" u wnusia, a mojego syna:) Resztę czasu spędziliśmy głównie na wsi, z wyjątkiem drugiego dnia świąt, kiedy to udaliśmy się aż pod Wrocław z wizytą do kolejnej wnuczki, a mojej siostrzenicy. Pobyt mamy u nas to był piękny, choć dość intensywny czas.  Dla mojej mamy był to czas wypełniony po brzegi wrażeniami - nieraz polała się łezka z radości i  wzruszenia. Miała okazję zobaczyć, jak mieszkają i żyją jej wnuczęta z dala od swoich rodzinnych stron. Dwa tygodnie minęły w miłej, rodzinnej atmosferze (na zdjęciach moja mama i mój syn - jak widać miłość międzypokoleniowa kwitnie:))


Potem przyszedł maj i uświadomił mi, jak duże zaległości mam w pracach ogrodowych.  Podczas majówki udało mi się obsadzić kwiatami skrzynki, donice i klomby tarasowe, ale na obrobienie czekał praktycznie cały ogród.  Wpadłam więc na pomysł, by przedłużyć pobyt na wsi, tak by uporać się ze wszystkim...  I uwierzcie, to nie był dobry pomysł...  przeholowałam, w pewnym wieku pracę fizyczną  należy jednak sobie dozować. Kiedy po tygodniu tej "aktywności" wróciłam do Krakowa - dopadła mnie ogromna niemoc...  całkowicie "klapnęłam" poczułam się tak, jakby ktoś odłączył mi zasilanie.  A później to już standard, wszystkie schowane w ciele HSVały wylazły mi na usta i podniebienie, do tego doszło jakieś takie rozmemłanie psychiczne... Całe szczęście, że szybko się regeneruję, choć oczywiście bez suplementacji  Borelymą i kompleksem witaminy B się nie obyło...   Ale już jest dobrze!!!


Czy efekt moich ogrodowych zmagań jest widoczny na zdjęciach???
🌿🌿🌿


Pozdrawiam cieplutko♥︎♥︎♥︎
         Ania

9.04.2025

Na początek - żółty

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
W swoim ogrodzie nie mam zbyt wielu roślin kwitnących na żółto, a te, które mam - w większości zakwitają  właśnie teraz, wiosną.  To tak,  jakby natura chciała zrekompensować mi zimowy niedostatek słońca. Pierwsza żółta "plama" na działce pojawia się już w lutym. Tworzy ją leszczyna obsypana intensywnie żółtym,  męskim kwieciem. To wcześnie budzące się do życia drzewko niesamowicie kontrastuje z suchą, martwą jeszcze przyrodą wokół. Licznie zwisające kotki cieszą oczy i wzniecają cichą nadzieję na rychłe nadejście wiosny...  Kwiaty leszczyny są jadalne i można spożywać je na surowo lub przyrządzać z nich pasty, napary, nalewki, miody, ocet czy okłady lecznicze (pod warunkiem, że nie jesteśmy na nie uczuleni)  Są bardzo cennym surowcem zielarskim, działają napotnie, moczopędnie, odkażająco i uspokajająco.  Męskie kwiaty zawierają fitohormony więc przynoszą ulgę także w menopauzie. By pozyskać wartościowy leczniczo materiał,  kwiaty najlepiej zbierać w czasie, kiedy mają najwięcej żółtego pyłku. 

W niedługim odstępie czasowym tuż obok leszczyny zakwita dereń jadalny. Jego żółte kwiaty są niewielkie, delikatne i bardzo urodziwe. Niczym małe pomponiki zdobią bezlistne jeszcze gałązki. Są intensywnie pachnące i miododajne, wabią rzesze wygłodniałych  po zimie owadów zapylających. 

Niewątpliwie najbardziej popularnym zwiastunem wiosny wśród krzewów jest forsycja. Moja w tym roku zakwitła obficie,  cudownie rozświetlając ogród swoją intensywnie żółtą barwą.  Oprócz walorów estetycznych roślina ta ma wiele właściwości leczniczych. Jej drobne kwiatki skrywają  niesamowitą moc - uszczelniają naczynia krwionośne, wzmacniają włókna kolagenowe, przynoszą ulgę w alergiach, działają rozkurczowo,  przeciwzapalnie i detoksykacyjnie, a przy tym są wspaniałą dekoracją serwowanych dań:) 

Moje pierwsze ogrodowe dekoracje również są w kolorze żółtym. A niech złoci się ta wiosna na całego☀️☀️☀️


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

7.03.2025

Ukoronowanie wiosny

 Witajcie♥︎♥︎♥︎ 
Pragnienie wiosny powoli się materializuje. Słoneczko grzeje przyjemnie i coraz mocniej,  wybudzając naturę z zimowego letargu... 


To bardzo radosny, ale powolny proces... Nim ogrody wybuchną feerią barw minie jeszcze trochę czasu. Te pierwsze symptomy wiosny są niepozorne i trzeba wytężyć wzrok, by je dostrzec... W moim ogrodzie nie dzieje się jeszcze wiele, ale poruszenie w naturze już czuć.  Pąki owocowych drzew nabrzmiewają, ptaki oblatują budki lęgowe, a wczesne roślinki cebulowe rozpoczęły już wegetację. Ostrożnie wypuściły pędy i stopniowo pną się w górę niczym szpiegowskie peryskopy badając sytuację pogodową na powierzchni ziemi:) 
 

By uprzyjemnić oczekiwanie na wiosnę "ogrodową" urządziłam sobie wiosnę "domową" W sklepie ciężko mi przejść obojętnie obok półek z roślinkami i bardzo często ulegam ich urokowi... Bo,  jak się oprzeć temu pięknu i soczystym kolorom... zwłaszcza po burej zimie?  Od samego patrzenia na nie mózg nabrzmiewa od serotoniny:) Więc doniczka, po doniczce, a czasem od razu kilka znoszę je do domu, przy każdej nadarzającej się okazji.

