17.07.2020

Natka w kuchni

Witajcie
Nieraz na blogu pisałam o tym, jak bardzo lubię zajmować się swoim ogrodem.  Oczywiście  wszystko to prawda, choć muszę przyznać, że jest jedna ogródkowa czynność, której wręcz nie cierpię.  Jest nią żmudne, czasochłonne przerywanie siewek.  Staram się wysiewać nasiona na  taśmach, bo po pierwsze i najważniejsze nie są zaprawiane chemią,  a po drugie, kiedy wzejdą nie trzeba ich przerzedzać... W tym roku  miałam jednak co robić, bo nie wszystkie nasiona udało mi się kupić na pasku. Szło mi to opornie, bo wiadomo...  moja niechęć,  deszcze i sto innych powodów.  Motywacją jest jednak sama siewka i jej wartość na talerzu.  Taka młoda roślinka ma niesamowity potencjał odżywczy,  witaminy i minerały w czystej postaci... Z tych wszystkich "odpadowych" dobroci najczęściej przygotowuję pesto.  To smaczny i błyskawicznie przyrządzany posiłek, a ponieważ nie podlega obróbce termicznej zachowuje wszystkie zdrowotne właściwości.  Przepis na zielone pesto zamieszczałam już na blogu nie raz (np. tutaj)
Ostatnio przerywałam marchewkę, więc pesto, które przyrządzałam było na bazie młodziutkiej marchewkowej naci.  Świeża zielenina w połączeniu z czosnkiem, oliwą, sokiem z cytryny, pestkami słonecznika i serem pecorino smakuje wyśmienicie. Do tego makaron ugotowany al dente i karmelizowane młode marchewki.  Polecam wypróbować, póki na straganach  można jeszcze kupić młode warzywa wraz z natką. 


Aby przygotować karmelizowane marchewki potrzebujemy zaledwie paru składników.
- młode marchewki
- łyżka oliwy
- łyżka miodu
- łyżka soku z cytryny
- sól, pieprz
- tymianek świeży lub suszony (opcjonalnie)
Umyte i wyczyszczone marchewki gotujemy w lekko osolonej wodzie. Robimy to krótko od 3 do 5 minut, w zależności od wielkości warzyw. Z pozostałych składników robimy sos, do którego wrzucamy obgotowane i odcedzone marchewki. Obtoczone zalewą warzywa smażymy na patelni do momentu uzyskania przez nich błyszczącej skórki. 









Uwielbiam zieleninę i  staram się w pełni wykorzystywać zasoby mojego ogródka.  W kuchni często eksperymentuję używając różnych części roślin, nie tylko tych powszechnie stosowanych... Młoda łuszczyna rzodkiewki lub listki (na zdjęciu poniżej) są tak samo dobre, jeśli nawet nie lepsze niż jej korzeń.  Jedzmy zatem zielone - na zdrowie! 


Pozdrawiam serdecznie
         Ania

6 komentarzy:

  1. My akurat za pesto nie przepadamy, ale używam natek do koktajli i też niesamowicie podkręcają smak. Polecam spróbować, jeżeli lubisz zielone koktajle.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja to chyba wszystko co zielone lubię, latem spożywam dużo "surowizny" w różnych wariantach. A z pesto jest tak, że można skomponować swój ulubiony smak, a i podać można go nie tylko z makaronem, ale np. z pieczywem... mój syn używa go zamiast masła :) Wiadomo każdy ma swoje smaki. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Pysznie wyglądają te marchewki.
    A co do zielonego, to już od jakiegoś czasu używam zielonej części rzodkiewki na francuską zupę z liści rzodkiewek.
    Ale natki z marchewki jeszcze nie jadłam. Zapamiętam i wykorzystam.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaintrygowałaś mnie tą francuską zupką... W przyszłym roku muszę wypróbować. Natkę młodej marchewki polecam
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Ależ ten makaron smakowicie wygląda:-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i polecam, bo nie tylko wygląda dobrze, ale i smakuje... choć ja makaroniara jestem, uwielbiam pasty! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń