5.07.2023

Zmiany, zmiany...

 Witajcie❤️
Ufff i tadam... tak najkrócej mogę podsumować okres ostatnich miesięcy. Ufff,  bo to był intensywny czas, a tadam, bo zakończył się pomyślnie, czyli pożądanym i w pełni zadowalającym efektem🤗  
Nasz syn właśnie wprowadził się do swojego własnego lokum... I oczywiście  ja, jako samozwańcza projektantka wnętrz zaaranżowałam mu całość.  Bardzo lubię to zajęcie, więc ochoczo się za nie zabrałam... Nie sądziłam jednak, że proces urządzania potrwa tak długo i będzie tak bardzo angażujący. Stąd też moja sporadyczna obecność na blogu. Każdy kawałek wolnego czasu poświęcałam, albo na jeżdżenie po marketach budowlanych, albo na przeglądanie witryn internetowych z wyposażeniem, albo na dopinaniu prac ekipy remontowej.  Duże braki w towarze powodowały, że parę razy musiałam modyfikować swoje aranżacyjne plany. Często okazywało się, że to co wpadło mi w oko jest na zamówienie i to z dość długim okresem oczekiwania... Nie wiem, czy to wina pandemii i związanej z nią przerwy w łańcuchu dostaw, czy wina wojny w Ukrainie, czy globalny trend, by produkować mniej, ale w sposób zrównoważony i ekologiczny???


 W styczniu do mieszkania weszła ekipa wykończeniowa. Ze swoją robotą uwinęła się w dwa miesiące. Rzetelna i dotrzymująca terminów firma, którą miałam z polecenia i którą "rezerwowałam" prawie rok wcześniej. Z doświadczenia wiem, że firma remontowo - budowlana nie może być z przypadku, czy ogłoszenia (choć tych w windzie bloku wisi co niemiara) Ta "moja" spisała się na medal. Potem jednak na każdy element wyposażenia trzeba było swoje odczekać. Np. drzwi - to okres od 5 do 7 tygodni, zabudowa kuchni - ok. 5 tygodni, lacobel - 4 tygodnie, teraz czekamy na sofę - termin realizacji, uwaga... od 8 do 10 tygodni:)


Lokum nie jest duże, więc, by go zbytnio nie przytłoczyć chciałam stworzyć jasną, funkcjonalną przestrzeń, prostą, ale nie nudną. Mąż znając moje upodobania do stonowanych wnętrz, powtarzał mi w kółko, jak mantrę,  jedno zdanie - "pamiętaj, nie urządzasz mieszkania dla dziadersa"  Cóż... wyszło, jak zawsze. Moja miłość do szarości i beżu uwidoczniła się i w tym mieszkaniu:) Uważam jednak, że stonowana baza daje większe pole do popisu dodatkom. Dzięki oryginalnym i barwnym bibelotom możemy z łatwością podkręcić aranżację wnętrza. A po za tym łatwiej wymienić opatrzony gadżet, niż np. płytki w łazience, które akurat na ten moment były hitem... a po jakimś czasie drażnią nas swoją ekstrawagancją... Aranżując trzymałam się głównie klasyki, ale uczknęłam też nieco z aktualnych trendów. I choć nie zobaczycie tutaj, tak modnej teraz czarnej armatury, czy zlewu, to parę akcentów w tym kolorze jest - oświetlenie, klamki, blat kuchenny i inne drobne akcenty. 


Wiele rzeczy, nawet tych wielkogabarytowych, jak szklana ścianka do prysznica kupowałam przez internet (zdjęcie poniżej) Sklepy w sieci mają o wiele bogatszy asortyment niż te stacjonarne, często mają też korzystniejszą cenę i usługę wniesienia towaru,  co bardzo usprawnia zakupy. 

Na zdjęciach mieszkanie jeszcze "saute"czyli przed przeprowadzką. Teraz jest już prawie umeblowane i zamieszkane. Efekt ostateczny bardzo się synowi spodobał,  a skoro on jest zadowolony, to ja tym bardziej😍

 




Pozdrawiam cieplutko 
        Ania

22.06.2023

Ogrodowe bolączki

 Witajcie❤️
Czerwiec w ogrodzie to dość intensywny czas. Wegetacja roślin przyspiesza i wymaga wsparcia w postaci wielu różnych, najlepiej systematycznych zabiegów. Większość czynności wykonuję z przyjemnością, ale są też takie, których "serdecznie" nie cierpię... może dlatego, że na ogół kończą się fiaskiem... Na przykład walka ze szkodnikami w ekologicznym systemie jest mordęgą z nikłym efektem. Domowe sposoby są mało skuteczne i mają za zadanie raczej odstraszać, niż eliminować.  


Zmorą moich grządek są ślimaki, bez pardonu zżerają młode listki warzyw.  Wysiewam zawsze dużo sałaty, bo ją lubię... niestety ślimaki też w niej gustują. Z całej zieleniny omijają tylko ogórecznika lekarskiego, chyba dlatego, że jest zbyt mięsisty. Ogórecznika (zdj. poniżej) wysiałam po raz pierwszy i na pewno nie ostatni,  polecam go do uprawy. Ma świetny, ogórkowy smak, młode listki nadają się do sałatek, na pesto i ogólnie, jako przyprawa w kuchni. 

Największe spustoszenie robią u mnie pomrowy, są bardzo żarłoczne i mało wybredne. Potrafią wpełznąć po murze na parapety i dobrać się do skrzynek z surfiniami. Mam nadzieję, że niebieskie granulki /Target Natural/ znacznie zredukują ślimaczą populację na działce.

Drugą bolączką w moim ogrodzie są mrówki, a w zasadzie tandem mrówki z mszycą. Mrówka najczęściej uchodzi za  owad pożyteczny...  podobno spulchnia ziemię. Jednak ja do spulchniania wolę użyć motyczki:))) Mrówki znam tylko od tej złej strony... wynoszą nasiona z ogródka, robią gniazda w korzeniach kwiatów, ale największą ich przewiną jest hodowanie mszyc na spadź, którą uwielbiają. A najgorsze jest to, że w tej swojej działalności są niestrudzone, systematyczne i bardzo gorliwe... Nie sposób pozbyć się ich z ogrodu. Upodobały sobie moje hibiskusy i jak tylko pojawią się na nich listki zaczynają swoją intensywną hodowlę Tam gdzie się dało przykleiłam taśmę lepową na pnie... Ale po latach nierównej walki z mszycą uważam, że najbardziej skuteczną, ekologiczną metodą są biedronki.  Wszystkie, które znajduję w ogrodzie przesiedlam na hibiskusy... to dla nich prawie hotel pięciogwiazdkowy... uwielbiają pożerać mszyce. Zostają tam i zakładają rodziny, a ich młode są bardzo żarłoczne. Ich pomoc jest nieoceniona. Uwielbiam te malutkie pogromczynie mszyc🐞🐞🐞


A jak Wasze czerwcowanie, kochani???
Pozdrawiam cieplutko
         Ania