I choć moim ulubieńcem wśród wiosennych kwiatów jest hiacynt, to w tym sezonie  "korona"  przypadła prymuli z gatunku Belarina. Oczarowały mnie jej duże, pełne i  cudownie wybarwione kwiaty. Prezentuje się naprawdę elegancko i dostojnie, iście po królewsku:) Mam nadzieję, że od przyszłej wiosny ten gatunek pierwiosnka będzie tak samo czarował tyle, że już na rabatach. W swoim ogródku mam wiele prymulek, ale tych klasycznych o znacznie skromniejszych kwiatuszkach. To urocze i wytrzymałe roślinki, odporne nawet na większy mróz. Pojedyncze kwiatki utrzymują się na nich praktycznie przez cały rok, wyzierając czasem nawet spod śniegu.  A wiosną, kiedy przychodzi ich właściwa pora kwitnienia obsypują się drobnym, za to bardzo licznym kwieciem tworząc śliczne, kolorowe kobierce.


Pierwiosnek, jak sama nazwa wskazuje to symbol wiosny, ale także młodości, nadziei, niewinności i nowego początku... I trzeba przyznać, że jego subtelność, wręcz eteryczność dokładnie odzwierciedla te stany...


Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałego weekendu oraz pięknego Dnia Kobiet🌷🌷🌷
          Ania

8.02.2025

Makaron z brokułem

 Witajcie kochani♥︎♥︎♥︎
W dzisiejszym poście podzielę się z Wami fajnym i prostym przepisem na makaron. Głównym jego składnikiem jest brokuł, ale w całości,  łącznie z łodygą. W kuchni najczęściej wykorzystujemy tylko kwiaty, a właściwie pąki kwiatowe brokułu, reszta ląduje w koszu, a to duży błąd. Jego łodyga to bardzo smaczna oraz wartościowa część warzywna i można z powodzeniem ją spożytkować. Mój przepis, po małych modyfikacjach, powstał na bazie kulinarnego vloga niezawodnego mistrza kuchni Stefano Barbato (tutaj)


Składniki (na 2 osoby)
  • 200 g makaronu typu penne (u mnie pełnoziarnista Barilla)
  • główka brokułu (średniej wielkości)
  • 2 ząbki czosnku
  • ok. 10 pomidorków koktajlowych
  • kapary (słoiczek)
  • fileciki anchois (cały słoiczek lub pół - wg upodobania)
  • oliwa 
  • sól, pieprz
 

Przygotowanie
Brokuł myjemy pod bieżącą wodą, następnie oddzielamy różyczki od łodygi. Łodygę delikatnie obieramy ze skórki,  a różyczki blanszujemy przez 1 do 1,5 minuty we wrzącej wodzie, po tym czasie odcedzamy. Na patelnię lub do wysokiego rondla wlewamy kilka łyżek oliwy, dodajemy - nie pozbawione łupiny i lekko zgniecione - ząbki czosnku  (chodzi tylko o nadanie oliwie aromatu) Kiedy oliwa się rozgrzeje, wrzucamy do niej odcedzone kapary oraz fileciki, mieszamy i dorzucamy do nich umyte i przepołowione pomidorki oraz zblanszowane różyczki brokułu. Chwilę podsmażamy, a następnie zmniejszamy ogień i całość dusimy pod przykryciem  ok. 6 - 7 minut, od czasu do czasu mieszając.  Gdy sos zbyt mocno się zredukuje możemy później podlać go odrobiną wody spod makaronu. 
W międzyczasie nastawiamy wodę na makaron, łodygę brokułu kroimy na mniejsze części (np słupki o wysokości mniej więcej 2 cm) i wrzucamy na posolony wrzątek, po chwili, gdy woda znowu zacznie wrzeć dorzucamy makaron i gotujemy wg przepisu na opakowaniu. Ugotowany makaron wraz z kawałkami łodygi odcedzamy i wsypujemy na patelnię z sosem. Całość delikatnie mieszamy, do połączenia składników.   

Na talerzu, makaron posypujemy świeżo zmielonym pieprzem i gotowe!
To smaczne oraz sycące danie, z dużą ilością błonnika i dobrych węglowodanów w postaci pełnoziarnistego makaronu... polecam wypróbować przepis:)


 Do kalendarzowej wiosny zostało już tylko 40 dni... Powoli zbieram siły na rozpoczęcie sezonu ogrodowego, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie będzie to łatwy rok dla działkowców.  Ciepła zima już spowodowała falstart w przyrodzie.


Bardzo wcześnie, bo z końcem stycznia zaczęły u mnie na rabatach wschodzić tulipany, żonkile i krokusy, a na polnych wierzbach pojawiły się bazie...

 

W powietrzu też jest widoczny ruch, ptaki powoli wracają z zimowisk. Nasze budki są już wysprzątane i gotowe do zasiedlenia przez ptasie rodziny. I coś mi się wydaje, że długo nie będą czekały na chętnych lokatorów:) 
 


Pozdrawiam cieplutko
         Ania