Witajcie
Temat ogrodu jest ostatnio przeze mnie dość mocno zaniedbany i to nie tylko w wirtualnej przestrzeni. Wakacyjne miesiące przyniosły wiele pogodowych przeciwności, mało było dogodnych dni, sprzyjających pracom ogrodniczym. To był trudny sezon i gdybym miała go krótko podsumować... wyglądał on u mnie mniej więcej tak: lipiec - fale wykańczających upałów, mrówki i mszyce, sierpień - nawalne deszcze, ślimaki i plaga komarów. Wobec takiego stanu rzeczy ograniczałam się tylko do czynności niezbędnych. Ale nawet bez mojego większego zaangażowania roślinki sobie nieźle radzą. Najlepszym dowodem na to są bukietowe posty, które publikuję na blogu pod koniec każdego miesiąca.
Obecnie w moim ogrodzie dominują żółcie, ale biorąc pod uwagę cały okres wegetacyjny najwięcej w nim bieli. Uwielbiam rośliny o białych kwiatach. Na tle zieleni wyglądają niezwykle elegancko i szykownie. Kiedy zakładałam swój ogród - oczami wyobraźni widziałam go przede wszystkim w bieli z odrobiną różu, fioletu i może niebieskości. Ale ten plan z góry skazany był na niepowodzenie. Za bardzo kocham rośliny... a kiedy zobaczyłam żółte rudbekie i pomarańczowe liliowce to zupełnie przepadłam. I dlatego na moich rabatach panuje barwny misz masz. Choć cały czas mam nadzieję, że kiedyś uda mi się stworzyć ogród kolorystycznie uporządkowany.
Na zdjęciach niewielki tylko wycinek mojej ogrodowej bieli.
Pozdrawiam cieplutko
Ania
Hi , Ania
OdpowiedzUsuńOh, they are really beautiful flowers. It is nice to open the internet in the morning and see these beautiful flowers, so the soul calms down and also begins the day with beauty and the beautiful view of roses.
Yes, Ania: Believe me, I was very worried about you during the summer, and I wrote you a message on Instagram, and I expected that you were in distress or in a psychological state that did not enable you to write, but with all this we did not forget you.
take care of your healthy
Mahmoud
Hi, you were worried needlessly. I'm fine. In the summer, my husband and I traveled extensively around the country. Summer is over ... time to come back to blogger :)
UsuńPięknie kwitnie Twój ogród:)))ja bardzo lubię białe kwiaty ale kocham kolory :)))tak więc u nas więcej kolorów niż bieli:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu. Ja również kocham kolory, więc z roku na rok ich przybywa, choć biel wciąż dominuje:)
UsuńPozdrawiam!
Rozumiem doskonale Twoje wybory, bo też bardzo lubię biel, ale mam też inne chłodne kolory.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach i w rzeczywistości białe kwiaty wyglądają bardzo elegancko
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Mnie zawsze bardziej podobały się romantyczne ogrody w chłodniejszych barwach, ale wiejskie ogrody z barwnymi kobiercami też mają swój urok...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
moja mama kocha białe kwiaty szczególnie hortensje;) nigdy jej nie za dużo tych roślin:)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi:))) Urokowi hortensji ciężko jest się oprzeć:)
UsuńAle pięknie! Ja też w tym roku niestety nie poświecałam ogrodowi tyle czasu ile bym chciała. Plagą były u nas ślimaki nagie, które zniszczyły mi zielnik i małą plantację poziomek. Najlepiej rosły rośliny na balkonie, bo były wolne od tych mało sympatycznych stworzeń bez skorupy.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Oj, szkoda poziomek... te paskudy pomrowy potrafią zniszczyć uprawy. Miałam je u siebie w zeszłym roku, w tym sezonie tylko winniczki, ale za to w zastraszającej ilości. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńIle odmian białych kwiatów. Piękne!
OdpowiedzUsuńTo prawda, trochę się uzbierało tej bieli:))) a to tylko część kolekcji, bez uwzględnienia wiosennych i wczesnoletnich okazów. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńAniu, ja również doceniam tę szlachetną biel kwiatów. Stanowi wspaniałe tło do wyeksponowania roślin o subtelnej pastelowej kolorystyce.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że sierpień bardzo mnie rozczarował, bo planowałam spędzać letnie popołudnia na werandzie, a tymczasem przemykałam pomiędzy jednym deszczem a drugim, by doglądać rośliny i usuwać ogromne ilości ślimaków. Zatem werandowe plany "wzięły w łeb" tym bardziej, że wrześniowe temperatury również nie rozpieszczają...
Ślę najcieplejsze pozdrowienia ;-))
Anita
To był trudny sezon... zimny maj, upalny lipiec, deszczowy sierpień... Cóż, mamy kryzys klimatyczny i chyba należy powoli przyzwyczajać się do pogodowych anomalii. Umiarkowany, przewidywalny klimat jest już tylko pięknym wspomnieniem. Ja walczyłam z plagą komarów i podobnie, jak Ty mogłam tylko pomarzyć o leniwych popołudniach na tarasie. Pozdrawiam cieplutko:)
Usuń