4.08.2022

Taras nieco odświeżony

Witajcie
Łopoczące na wietrze zasłony pasowały mi bardziej do nadmorskich tarasów gdzieś na egzotycznej Bali niż do werandy wiejskiego domku w gminie Czarnocin...  Tak myślałam dopóki nie kupiłam i nie zawiesiłam swoich.  Efekt końcowy zaskoczył mnie bardzo na plus😍 Kupując zasłony kierowałam się głownie ich aspektem praktycznym. Potrzebowałam przesłonić widok z tarasu, kiedyś zielony, dziki i mocno urokliwy,  dziś...  raczej nie miły dla oka i bardzo nie w moim guście. A takie przepierzenie to najszybszy i najtańszy na to sposób. Jestem bardzo z niego zadowolona. Bo oprócz tego, że zasłony wspaniale wywiązują się ze swojego maskującego zadania to tworzą także ciekawy element dekoracyjny. Dzięki nim taras nabrał lekkości i trochę takiego luzackiego, wakacyjnego charakteru. 


Zasłony na tarasie

Zasłony uszyte są z solidnego, nieprzemakalnego materiału powleczonego warstwą poliuretanu, ale pomimo swojej mocnej konstrukcji układają się bardzo dobrze. Wiele firm ma je w swojej ofercie sprzedażowej. Przed kupnem warto jednak poświęcić trochę czasu na ich wnikliwe sprawdzenie, bo to co mnie zaskoczyło, to bardzo duża rozpiętość cenowa za towar niemal identyczny. Swoje zasłony kupiłam na Allegro w sklepie Bumba-shop, ich oferta na tamten moment wydała mi się najlepsza. Mają szeroki wybór kolorów oraz rodzajów mocowań. Ja zdecydowałam się na zasłony z szelkami zapinanymi na napy. Ten typ mocowania pozwala na wygodne i błyskawiczne ich założenie jak i ściągnięcie.  Zasłony można prać i prasować.  Swoich jeszcze nie prałam, ale prasowałam i przecierałam wilgotną szmatką coby wyczyścić pajęcze kupy...  Małe zabrudzenia łatwo schodzą, tkanina wygląda na porządną i praktyczną. Do każdej zasłony dołączona jest szarfa, którą można wykorzystać do stworzenia jakiegoś ozdobnego upięcia bądź przywiązania do konstrukcji tarasu na wypadek silniejszego wiatru.  Karnisz na kotary przytwierdzony został do belki nośnej daszku za pomocą zwykłych  haczyków do drewna. Całość pomalowałam hammeritem, tak by dopasować ją kolorystycznie do drewnianych elementów tarasu oraz by zabezpieczyć przed korozją.  

Tarasowe zasłony


Oprócz zasłon, taras zyskał jeszcze parę innych nowych drobiazgów.  Na przykład dwustronny, dworcowy zegar z Emako.  Podobno szczęśliwi czasu nie mierzą... no właśnie... wiem coś o tym. Mój ogród tak mnie uszczęśliwia, że wręcz zatracam się w tym szczęściu,  gubię rachubę, przepadam i zapominam o całym bożym świecie. A szczęście w nadmiarze może spowszednieć, albo co gorsze odłożyć się gdzieś w stawach i na starość objawić się paskudnym zwyrodnieniem. Zegar ma mnie uczyć umiaru i rozsądnego zarządzania szczęściem... hehe... 

Zasłony na taras i balkon

Nowością są także poduszki na krzesła (Jotex) koszyczek - doniczka z trawy morskiej (Tk Maxx) oraz piękny, metalowy lampion zakupiony na moich ulubionych starociach w Pieckach. Niby drobiazgi, ale jakże ważne, bo to głównie one tworzą klimat danego miejsca 🌞🌞🌞 Mój odświeżony taras miał ostatnio okazję przejść test na  przytulną miejscówkę. Gościom  bardzo podobał się patent z zasłonami, biesiadowali ochoczo i radośnie, więc mam nadzieję, że test zaliczony!

Ogrodowe poduchy Jotex

Starocie w Pieckach


Pozdrawiam cieplutko i już... sierpniowo?
         Ania

18.07.2022

Wakacyjny wypad

Witajcie
Co wspólnego ma morze z górami? W moim przypadku bardzo wiele... Ja  nawet po krótkim czasie spędzonym nad morzem jestem w stanie góry przenosić. Nic mnie tak nie regeneruje,  jak wielka woda i szum jej fal.  Pierwszy, letni wyjazd mam już za sobą. Część przywiezionej energii zdążyłam już spożytkować na pracę w ogrodzie, część na małą metamorfozę tarasu ( wkrótce pokażę) i część na nadrabianie zaległości w blogosferze... Mam nadzieję, że nie "rozładuję się" za szybko i pełna wigoru dotrwam do sierpniowego wyjazdu na kajaczki. Kajaki Rospudą to już cykliczny i musowy punkt wakacji...

Nad Bałtykiem odwiedziłam moją ulubioną górę, czyli Jastrzębią Górę.  Zamieszkałam w moim ulubionym domu wczasowym Natalia. Odpoczywałam na moim ulubionym kawałku plaży przy wejściu nr 25. Codziennie jadłam pyszną rybkę w mojej ulubionej restauracji U Rybaka.  To był świetnie spędzony czas  podzielony sprawiedliwie pomiędzy leniwym plażowaniem, a wielokilometrowymi spacerami brzegiem morza (w 4 dni zrobiłam 55km) 

I tak w tych cudownych letnich okolicznościach,  przy akompaniamencie fal stuknęła mi kolejna wiosenka...  Nie wiem, czy to nadmiar jodu, czy może kojąca bliskość morza spowodowała, że pięćdziesiątka trójka stała się mniej bolesna... w zasadzie bezbolesna, ba nawet fascynująca i obiecująca... Morze ma jednak magiczną moc 🐟🐟🐟 już za nim tęsknię.

Bałtyk plaża

Bałtyk


Pozdrawiam cieplutko
         Ania