21.02.2015

Bel far niente :-)

Dzień dobry
Bel far niente-w dosłownym tłumaczeniu znaczy-piękne nieróbstwo :-) Dla wielu nieróbstwo kojarzy się raczej z czymś złym i brzydkim (ale nie dla Włocha!!!) Tak niedawno jeszcze, każda chwila bezczynności powodowała u mnie ogromne wyrzuty sumienia (bo przecież jest tyle rzeczy do zrobienia...) Na szczęście praktyka jogi uświadomiła mi, jak ważny jest relaks, dobry relaks. Bezczynność- piękna, czy nie-po prostu jest nam potrzebna!
Książka, film, spacer, ulubiona muzyka-każdy z nas ma własny, wypróbowany sposób na odprężenie. To są przyjemności, które na chwilę odrywają nas od trosk życia codziennego. Jednak głębszy relaks polega na wyciszeniu naszego umysłu, nie zajmowaniu go czymś- nawet przyjemnym. Stan, w którym jesteś-tu i teraz-stan, w którym myśli swobodnie i niezauważalnie przelatują przez Twoją głowę... Umysł nie lubi bezczynności, albo grzebie w zamierzchłej przeszłości, albo zajmuje się nieznaną przyszłością, jego wyciszenie jest dość trudne, ale poprzez trening można go poskromić :-) Taki "reset" jest nam potrzebny, nam żyjącym w świecie pędu i wiecznej pogoni za nie wiadomo czym...
Mnie pomaga natura, ma moc kojącą i tyle piękna w sobie, że gdy człowiek je dostrzeże musi zwolnić i zatrzymać się choćby na chwilę :-)
Jest weekend, życzę zatem spokoju i zamieszczam parę zdjęć ze słodkim lenistwem w tle ;-)
Pozdrawiam
  Ania








13.02.2015

Walentynkowe migdalenie :-)


Witam serdecznie
U mnie, jak co roku zresztą, nie może zabraknąć walentynkowych słodkości. Od rana wypiekam różnej wielkości serducha o smaku migdałowym, bo kiedy mamy się migdalić, jak nie w Walentynki???
Jakiś czas temu kupiłam w Tk Maxx bardzo praktyczne foremki do wykrawania ciasteczek. Są różnej wielkości, dzięki czemu mogłam wykroić ciasteczka z dziurką, ciasteczka z wgłębieniem na powidła, efekt zobaczycie na zdjęciach :-)

Ciasteczka z migdałową nutą...
- 40 dkg mąki pszennej
- 20 dkg masła
- 10 dkg cukru pudru (u mnie ksylitol)
- 3 jaja
- opakowanie zmielonych migdałów (czyli 200g)
- łyżka likieru amaretto lub syropu ze skórki pomarańczowej (można pominąć)

Mąkę przesiewamy do miski, wsypujemy cukier, pokrojone w kawałki masło i pozostałe składniki. Ciasto sprawnie zagniatamy (dzięki mielonym migdałom będzie dość wilgotne i tłuste) Stolnicę podsypujemy mąką, ciasto wałkujemy na grubość ok.5 mm, wykrawamy ciasteczka, układamy na wyłożonej papierem blaszce ( podczas pieczenia nie zwiększają swojej objętości, możemy zatem ułożyć je blisko siebie) ciasteczka smarujemy rozbełtanym z łyżką wody żółtkiem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez ok. 7 do 9 minut.









Pozdrawiam i życzę Wyjątkowych Walentynek
Ania

5.02.2015

Łazienka

Witam serdecznie
Zapraszam do mojego domu na wsi, a konkretnie do łazienki. Bez obaw, pomieścimy się wszyscy, jest bardzo duża ;-) Jest duża, jasna, z przestronnym kącikiem prysznicowym, z dwiema umywalkami i ogromnym lustrem. Dokładnie taka, jaką sobie wymarzyłam!!! Oczywiście brakuje tu jeszcze kilku przedmiotów, np. wieszaka na ręczniki, górnego oświetlenia i plisy na okno. Ale, jak już pisałam, urządzanie domu to u mnie proces długofalowy ;-)
Moja koleżanka będąc u nas z pierwszą wizytą obejrzała dokładnie wszystkie pomieszczenia, po czym zapytała:"Aniu, czy mogłabym zamieszkać w waszej łazience?" To najlepszy komplement, jaki kiedykolwiek słyszałam, no po prostu miód na uszy.
Zapraszam :-)








stołek-TK Maxx
szczotka do wc-TK Maxx
chodniczek-H&M Home
wazon-TK Maxx

29.01.2015

Równowaga w przyrodzie...

Witam serdecznie
Wszyscy, którzy odwiedzają bloga, wiedzą, że mieszkam i w mieście i na wsi (w proporcjach 4,5 dnia do 2,5  plus święta, wakacje i cały wolny od pracy czas) Lubię wieś i kiedy w niedzielne popołudnie wraz z rodzinką wracamy do miasta trochę mi żal zostawiać tę sielskość. Jednak są dni, gdy idylla zostaje brutalnie przerwana przez głośne strzały i ujadanie psów. Nad pobliskim rozlewiskiem zaczyna się polowanie na kaczki, bażanty (przełom listopada i grudnia) Wtedy milcząc pakujemy w pośpiechu toboły i wyjeżdżamy do Krakowa. Nie rozumiem, jak można czerpać radość z zabijania ptaków? Jakoś nie przemawiają do mnie teorie o eliminowaniu słabszych osobników poprzez odstrzał. Natura w tej kwestii doskonale radzi sobie sama, nie potrzebuje człowieka ze strzelbą. Wszystkie chore zwierzątka stają się łupem drapieżników (nasz kotek też pomaga naturze, bo czasem znajduję jakieś resztki piór)

