Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moda i uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moda i uroda. Pokaż wszystkie posty

18.03.2025

Wełniaczki

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Marzec, jak to marzec,  funduje nam pogodową ruletkę. Czasem w ciągu jednego dnia możemy doświadczyć wszystkich pór roku. Z jednej strony twarz muska ciepły promyk słońca, a z drugiej liże zimny jęzor wiatru.  Najlepszym sposobem, by dopasować się do tego przejściowego okresu jest strój warstwowy, czyli na cebulkę. Bo przecież nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednio ubrani ludzie☀️❄️💦💨


Mój ulubiony zestaw na szybko zmieniającą się pogodę to bawełniany tshirt lub longsleeve, sweter z wełny merino, lekka kurtka i ewentualnie szalik. W razie konieczności zawsze mogę "pozbyć się" jednej z warstw. Ubrania z wełny merynosów są idealne na tę porę, zresztą są idealne na każdą porę. Wełna marino ma właściwości termoregulacyjne - ogrzeje, ale nie przegrzeje, jej włókna oddychają, pochłaniają wilgoć i odprowadzają ją na zewnątrz, pochłaniają także promieniowanie UV. Jest przewiewna, delikatna, ale też, gdy odpowiednio o nią zadbamy - wytrzymała.
 

Od kilku już sezonów staram się kupować dzianiny w 100% naturalne. Nie jest to jeszcze przeważająca część ubrań w szafie, ale do takiego stanu konsekwentnie dążę...  Myślę, że swetry o naturalnym składzie to dobra inwestycja, odpowiednio pielęgnowane posłużą mi wiele lat.  

Jak użytkować wełniane swetry, by na długo zachowały swój piękny wygląd?
Podczas noszenia wełna się mechaci (wełna z alpak najmniej) na skutek tarcia małe włoski z włókien uwalniają się i zbijają w kulki. Dlatego też,  od czasu do czasu warto dzianinę oczyścić ze zmechaceń przy pomocy golarki do swetrów czy grzebienia do wełny. 

Dzianin z wełny merino nie musimy prać często, jeśli  nie mają widocznych zabrudzeń, czy plam wystarczy je regularnie wietrzyć. Wełna ma właściwości bakteriostatyczne, czyli samoczyszczące, bakterie się na niej nie namnażają, dzięki czemu nie utrzymuje brzydkich zapachów. Ponadto wełna merino nie elektryzuje się, a tym samym przyciąga mniej kurzu. Jeśli jednak  wymaga uprania,  musimy zrobić to umiejętnie. Najlepiej ręcznie, w chłodnej wodzie (30°C) i przy użyciu odpowiedniego dla wełny detergentu. Suszymy zawsze w stanie rozłożonym, z dala od grzejnika i słońca.  Pomocna w tej końcowej czynności jest siatka na swetry. Jej jajowaty wygięty kształt pozwala ułożyć wyprane ubranie w pierwotnej formie. 

Do prania delikatnych oraz wełnianych rzeczy używam ostatnio płynu z Rossmanna. Ma przyjemną, lekką formułę, a przy tym jest skuteczny. Prałam w nim rękawiczki, w stanie dość zabrudzonym - płyn doskonale sobie poradził... polecam (nie jest to reklama, ani też współpraca z drogerią)

Wielbicieli wełny jest wielu... ale największym niewątpliwie jest mól włosienniczek. Ten mały motyl potrafi zrujnować w szybkim tempie całą kolekcję ubrań. By do tego nie dopuścić należy stosować odstraszacze - kulki cedrowe, pałki lawendy, ziele bagna zwyczajnego, zapachowe wkładki, mydełka, itp... 
Na koniec zapraszam jeszcze na mały debiut kurtki z kategorii przejściowych. Bardzo się z nią polubiłam, jest lekka, dobrze odszyta i co najważniejsze ma wygodne, pojemne kieszenie!
 
