Cześć wszystkim
O leczniczym wpływie przyrody na człowieka wiedziano już w starożytności, a współcześnie dowiedziono tego naukowo. Hortiterapia to terapia ogrodem. Nawet niewielki kawałek zielonego ekosystemu ma niesamowity wpływ na organizm człowieka... zapewnia dawkę ruchu, uspokaja, uszczęśliwia, dotlenia oraz stymuluje wszystkie zmysły. Teraz, w środku sezonu korzystam głównie z hortiterapii czynnej, ale czasem funduję też sobie mały terapeutyczny relaks. Zasiadam wtedy wygodnie na tarasie i chłonę ogród całą sobą, delektuję się jego smakiem, dźwiękiem, obrazem i zapachem. Na ten ostatni bodziec jestem szczególnie wrażliwa. Lubię, kiedy kwiaty nie tylko ładnie wyglądają, ale też pachną. Dlatego staram się obsadzać dom swoimi ulubionymi wonnościami. Bez, piwonie, goździki wczesne, rogownica kutnerowata, białe irysy i maciejka już od maja, stopniowo roztaczają swoje zapachy wokół trasu.
Do tej roślinnej, przytarasowej grupy jeszcze niedawno należał wiciokrzew, ze swoim pięknym, słodkim zapachem. Niestety ze względu na przebudowę ogrodzenia musiałam przesadzić go w inne miejsce działki... Na szczęście przyjął się, zakwitł i roztaczał swój aromat już w nowym otoczeniu:)
Jako wielka amatorka kwiatowych zapachów chciałam umieścić perfumeryjny akcent już na wejściu, przy furtce. Jednak przez swój brak wiedzy pokpiłam sprawę. Zamiast klasycznego jaśminowca kupiłam jedną z jego licznych odmian i to w dodatku bezwonną... Dobrze, że chociaż uroczej prezencji nie można mu odmówić:)
Zapachem numer jeden w moim ogrodzie jest niewątpliwie lawenda. Teraz w lipcu, w okresie swojego szczytowego kwitnienia totalnie zagłusza inne zapachy. Mój lawendowy szlak ciągnie się wzdłuż południowej ściany domu. Kiedy przygrzeje słonko, powietrze wydaje się aż lepkie od aromatu lawendy. Uwielbiam tę słodko - kwiatową, a zarazem wyrazistą, drzewną nutę zapachową.
Maj, czerwiec i lipiec to najbardziej pachnące miesiące na mojej działce, druga połowa lata wydaje się mniej aromatyczna. Zapachy subtelnieją, stają się mało wyczuwalne... kwiatowe nuty powoli ustępują tym ziemistym... Jedynie mieczyki abisyńskie troszkę ratują sytuację, kwitną do późna, nawet do września, a ich zapach jest wręcz zniewalający... Ale póki co, mamy pełnię lata, więc do woli można korzystać z ogrodowej aromaterapii🌺☀️🌸☀️
Pozdrawiam cieplutko
Ania
Uwielbiam takie wiosenno letnie zapachy:))Piękny masz ogród:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu, mój ogród potrzebuje jeszcze wiele pracy, nie wszystkie jego zakątki są w pełni zagospodarowane... ale to co już jest i rośnie bardzo cieszy:) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńMam czuły węch i jestem bardzo wrażliwa na zapachy. Wyobrażam sobie ten zapachowy raj. Niestety, jestem też alergiczką i cierpię w ten kwitnący czas. Ale tej lawendy zazdroszczę 💜
OdpowiedzUsuńLawendowy szlaczek to chyba najbardziej atrakcyjna rabata w moim ogrodzie... miła dla oka i nozdrzy, no i przyciąga chmary najróżniejszych owadów. Alergia... ta paskuda potrafi uprzykrzyć niejeden letni, pogodny dzień... współczuję.
UsuńPiękne rośliny, piękny ogród. Aż szkoda, że nie mogę poczuć tych zapachów...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję:) To znane zapachy, łatwo je sobie wyobrazić... Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńZapach jest bardzo ważnym kryterium u kwiatów które wybieram. Kocham kwiaty pachnące, nawet te najmniejsze, najbardziej niepozorne, ale o wspaniałym zapachu, te mają u mnie pierwszeństwo :))
OdpowiedzUsuńPokazałaś przepiękne ogrodowe kadry <3
Pozdrawiam serdecznie, Agness:)
Dziękuję Agness, wiem jak wiele piękności masz w swoim ogródku, podziwiam:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja również uwielbiam ogrodową perfumerię. Polecam Ci cimicifuge, czyli świecznice, które pachną obłędnie raz orszelinę olcholistną z tych mniej popularnych i niestety krótko kwitnących.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Dziękuję za polecenia, wygooglowałam obie roślinki i obie mnie zachwyciły... trafiają zatem na bardzo długą listę moich ogrodowych chciejstw:) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńPięknie u Ciebie Aniu. Szkoda, że przez monitor nie można przesłać zapachów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Niestety technologia jeszcze się tak nie rozwinęła... ale ponoć człowiek ma bardzo silnie zakodowaną pamięć ulubionych zapachów... a któż z nas nie lubi zapachu bzu bądź piwonii? Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńPięknie i pachnąco...Trzeba korzystać z tak krótkiego lata:))
OdpowiedzUsuńJa mam taras tylko i to bardzo słoneczny. Tylko tuje, jałowce i winobluszcz dają radę.
