22.06.2023

Ogrodowe bolączki

 Witajcie❤️
Czerwiec w ogrodzie to dość intensywny czas. Wegetacja roślin przyspiesza i wymaga wsparcia w postaci wielu różnych, najlepiej systematycznych zabiegów. Większość czynności wykonuję z przyjemnością, ale są też takie, których "serdecznie" nie cierpię... może dlatego, że na ogół kończą się fiaskiem... Na przykład walka ze szkodnikami w ekologicznym systemie jest mordęgą z nikłym efektem. Domowe sposoby są mało skuteczne i mają za zadanie raczej odstraszać, niż eliminować.  


Zmorą moich grządek są ślimaki, bez pardonu zżerają młode listki warzyw.  Wysiewam zawsze dużo sałaty, bo ją lubię... niestety ślimaki też w niej gustują. Z całej zieleniny omijają tylko ogórecznika lekarskiego, chyba dlatego, że jest zbyt mięsisty. Ogórecznika (zdj. poniżej) wysiałam po raz pierwszy i na pewno nie ostatni,  polecam go do uprawy. Ma świetny, ogórkowy smak, młode listki nadają się do sałatek, na pesto i ogólnie, jako przyprawa w kuchni. 

Największe spustoszenie robią u mnie pomrowy, są bardzo żarłoczne i mało wybredne. Potrafią wpełznąć po murze na parapety i dobrać się do skrzynek z surfiniami. Mam nadzieję, że niebieskie granulki /Target Natural/ znacznie zredukują ślimaczą populację na działce.

Drugą bolączką w moim ogrodzie są mrówki, a w zasadzie tandem mrówki z mszycą. Mrówka najczęściej uchodzi za  owad pożyteczny...  podobno spulchnia ziemię. Jednak ja do spulchniania wolę użyć motyczki:))) Mrówki znam tylko od tej złej strony... wynoszą nasiona z ogródka, robią gniazda w korzeniach kwiatów, ale największą ich przewiną jest hodowanie mszyc na spadź, którą uwielbiają. A najgorsze jest to, że w tej swojej działalności są niestrudzone, systematyczne i bardzo gorliwe... Nie sposób pozbyć się ich z ogrodu. Upodobały sobie moje hibiskusy i jak tylko pojawią się na nich listki zaczynają swoją intensywną hodowlę Tam gdzie się dało przykleiłam taśmę lepową na pnie... Ale po latach nierównej walki z mszycą uważam, że najbardziej skuteczną, ekologiczną metodą są biedronki.  Wszystkie, które znajduję w ogrodzie przesiedlam na hibiskusy... to dla nich prawie hotel pięciogwiazdkowy... uwielbiają pożerać mszyce. Zostają tam i zakładają rodziny, a ich młode są bardzo żarłoczne. Ich pomoc jest nieoceniona. Uwielbiam te malutkie pogromczynie mszyc🐞🐞🐞


A jak Wasze czerwcowanie, kochani???
Pozdrawiam cieplutko
         Ania

19.05.2023

Majówka' 2023

Witajcie 
Długi majowy weekend był u mnie faktycznie długi i rozciągnął się na kilka dobrych dni,  oczywiście większość z nich przeznaczyłam na prace ogrodowe. To był bardzo aktywny czas,  ale o tej porze roku  to norma... zwykła ogrodnicza rzeczywistość! Po zimnym kwietniu wystarczyło parę ciepłych, słonecznych chwil i mój ogród nabrał kolorów.  Największą niespodziankę sprawiła mi Alexandrina, młodziutka, bo zaledwie dwuletnia magnolia zakwitła po raz pierwszy i to bardzo obficie, jak na takie maleństwo... jej chude gałązki aż uginały się pod ciężarem dorodnych kwiatów.  Szafirki, tulipany, stokrotki i inne wiosenne piękności także pysznią się na rabatach. Uwielbiam ten czas, kiedy ogród zaczyna rosnąć, kwitnąć, nabrzmiewać, stawać się przyczółkiem dla ptaków, owadów i innych stworzonek... a przychodzi tu ich całkiem sporo... Mam nadzieję, że to będzie dobry sezon, bez niepokojąco ekstremalnych zjawisk pogodowych...


Ale nie samym ogrodem człowiek żyje. Jakiś czas temu udało mi się kupić bilety do teatru, wcale nie było łatwo tego dokonać, bo spektakl cieszy się ogromnym powodzeniem... choć grany jest już od dwóch sezonów... I tak z majówkowego czasu ok. dziewięćdziesiąt dziewięć procent poświęciłam naturze, a ten jeden procent kulturze... ale za to jakiej... kulturze z najwyższej półki. " Dziady" w reżyserii Mai Kleczewskiej to prawdziwy majstersztyk.  Konrad - kobieta ( w tej roli świetna Dominika Bednarczyk) w swoich monologach była tak głęboko emocjonalna, tak autentyczna ze swoim bólem, żalem, krzywdą, buntem... że i łezka pojawiła się u niejednego widza... Wyjątkowy spektakl, świetna gra aktorów, gorąco polecam tę współczesną interpretację "Dziadów". To trzeba zobaczyć, przeżyć i jak najdłużej pielęgnować w sobie... 



Kochani... chcę podziękować za Wasze komentarze i wizyty na moim blogu. Mało mnie w blogosferze i bardzo nad tym ubolewam. Ostatnio dużo obowiązków zwaliło mi się na głowę.  Nawet tego posta pisałam na raty i teraz w momencie jego publikacji większość kwiatów ze zdjęć już dawno przekwitła... Ale to,  co  ostatnio absorbuje mój czas i umysł,  powoli dobiega końca.  Myślę więc, że w czerwcu będę bardziej aktywna. Może uda mi się regularnie pisać, ale przede wszystkim odwiedzać Wasze blogi, bo przyznaję - stęskniłam się za Wami... okrutnie:)

Pozdrawiam ciepło
                Ania