Kurtka Massimo Dutti /wyprzedaż zima 2025/
Spodnie woskowane Massimo Dutti /wyprzedaż zima 2025/
Torebka JIJILOVEMADE / lato2024/
Szalik Solar /kilku, a może nawet kilkunastoletni/
Sztyblety Ryłko /kilkuletnie/



Pozdrawiam cieplutko
         Ania

16.10.2024

Jesienna pielęgnacja

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Moja pielęgnacja  w zasadzie przez cały rok jest taka sama i polega na - oczyszczaniu, nawilżaniu, odżywianiu i ochronie skóry.  Jesienią co prawda jest więcej czasu na pielęgnacyjne rytuały (bo co robić w długie wieczory, jeśli nie dopieszczać siebie???) ale to cały czas jest bazowanie na tych czterech czynnościach. Kosmetyków pielęgnacyjnych też raczej nie dzielę ze względu na pory roku... chyba, że aura tego wymaga, np. zimą - mróz. Jedynie co zmieniam jesienią to perfumy oraz kolorystyczne akcenty w makijażu.
 

Sporadycznie zmieniam też kremy do twarzy, mam bardzo wrażliwą cerę i ciężko kupić mi specyfik, który by mnie nie uczulał. Ale wiem też, że skóra nie powinna przyzwyczajać się do jednego kosmetyku, bo po dłuższym czasie słabo reaguje na jego działanie. Więc co jakiś czas podejmuję ten trud, by wdrożyć coś nowego...  Taką nowością w mojej kosmetyczce są kremy Dr Ireny Eris - FACE & EYES ZONE.  Pierwszy to tonujący krem antyrodnikowy do twarzy, drugi to korygujący cienie i obrzęki krem pod oczy. Oba świetne i godne polecenia. Face Zone ma niezwykle lekką  konsystencję, wspaniale się rozprowadza, a dzięki właściwościom subtelnie koloryzującym śmiało może zastąpić podkład. Używam go wraz z głęboko nawilżającym kremem z kolekcji Sephory. Najpierw rozprowadzam i wklepuję hydrator, a kiedy delikatnie się wchłonie nanoszę cieniutką warstewkę face zone. Krem porządnie nawilża i to czuć już po kilku zastosowaniach,  nadaje też skórze naturalnego blasku, rozjaśnia, wyrównuje koloryt oraz maskuje przebarwienia. Z kremu pod oczy od dr Eris też jestem bardzo zadowolona, świetnie rozjaśnia okolice oczu, a przez to dodaje blasku spojrzeniu i najważniejsze - nie gromadzi się w "kurzych łapkach"nawet po całym dniu:) Kremy oprócz zalet, które już wymieniłam mają jeszcze jedną, dla mnie wręcz koronną  - zawierają filtry chroniące skórę przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB. Krem do twarzy ma wysokie  SPF 50+, a krem pod oczy SPF 20. Moja skóra nie lubi tej mineralnej ochronnej warstewki, wszystkie kremy z filtrem, jakich do tej pory używałam obciążały moją cerę, a tu proszę... lekkie, nawilżająco- pielęgnujące i do tego chroniące... te kremy to mój kosmetyczny zachwyt roku...

Wraz z odejściem lata odeszły u mnie także w odstawkę lekkie, orzeźwiające,  cytrusowo - kwiatowe nuty zapachowe. Jesienią sięgam po coś cięższego i z ogonem... Burberry London for Women ogon ma... i to bardzo intrygujący- to rozgrzewająca mieszanina paczuli, piżma i drzewa sandałowego.  Niepozorna buteleczka otulona kawałkiem kultowego "płaszcza" w kratę burberry skrywa w sobie zapach, który chętnie noszę o tej porze roku...

