26.09.2021

Fruczak gołąbek

Witajcie
Ten niezwykły motyl z rodziny zawisaków jest coraz częstszym gościem naszych ogrodów, jednak nie wszyscy wiedzą o jego istnieniu.  Warto zatem w letnich miesiącach uważniej obserwować rabaty, by móc go wypatrzeć. Jest dość charakterystyczny.  Masywny, ładnie  ubarwiony, posiada bardzo długą trąbkę ssącą, a co najciekawsze spija nektar unosząc się w powietrzu, stąd często mówi się o nim polski koliberek.  Jak na motyla fruczak jest niesamowicie szybki, potrafi osiągać prędkość do 50km/h,  a w ciągu minuty może odwiedzić nawet sto kwiatów. Ma bardzo dobry wzrok, dzięki któremu błyskawicznie reaguje na niepokojące go zmiany w otoczeniu.  Zatem zrobienie mu idealnie wykadrowanego zdjęcia jest nie lada wyczynem.

Polski koliberek

 

Rośliną, która w moim ogrodzie najbardziej wabi fruczaki jest biała lawenda. W szczytowym okresie kwitnienia przyciąga ich naprawdę dużo. Ze względu na budowę kwiatostanu (drobne i wąskie kwiatuszki) dostępna jest tylko dla owadów z długim aparatem ssącym, głównie trzmieli i fruczaków właśnie. Bączki i motyle żyją na lawendzie w całkowitej zgodzie, choć te pierwsze w żerowaniu nie mogą konkurować z fruczakami.  Zanim ociężały i powolny trzmiel spenetruje jeden krzaczek lawendy,  fruczak niczym błyskawica obleci już ich cały szpaler i to nie jeden raz... 

Biała lawenda

Rośliny miododajne 

  Kilkumetrowy pas lawendy w okresie kwitnienia tętni życiem i niesamowitą energią. Chodnik wzdłuż tych roślinek nazywam ścieżką sensoryczną, bo spacerując nią  można doznać wielu wrażeń. Oprócz tych oczywistych, czyli wzrokowych i zapachowych,  możemy odczuć też wrażenia dotykowe...  Ruch skrzydełek oraz niskie tony bzyczenia trzmieli wprawiają powietrze w wibracje tak silne, że aż odczuwalne na skórze... Coś pięknego, taki magiczny spektakl natury...

Lawenda w ogrodzie

Pozdrawiam cieplutko
         Ania

17.09.2021

Białe damy ogrodu

 Witajcie
Temat ogrodu jest ostatnio przeze mnie dość mocno zaniedbany i to nie tylko w wirtualnej przestrzeni. Wakacyjne miesiące przyniosły wiele pogodowych przeciwności, mało było dogodnych dni,  sprzyjających pracom ogrodniczym.  To był trudny sezon i gdybym miała go krótko podsumować... wyglądał on u mnie mniej więcej tak: lipiec - fale wykańczających upałów, mrówki i mszyce, sierpień  - nawalne deszcze, ślimaki i plaga komarów.  Wobec takiego stanu rzeczy ograniczałam się tylko do czynności niezbędnych. Ale nawet bez mojego większego zaangażowania roślinki sobie nieźle radzą. Najlepszym dowodem na to są bukietowe posty, które publikuję na blogu pod koniec każdego miesiąca.  


Obecnie w moim ogrodzie dominują żółcie, ale biorąc pod uwagę cały okres wegetacyjny najwięcej w nim bieli.  Uwielbiam rośliny o białych kwiatach. Na tle zieleni wyglądają niezwykle elegancko i szykownie.   Kiedy zakładałam swój ogród - oczami wyobraźni widziałam go przede wszystkim w bieli z odrobiną różu, fioletu i może niebieskości.  Ale ten plan  z góry skazany był na niepowodzenie. Za bardzo kocham rośliny... a kiedy zobaczyłam żółte rudbekie i pomarańczowe liliowce to zupełnie przepadłam.  I dlatego na moich rabatach panuje barwny misz masz. Choć cały czas mam nadzieję, że kiedyś uda mi się stworzyć ogród kolorystycznie uporządkowany.
 

 
Na zdjęciach niewielki tylko wycinek mojej ogrodowej bieli.
 

Ogród w bieli

Ogród w bieli


Pozdrawiam cieplutko
          Ania