8.01.2015

Spaghetti alla bottarga

Witam serdecznie :-)
Pierwszy wpis w nowym roku będzie kulinarny...Ale najpierw chciałabym życzyć Wam, kochani, wszystkiego dobrego, pogody ducha, dużo, dużo zdrowia i aby w nowym 2015 było więcej tych lepszych dni, niż gorszych....
Po świąteczno-noworocznym przesileniu żywieniowym zapragnęłam czegoś świeżego, prostego, lekkostrawnego, a zarazem pożywnego (i bez dodatku kapusty!!!) Na tę okoliczność miałam słoiczek bottargi przywieziony z Włoch przez znajomego. Bottarga, czyli wysuszona ikra tuńczyka lub cefala to kwintesencja smaków morza. Uwielbiam!!!

Makaron z bottargą dla dwóch osób:
- 200 lub 250g makaronu typu spaghetti
- 3 lub 4 łyżeczki bottargi
- garść posiekanej natki pietruszki
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- szczypta peperoncino

Wykonanie:
Makaron gotujemy w dużej ilości posolonej wody (wg. wskazań czasowych na opakowaniu) Pod koniec gotowania, na patelni podgrzewamy oliwę ( na małym ogniu-oliwa powinna być ciepła, ale nie za gorąca) dodajemy odrobinę papryczki, następnie wsypujemy odcedzony makaron, posypujemy bottargą i natką. Delikatnie mieszamy, aby składniki i smaki połączyły się. Prawda, że proste??? A jakie pyszne, podczas jedzenia  moje myśli i serce powędrowały od razu na  piękną Sardynię, gdzie właśnie poznałam smak bottargi :-) W Krakowie możecie jej spróbować w restauracji Al Dente na Kazimierzu...
Pozdrawiam :-)




Złoto morza :-)


Miłość do makaronu :-)

29.12.2014

Poświąteczne nastroje...

Cześć :-)

Jak Wasze samopoczucie po świętach? Wypoczeliście? Ja chyba aż nadto...Czuję się jak przekłuty balonik, z którego uszło powietrze, ociężała i rozleniwiona. Za dużo tego dobrodziejstwa i nie chodzi mi tylko o ilość jedzenia, ale też ilość wolnych dni. Choć na świąteczne leniuchowanie w pełni zasłużyłam. Włożyłam, bowiem, dużo pracy w bożonarodzeniowe przygotowania...

Przez cały rok staram się trzymać zasady-"mniej znaczy więcej", ale tak około tygodnia przed świętami, dziwnym trafem zamienia się ona w coś w stylu -"lepiej więcej, niż mniej" ;-) Dwoję się i troję, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Biegam po sklepach, jak maratończyk- w poszukiwaniu "trafionych" prezentów, ciekawych dekoracji, oryginalnych ozdób, itp... (żebym chociaż po tym bieganiu zeszczuplała, ależ skąd, zeszczuplał tylko mój portfel-magia świąt???)

Potem przychodzi moment, gdy cały ten chaos ustaje. Zamiast niego czuję spokój, radość, wzruszenie. To chwila, gdy siadamy do wigilijnego stołu...i wtedy liczy się tylko to, że jesteśmy razem :-)








Moje święta były rodzinne, radosne, serdeczne, uroczyste, smakowite i od drugiego dnia-białe.
Minęły mi śpiewająco Fa la la...

24.12.2014

Boże Narodzenie 2014

                                                 
                                       --------------- Wesołych Świąt ---------------