Ponieważ jesienią nie maltretuję ust ciężkimi kolorami (ze względu na skłonności do pierzchnięcia warg - sezon grzewczy, wiatr, zmienność temperatur) to pozwalam sobie na mocny akcent kolorystyczny na paznokciach. Ten piękny lakier (Raisin' the Bar) to nowość w mojej kosmetyczce. Pierwszy raz sięgnęłam po markę OPI i na pewno nie ostatni:))) Lakier okazał się świetny, dobrze się rozprowadza i dokładnie kryje już po pierwszym razie, a przy tym naprawdę długo utrzymuje się na płytce. Do takich intensywnie bordowych paznokci usta pozostawiam w neutralnym kolorze. Podkreślam je moją ulubioną i jak na razie bezkonkurencyjną pomadką w kredce firmy Golden Rose nr 18. To jest świetny kosmetyk za niewielkie pieniądze, ma przyjemną dla ust konsystencję, łatwo się rozprowadza, nawilża i odżywia.

Pielęgnacja zewnętrza to jednak nie wszystko, wszak prawdziwe piękno pochodzi z wewnątrz. Warto teraz, przed zimą zadbać o siebie kompleksowo. Nie jestem zwolenniczką suplementów i jeśli już sięgam po jakieś wspomagacze to są to zazwyczaj zioła. Borelymę polecił mi kiedyś lekarz na wspomożenie układu odpornościowego po długiej antybiotykoterapii.  Od tamtego czasu raz w roku robię sobie terapię tym specyfikiem. Borelyma to silnie skoncentrowana mieszanka ekstraktów z ziół - rdestowca japońskiego, szczeci pospolitej, czystka, ashwagandhy, vilcacory (czepoty puszystej) i andrographis (brodziuszki wiechowatej) Preparat nie zawiera żadnych substancji syntetycznych - wypełniaczy, konserwantów, słodzików czy barwników. Polecany głównie do stymulacji układu odpornościowego, ale także do detoksykacji i wzmocnienia organizmu. 
Oleje roślinne nieoczyszczane i tłoczone na zimno to też świetny sposób, by wspomóc nasze ciało od środka. Bogate w wielo i jednonienasycone kwasy tłuszczowe są niezastąpione w walce ze złym  cholesterolem i wolnymi rodnikami... Latem oliwa i oleje pojawiają się u mnie najczęściej w sałatach, jesienią zaś zawsze robię sobie kurację olejem - codziennie wypijam dwie łyżki jakiegoś... obecnie jest to olej z pestek czarnej porzeczki... samo zdrowie:)


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

20.09.2024

Dresy nie do pary

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Najbardziej zaniedbaną zakładką na moim blogu jest niewątpliwie "moda i uroda" Trochę po macoszemu traktuję tutaj ten temat, choć w realu jest zupełnie na odwrót.   Dorastałam w "babińcu" - z trzema siostrami, mamą i babcią - w takim domu, z liczebną przewagą kobiet,  ciuchy i wygląd był tematem, może nie przewodnim, ale przewijającym się dość często... i chyba po trosze tak zostało do dziś:)

Ostatnio dokonałam małych ciuchowych zakupów, więc jest okazja, by pobawić się modą i przy okazji zasilić tę najszczuplejszą z zakładek. Odkąd mam dom na wsi najbardziej zużywającym się rodzajem odzieży stały się u mnie dresy. Uwielbiam ubrania typu homewear i ich braki w szafie uzupełniam na bieżąco. Wrzesień, czyli początek roku szkolnego  to dobry czas na zakupy tego typu konfekcji. Sklepowe półki uginają się od mięciutkich dresowych kompletów, jest w czym wybierać

Choć moje nowości w duecie wyglądają trochę, jak strój roboczy to uwierzcie mają potencjał. Odpowiednio wystylizowane są świetną częścią garderoby nadającą się nie tylko do relaksu na kanapie. Zapraszam na dwie stylizacje, pierwsza dość zachowawcza,  druga bardziej z polotem,  czyli "nudny wf" kontra "ekscytujący balet"


