Witajcie
Pozdrawiam serdecznie
Ania
Miewacie czasem takie dni, kiedy poranek niepostrzeżenie przechodzi w południe i zastaje Was jeszcze w piżamie? Ja miewam, choć o tej porze roku to rzadkość. Wiosną jest dużo pracy w ogrodzie i niewiele dni mogę w całości przeznaczyć na leniuchowanie. Chyba, że pojawi się czas idealny... taki, jak ostatnia środa. Słonko schowało się pod grubą kołderką chmur, pomyślałam - czemu zatem nie wziąć z niego przykładu i nie zostać pod swoją? Tym bardziej, że pierwszy etap prac (plewienie, przycinanie, sianie i sadzenie) miałam już za sobą. Tak więc środę przeznaczyłam w całości na relaks.
Bardzo lubię moją sypialnię i lubię spędzać w niej czas także w ciągu dnia. Pomieszczenie jest jasne (zdjęcia tego nie oddają, gdyż środa była bardzo pochmurna) przestronne z dużym, wygodnym łożem. Nad łóżkiem mam okno, którego w zasadzie nie zasłaniam. Dzięki temu, w pogodne dni budzi mnie błękit nieba, a wieczorami gwiazdy kołyszą do snu...
Uwielbiam wszystkie sypialniane akcesoria i detale. Pościel, narzuty, koce, poduchy, jaśki i inne drobiazgi tworzące klimat wnętrza. Jeśli chodzi o kolorystykę, wybieram raczej stonowane, wyciszające barwy, takie wydają mi się najlepsze do stworzenia oazy spokoju...
Warto fundować sobie od czasu do czasu takie luzackie dni. Nieśpieszne, bez planu, bez rozmyślań nad losem swoim i świata... ale za to z małymi przyjemnościami, z odpoczynkiem i całym tym słodkim nieróbstwem.
Po takim błogim dniu w sypialnianych pieleszach, w pełni wypoczęta mogę śmiało przejść do realizacji drugiego etapu przydomowych prac, czyli okna, moskitiery i nasady kwiatów do skrzynek. Do umycia mam, bagatela... szesnaście okien, w tym pięć dużych balkonowych. Ale co tam, dam radę 😆
Ania