My pomagamy przetrwać ptakom zimę- dokarmiając je. Ponieważ słoninka w kawałku nie zdała egzaminu (wcześniej wspomniany kotek świetnie wdrapuje się na drzewa) tym razem zrobiłam krążki z ziarna i smalcu z wytopionej słoniny. Mogę godzinami obserwować i podziwiać stołujące się u nas ptaszki :-)

Pozdrawiam










22.01.2015

Karnawał :-)

Witam serdecznie
Karnawał trwa w najlepsze...To dobra okazja, by nadrobić towarzyskie zaległości...Planując małe przyjęcie dla gości uświadomiłam sobie, jak bardzo przydałby się barek, konsola lub bufet. Mebel, który skazuje gości na samoobsługę, a gospodarzy zwalnia z obowiązku ciągłego dbania o pełne kieliszki i talerzyki :-) Póki co muszę zadowolić się stołem, a konsolę wciągam na listę rzeczy pożądanych! Na stole królują słoiczki Kilnera wypełnione koktajlem. Mój ulubiony zimowy drink to malibu z zagęszczonym mlekiem i kostkami lodu. Choć smak jego kojarzy się z egzotycznym latem, to wygląd idealnie wpisuje się w biały, zimowy pejzaż. Tegoroczna zima, jak na razie, nie jest biała, raczej szarobura i ponura, tym bardziej polecam szklaneczkę malibu ;-) Na zdrowie!
Pozdrawiam







moja fascynacja Kilnerami się spotęgowała :-)
rodzina Kilnerów powiększa się o kolejne słoje, butelki, słoiczki :-)


15.01.2015

Nowy rok, nowa torebka, nowy kalendarz...

Witam serdecznie :-)
Jak Wam mija pierwszy miesiąc 2015??? Realizujecie swoje noworoczne postanowienia, czy dawno już o nich zapomnieliście??? Ja nie oddzielam grubą kreską starego roku od nowego. Staram się zachować ciągłość i spójność, w zasadzie oprócz daty nie zmienia się nic. Choć nie powiem wszechobecna atmosfera rankingów, podsumowań starego i przewidywań na nowy rok udziela się również mi. Ponieważ nie lubię siebie dyscyplinować i rozliczać nadal nie robię noworocznych postanowień. Ale życzenie noworoczne to zupełnie co innego... Moje przyszło do mnie za sprawą nowej torebki...Otóż oboje z mężem postanowiliśmy sprezentować sobie pod choinkę porządne, skórzane torby ;-) Wybierając prezent mężowi miałam obiekcje, wyobraziłam sobie sytuację, w której on nie odbiera ode mnie telefonu, a potem tłumaczy się, że nie słyszał, bo miał go w torebce (mało męska wymówka!!!) Ale co tam, trzeba iść z duchem czasu, w końcu mężczyźni noszą przy sobie coraz więcej gadżetów, które muszą gdzieś upchnąć. W końcu kupiłam mężowi ładną listonoszkę ( może kiedyś wykorzystam ją w stylizacji). Ja otrzymałam klasyczną torebkę od Ryłko. Jest piękna i dość pakowna :-) Właśnie!!! Duża torebka pomieści duuuuużo różnych rzeczy. Zawsze miałam problem z gromadzeniem niepotrzebnych przedmiotów. Aż strach pomyśleć, co mogłabym wyciągnąć na chybił-trafił w miejscu publicznym z czeluści mojej torebki. Stąd życzenie-nie zaśmiecać wnętrza torebki :-) Nie gromadzić zbędnych przedmiotów, niepotrzebnych zdarzeń, denerwujących nawyków, jałowych znajomości, itp...Jeśli uda mi się utrzymać ład w torebce, to na innych płaszczyznach też mi się powiedzie! Trzymajcie za mnie kciuki.
Całuję :-)
Ania

torebka Ryłko, buty Lizard





8.01.2015

Spaghetti alla bottarga

Witam serdecznie :-)
Pierwszy wpis w nowym roku będzie kulinarny...Ale najpierw chciałabym życzyć Wam, kochani, wszystkiego dobrego, pogody ducha, dużo, dużo zdrowia i aby w nowym 2015 było więcej tych lepszych dni, niż gorszych....
Po świąteczno-noworocznym przesileniu żywieniowym zapragnęłam czegoś świeżego, prostego, lekkostrawnego, a zarazem pożywnego (i bez dodatku kapusty!!!) Na tę okoliczność miałam słoiczek bottargi przywieziony z Włoch przez znajomego. Bottarga, czyli wysuszona ikra tuńczyka lub cefala to kwintesencja smaków morza. Uwielbiam!!!

Makaron z bottargą dla dwóch osób:
- 200 lub 250g makaronu typu spaghetti
- 3 lub 4 łyżeczki bottargi
- garść posiekanej natki pietruszki
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- szczypta peperoncino

Wykonanie:
Makaron gotujemy w dużej ilości posolonej wody (wg. wskazań czasowych na opakowaniu) Pod koniec gotowania, na patelni podgrzewamy oliwę ( na małym ogniu-oliwa powinna być ciepła, ale nie za gorąca) dodajemy odrobinę papryczki, następnie wsypujemy odcedzony makaron, posypujemy bottargą i natką. Delikatnie mieszamy, aby składniki i smaki połączyły się. Prawda, że proste??? A jakie pyszne, podczas jedzenia  moje myśli i serce powędrowały od razu na  piękną Sardynię, gdzie właśnie poznałam smak bottargi :-) W Krakowie możecie jej spróbować w restauracji Al Dente na Kazimierzu...
Pozdrawiam :-)




Złoto morza :-)


Miłość do makaronu :-)