Szare, bawełniane spodnie z Pepco... mam dzięki siostrzenicy, bo to ona pochwaliła się zakupem i namówiła, by przymierzyć. Gdy je założyłam wiedziałam, że muszę takie mieć...  w sklepie pewnie przeszłabym obok wieszaka nawet ich nie zauważając. Teraz to moje ulubione portki, mają głęboki szary kolor, dobry skład, bo to 100% bawełny, są dobrze uszyte, dzięki czemu ładnie się układają i przede wszystkim są bardzo wygodne (dzięki Lenko😘)


Spodnie pasują do wielu rzeczy, można je nosić na sportowo z bluzą czy luźnym blezerem.  Świetnie też wyglądają z białym t - shirtem i marynarką. U mnie w prostym, monochromatycznym wydaniu... swobodnym i zapewniającym duży komfort. Do szarości dobrałam srebrną biżuterię z małym dodatkiem pereł.


Spodnie dresowe - Pepco (nowe)
Prążkowana koszulka - Massimo Dutti (wiosna/lato 2024)
Lniana koszula - Zara (wiosna/lato 2023)
Buty - Crocs
Torebka - Puccini (stara)

Ciepłej, dresowej bluzy szukałam już od dłuższego czasu. I choć oferta sklepów jest bardzo bogata, to skład tkanin pozostawia wiele do życzenia. Znalezienie czysto bawełnianej bluzy w kolorze i modelu, który chcemy nie należy do łatwych czynności:) 

Bluza z Zary nie jest w 100% bawełniana, a niespełna 90 ciu, ale za to jest w fajnym, przygaszonym  kolorze khaki i ma świetne baloniaste rękawy. Zestawiłam ją z satynową spódnicą, balerinami i torebką typu chanel. Dresowa bluza w eleganckim wydaniu... bardzo lubię takie nieoczywiste połączenia. Z biżuterii mam na sobie tylko pierścionek i delikatną bransoletkę, łańcuszek torebki jest tak strojny, że więcej dodatków tu nie potrzeba...


Dresowa bluza - Zara (nowa kolekcja)
Satynowa spódnica - Carry (jesień/zima 2023)
Baleriny Audrey - Ryłko (jesień/zima 2024)
Pikowana torebka - ModnyPortfel
 

Na koniec moja gorąca prośba dotycząca akcji "Stop łańcuchom" To oddolna, obywatelska inicjatywa, która walczy o lepszy byt naszych braci mniejszych. Na zebranie podpisów zostało już niewiele czasu (do 24 września) Jeśli jeszcze ktoś z Was nie podpisał rozejrzyjcie się proszę w swoich miejscowościach gdzie można to uczynić. W Krakowie zrobicie to w KTOZ na ulicy Floriańskiej 53, zapraszam - pomóżmy uwolnić pieski z łańcuchów...


Trwa też akcja Kwiaty za elektrograty, jeśli masz takowe to Castorama chętnie je przyjmie i obdaruje Cię pięknym wrzosem:) 


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

29.02.2024

Plexr innowacja w medycynie estetycznej

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Jakiś czas temu poznałam na własnej skórze precyzję i skuteczność urządzenia Plexr.  Ta aparatura to dość nowy wynalazek  lekarzy z Uniwersytetu Medycznego w Rzymie (ech! Ci Włosi - zawsze na straży piękna:)) Ich wieloletnia praca nad urządzeniem została zwieńczona pełnym sukcesem, a produkt w 2016 roku otrzymał nagrodę Perły Dermatologii Estetycznej dla najlepszego urządzenia na rynku.  Plexr znajduje zastosowanie nie tylko w medycynie estetycznej, ale także w dermatologii, okulistyce, stomatologii oraz ginekologii. Jak działa? Generuje kontrolowaną mikrowiązkę plazmy dzięki jonizacji gazów zawartych w powietrzu. Plazma tworzy się między końcówką urządzenia i skórą pacjenta. Podczas jej działania następuje sublimacja, czyli odparowanie zewnętrznych warstw naskórka i równoczesne obkurczanie skóry w miejscu jej działania. Zabieg nie powoduje krwawienia, stanu zapalnego, czy obumarcia otaczających tkanek. Daje znakomite efekty estetyczne oraz zapewnia komfort pacjenta w trakcie zabiegu, jak i podczas procesu gojenia.  Plexr używany jest głównie do nieinwazyjnej i nieoperacyjnej korekty opadających powiek, ale także do usuwania głębokich, utrwalonych zmarszczek, blizn, rozstępów, przebarwień oraz zmian skórnych.  Ja tą metodą usuwałam włókniaka...  Dzięki miejscowemu  znieczuleniu specjalną maścią zabieg był całkowicie bezbolesny i bardzo sprawnie przeprowadzony.