Pozdrawiam słonecznie!!!
Dokładnie, tym bardziej, że lato zazwyczaj mija za szybko:))) Myślę, że nawet jedna roślinka w otoczeniu potrafi poprawić samopoczucie... to trzy tym bardziej. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńPięknie jest u Ciebie :). No a jak już jest ogród, to koniecznie musi być pachnący! Nie lubię jednak natłoku wymieszanych zapachów, więc najsilniej pachnące krzewy i pnącza posadziłam w odległych od siebie miejscach, a i tak czasami mamy odurzającą wręcz mieszankę aromatów :). Natomiast z jaśminowcem popełniłam podobny błąd, w planie jest więc zakup tego właściwego, pachnącego, tylko gdzie ja go posadzę?!
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam!
Przy tarasie udało mi się skomponować bardzo przyjemną mieszankę zapachów... nienachalną i harmonijną... Moje rośliny o intensywnym aromacie nie kwitną w tym samym czasie, a pozostałe zapachy subtelniejsze, nie rywalizują ze sobą, a raczej się uzupełniają. Mnie również marzy się wonny jaśminowiec i dylemat ten sam... gdzie go posadzić? Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńNie słyszałam wcześniej o hortiterapii, ale uważam, że kontakt z naturą nastraja pozytywnie i pomaga. Lawenda pięknie pachnie a widać po zdjęciach, że masz jej w ogrodzie całkiem sporo. Piękny ogród :)
OdpowiedzUsuńNatura to najlepszy zielony detoks dla ciała i duszy:) Mam sporo lawendy w ogrodzie, bardzo ją lubię... choć teraz, gdy przekwitła było przy niej dużo pracy... Pozdrawiam:)
UsuńJa kocham zapach lawendy i budlei, które pachną tak intensywnie, i tak słodko, że całe lato człowiek czuje się we własnym ogrodzie jak w luksusowej perfumerii... Szkoda, że zapachów nie można zapisywać, tak jak zdjęć, czy filmów, świat byłby wtedy jeszcze wspanialszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Szkoda... ale nasza pamięć zapachowa jest bardzo trwała, podobno nawet po 50 latach mózg pamięta ważne dla nas zapachy... Krzew budlei mam w planach posadzić jeszcze tej jesieni... Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńDraga Ania,
OdpowiedzUsuńVazand postarea ta, locul tau de suflet, imi zic iar : edenul este o gradina!!!
Este magie pura sa ai in jurul tau atata frumusete parfumata, o favoare dumnezeiasca!
Merita sa ne facem timp pentru admirat cu toate simturile... chiar si numai pentru o clipa in fiecare zi!
Imbratisari,
Mia
Uwielbiam swój ogród... daje mi dużo radości, spokoju i gimnastyki:))) Chwile w nim spędzone są bezcenne. Pozdrawiam serdecznie;)
UsuńWitaj :) Twoje doświadczenia z hortiterapią i przydomową perfumerią brzmią wyjątkowo relaksująco i inspirująco! 🌿🌼🌺 Twój ogrodowy raj pełen aromatycznych kwiatów, od lawendy po mieczyki abisyńskie, musi być prawdziwym miejscem spokoju i przyjemności. To wspaniałe, że doceniasz wpływ natury na nasze samopoczucie i stawiasz na rośliny o pięknych zapachach. Ciesz się pełnią lata i aromaterapią w swoim ogrodzie! Pozdrawiam ze słonecznej Norwegii
OdpowiedzUsuńWitaj:) Ogród to moja wielka pasja, kształtuję go powolutku według własnych upodobań, ale też z szacunkiem do natury. Pozdrawiam serdecznie:)
Usuń"Hortiterapia czynna" jak ja ją znam i lubię. Mój ogród jest duży i jest wiele pracy, by wyglądał w miarę przyzwoicie. Jest jeszcze wiele do zrobienia i pewnie tak będzie zawsze. Kocham zapach w ogrodzie i też dbam o to, by pachniał. Udaje się raz lepiej, a raz gorzej. Szczególnie pachnie wiosną, kiedy kwitną hiacynty. U Ciebie jest tak pięknie i pachnąco. Podziwiam i serdecznie pozdrawiam 🌹🌹🌹
OdpowiedzUsuńTo prawda, ogród to niekończące się dzieło... to żywa materia, która ciągle wymaga naszej pracy. Hiacynty uwielbiam i ich intensywny zapach też:) Pozdrawiam cieplutko:)
Usuń