8.08.2023

Lawendowe fusetki

 Witajcie ❤❤❤ 
W tym roku moja lawenda zakwitła nad wyraz obficie. Nie było to takie oczywiste, gdyż zimą zsuwający się z dachu śnieg dość mocno ją uszkodził. Ale widać lawenda to silna roślinka, szybko się zregenerowała,  ku uciesze licznych nektaro i pyłko-żerców,  zresztą mojej też!  Używanie do woli miały pszczoły, trzmiele, fruczaki i różnorodne, mniej popularne owady. Ja także korzystałam z tej obfitości,  uszczknęłam niejedną gałązkę - na muffiny, do lemoniady, na bukiety i po raz pierwszy na fusetki...

 
Lawendowe fusetki to wspaniały sposób, by zatrzymać zapach lata na dłużej. Ich wykonanie nie jest skomplikowane, wystarczy opanować technikę przeplatania. Później okazuje się, że jest to tak przyjemne zajęcie, że nie można poprzestać na jednej fusetce. To zapewne dzięki aromatom, które wydziela lawenda... mają działanie wyciszające i uspokajające. Tworzenie takich lawendowych wrzecion jest zatem świetnym relaksem. W sieci jest wiele przystępnych filmików instruktażowych, ja korzystałam z tego i tego Przy pierwszym wrzecionie trochę główkowałam, by mijanka wyszła prawidłowo, a i tak nie uniknęłam pomyłek. Ale każda następna fusetka, to już była czysta radość tworzenia...



Pozdrawiam cieplutko
         Ania

28.07.2023

Przydomowa perfumeria

 Cześć wszystkim
O leczniczym wpływie przyrody na człowieka wiedziano już w starożytności, a współcześnie dowiedziono tego naukowo. Hortiterapia to terapia ogrodem. Nawet niewielki kawałek zielonego ekosystemu ma niesamowity wpływ na organizm człowieka... zapewnia dawkę ruchu, uspokaja, uszczęśliwia, dotlenia oraz stymuluje wszystkie zmysły. Teraz, w środku sezonu korzystam głównie z hortiterapii czynnej, ale czasem funduję też sobie mały terapeutyczny relaks. Zasiadam wtedy wygodnie na tarasie i chłonę ogród całą sobą, delektuję się jego smakiem, dźwiękiem, obrazem i zapachem. Na ten ostatni bodziec jestem szczególnie wrażliwa. Lubię, kiedy kwiaty nie tylko ładnie wyglądają, ale też pachną.  Dlatego staram się obsadzać dom swoimi ulubionymi wonnościami.  Bez, piwonie, goździki wczesne, rogownica kutnerowata, białe irysy i maciejka już od maja,  stopniowo roztaczają swoje zapachy wokół trasu. 

Do tej roślinnej, przytarasowej grupy jeszcze niedawno należał wiciokrzew, ze swoim pięknym, słodkim zapachem. Niestety ze względu na przebudowę ogrodzenia musiałam przesadzić go w inne miejsce działki... Na szczęście przyjął się, zakwitł i roztaczał swój aromat już w nowym otoczeniu:)


Jako wielka amatorka kwiatowych zapachów chciałam umieścić perfumeryjny akcent już na wejściu, przy furtce. Jednak przez swój brak wiedzy pokpiłam sprawę. Zamiast klasycznego jaśminowca  kupiłam jedną z jego licznych odmian i to w dodatku bezwonną... Dobrze, że chociaż uroczej prezencji nie można mu odmówić:)

Zapachem numer jeden w moim ogrodzie jest niewątpliwie lawenda. Teraz w lipcu, w okresie swojego szczytowego kwitnienia totalnie zagłusza inne zapachy. Mój lawendowy szlak ciągnie się wzdłuż południowej ściany domu. Kiedy przygrzeje słonko, powietrze wydaje się aż lepkie od aromatu lawendy. Uwielbiam tę słodko - kwiatową, a zarazem wyrazistą,  drzewną nutę zapachową.

Maj, czerwiec i lipiec to najbardziej pachnące miesiące na mojej działce,  druga połowa lata wydaje się mniej aromatyczna. Zapachy subtelnieją, stają się mało wyczuwalne... kwiatowe nuty powoli ustępują tym ziemistym...  Jedynie mieczyki abisyńskie troszkę ratują sytuację,  kwitną do późna, nawet do września, a ich zapach jest wręcz zniewalający... Ale póki co, mamy pełnię lata, więc do woli można korzystać z ogrodowej aromaterapii🌺☀️🌸☀️

Pozdrawiam cieplutko
           Ania