 

W miejscu zabiegu pojawia się strupek, który powinien samoistnie odpaść po kilku lub kilkunastu dniach (im dłużej się utrzyma, tym lepsza regeneracja skóry pod nim) Po odpadnięciu strupa skóra w tym miejscu jest delikatna i lekko zaróżowiona, należy chronić ją przed słońcem używając kremu z filtrem  aż do całkowitego jej wygojenia. 


 Efekt końcowy bardzo mnie zadowolił,  spowodował, że zamieniłam pomadkę nude na kolor, by móc eksponować usta:)  Jeśli ktoś z Was czuje dyskomfort z powodu mało estetycznych zmian skórnych i chce się ich pozbyć, ale ma obawy,  to chciałabym je rozwiać... Naprawdę,  nie ma co się bać i zastanawiać:)  Tym bardziej, że mamy do dyspozycji bezpieczną i mało inwazyjną metodę. Zabieg usunięcia włókniaka robiłam w Centrum Medycyny Estetycznej Czas Kobiety, szczerze polecam to miejsce, a zwłaszcza pracujący tam, bardzo miły i profesjonalny zespół.
 

Pozdrawiam cieplutko
         Ania

20.01.2023

Wspaniały Hud Salva i lakiery z Zary

Witajcie kochani
Mój pierwszy tegoroczny post  dotyczyć będzie pielęgnacji. To temat mocno zaniedbany  na moim blogu, choć w realu na co dzień przywiązuję do niego dużą wagę.  Zima to świetny czas, by gruntowniej o siebie zadbać. Długie wieczory w domowym zaciszu spożytkować można na wiele sposobów, w tym właśnie na różnorakie zabiegi kosmetyczne.  Hud Salva, czyli główny bohater dzisiejszego wpisu - to krem do rąk.  Ale nie taki sobie zwyczajny...  dla mnie to kosmetyczna bomba, krem do zadań specjalnych, po prostu rewelacja.  To treściwy kosmetyk o szerokim spektrum działania.  Hud Salva dba o dłonie kompleksowo, odżywia, nawilża, regeneruje, ochrania, relaksuje. Mimo bogatej konsystencji łatwo się rozprowadza i całkowicie wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy na skórze. To najlepsze, zamknięte w poręcznej tubce spa dla dłoni, jakie kiedykolwiek miałam. Kosmetyk jest bardzo przyjemny w użyciu, delikatnie aromatyzowany, ale przede wszystkim skuteczny i to nie tylko w pielęgnacji rąk, ale też spierzchniętych warg,  przesuszonych łokci czy pięt. Szczerze polecam, a zainteresowanych odsyłam do sklepu (tutaj)


 

 

Gładkie i wypielęgnowane dłonie warto wyeksponować pomalowanym paznokciem. Ostatnio skusiłam się na zakup lakierów z Zary. Przekonała mnie do tego ich bogata paleta barw, naturalny skład i niewielka pojemność... cóż, przyznaję, że zdarza mi się wyrzucać nie w pełni wykorzystany, a zaschnięty już lakier...  Mała butelka to większa szansa  na zużycie kosmetyku do końca. Tym bardziej, że lakier okazał się bardzo dobry jakościowo i trwały. Pokryty utwardzaczem utrzymał się na paznokciach bez uszczerbku aż 8 dni... dni wypełnionych po brzegi domowymi obowiązkami:) Jedynym, jak dla mnie minusem  lakieru  jest kształt butelki.  Jej lekko skośna forma budzi obawy, że podczas malowania, a dokładnie manewrowania pędzelkiem butelka za chwilę się przewróci. Oczywiście do tego nie dochodzi, bo pojemnik jest dobrze wyważony i stabilny... ale krzywizna niestety daje takie złudzenie.  Sam lakier polecam, głównie ze względu na skład, produkt bowiem nie zawiera toluenu, ftalanu, formaldehydu, ksylenu, parabenów, jest w dużej mierze naturalny i nie testowany na zwierzętach. Znajdziemy go jeszcze na wyprzedaży w super korzystnej cenie,  choć w kolorystyce  bardzo już okrojonej (tutaj)

Zima wróciła... więc, by całościowo dbać o dłonie warto pamiętać przede wszystkim o ciepłych i wygodnych rękawiczkach🧤🧤🧤

:
Pozdrawiam❤️
         Ania 

14.12.2021

Warsztat aromaterapii ELLE x Ambasz

Witajcie kochani
Wspominałam już tutaj o warsztatach z aromaterapii,  w których niedawno uczestniczyłam. Wydarzenie było tak ciekawe i przyjemne, że postanowiłam poświęcić mu posta.  Spotkanie warsztatowe odbyło się na krakowskim Kazimierzu w bardzo klimatycznym wnętrzu restauracji HEVRE.  Po pysznym, wegetariańskim poczęstunku nastąpiła część teoretyczna wprowadzająca w temat.  Pani Renata - właścicielka firmy Ambasz z wielką pasją  opowiadała o olejkach, ich historii, pochodzeniu,  holistycznym i prozdrowotnym działaniu oraz wykorzystywaniu w pielęgnacji. Jej rozległa wiedza, ale też szacunek do roślin zrobiły na mnie ogromne wrażenie. 


 Następnie, bogatsze o zasłyszane informacje i wyposażone w profesjonalnie przygotowane skrypty o olejkach przystąpiłyśmy do części praktycznej, czyli tworzenia własnych mieszanek zapachowych.  Naturalne olejki mają olbrzymie spektrum działania. Ten sam zapach może u jednej osoby działać energetyzująco, a u innej relaksująco. Można by rzec, że olejki dopasowują się do naszych potrzeb, dzieje się tak dzięki inteligencji roślin, ich magicznym właściwościom.  Przy tworzeniu własnej kompozycji ważne jest, by mieć intencję...  Jak się zapewne domyślacie moją intencją było stworzenie  miksturki, która pobudziłaby mnie i natchnęła do działania.  Wygląda na to, że się udało!  Naturalne olejki Ambasz oczarowały i odczarowały mnie jednocześnie.


W swojej autorskiej kompozycji jako nuty przewodniej użyłam paru kropli cedru, dodałam trochę palmarozy, lawendy, rozmarynu i całość zamknęłam odrobiną trawy cytrynowej. Zapach bardzo mi się podoba,  wyszedł dość ciepły, egzotyczny, lekko cytrusowy.  Towarzyszy mi codziennie i nastraja bardzo optymistycznie. 

Olejki naturalne

Aromaterapia

Oprócz serdecznej atmosfery, fajnej kobiecej energii, zdobytej wiedzy i stworzonych zapachów każda z uczestniczek otrzymała drobne, ale jakże urocze upominki. Od firmy Ambasz pięknie zapakowane próbki naturalnych kosmetyków.  Od Elle, która była współorganizatorem warsztatów - coś do poczytania, czyli ostatni numer swojego czasopisma i elegancką biżuterię.  To był mega przyjemny wieczór.  Przez chwilę poczułam się, jak w czasie sprzed pandemii, kiedy to grudzień obfitował w różnego rodzaju spotkania i towarzyskie wypady.

Naturalne kosmetyki Ambasz

Pozdrawiam cieplutko 
        Ania

23.07.2021

Aloesowe muśnięcie

 Witajcie
Lipcowe upały dały w kość  chyba nawet osobom ciepłolubnym.  Ekstremalnie wysokie, ciągnące się przez wiele dni  temperatury potrafią nieźle zmęczyć. Każda aktywność okupiona jest strugami wylanego potu, a gorące noce nie przynoszą ulgi...  W taki czas bardzo ważne jest  nawadnianie organizmu, od wewnątrz i od zewnątrz.   Ja w tym celu używam swojej niezawodnej, aloesowej armii (na zdjęciu poniżej)  Aloe do perfekcji opanowała możliwość przetrwania wśród trudnych, pustynnych warunków. Co zatem będzie lepsze na upały niż aloes? Na tej cudownej roślince poznano się już w starożytności,  używano jej w kosmetyce, medycynie oraz różnych obrządkach uznając za symbol nieśmiertelności.  Nasze babcie  hodowały aloesy jako uzupełnienie domowych apteczek.  Potem przyszła moda na egzotyczne piękności typu jukka i dracena, ale teraz,  mam wrażenie aloes - wraca do łask. Bo oprócz swoich rozlicznych prozdrowotnych właściwości ta roślina jest po prostu piękna, zresztą jak wszystkie...

Wśród aloesowych kosmetyków jest w czym wybierać. Drogeryjne półki pełne są produktów na bazie tej rośliny.  Cieszy fakt, że wiele z nich jest wegańskich lub z większością składników pochodzenia naturalnego. Wszystkie kosmetyki ze zdjęcia są godne polecenia, ale parę z nich w szczególności. 


Żel Aloe Vera (szwajcarska formuła) to świetny preparat o bardzo delikatnej konsystencji. Maksymalnie nawilża i zmiękcza skórę oraz koi i uśmierza wszelkie podrażnienia, np. po przedawkowaniu słońca, czy ugryzieniu owada. Na początku po aplikacji powierzchnia wtarcia wydaje się lepka, ale już po sekundzie, kiedy żel się wchłonie pozostawia ją niesamowicie gładką i aksamitną. 

Hydrolat Aloes (NaturaIme) - kosmetyk idealny na lato, delikatna kojąca mgiełka przynosi ulgę w gorące dni. Nie wyobrażam sobie wakacyjnej kosmetyczki bez tego preparatu. Chłodzi, nawilża, ale też regeneruje naskórek i pobudza go do produkcji kolagenu!
Wegański żel pod prysznic (Life)   - kąpiel z tym żelem to czysta przyjemność, uwielbiam go i na jednej butelce na pewno się nie skończy. Jest bardzo delikatny, idealnie rozprowadza się po ciele, dobrze się pieni i oryginalnie pachnie - malinowym chruśniakiem.

Aloesowe muśnięcie

Lekki żel nawilżający do twarzy (Garnier) to specyfik, który sprawdził się na mojej mega wrażliwej skórze, uwierzcie - niewiele jest takich kremów.  Bardzo lekki, silnie nawilżający, ale całkowicie i szybko wsiąkający i co ważne  nie zatykający  porów. Ponieważ kosmetyk nie posiada filtru uv używam go na noc, a w ciągu dnia jedynie,  jako bazę pod podkład, w tej roli bardzo dobrze się sprawuje.  

Aloesowy żel

Latem unikam ciężkich, mazistych  kosmetyków, preferuję lekkość i nawilżenie.  Moje aloesowe preparaty są w swojej konsystencji bardzo delikatne, subtelne i przejrzyste, jak kropla wody (oprócz odżywki do włosów, ta ma kolor biały) ale w działaniu mają moc - silnie nawilżają, koją i pielęgnują.  Aloesem możemy nawadniać się także od wewnątrz - sok z aloesu to cenne źródło witamin i minerałów. Polecam - na zdrowie!

Pozdrawiam serdecznie
         Ania