17.07.2018

Mikrokosmos

Witam serdecznie
Lubię lipiec na wsi... to czas obfitości...coraz większe zbiory w ogródku, robienie przetworów, ścinanie i suszenie ziół, ale też wszystkie prace porządkowe w ogrodzie, ponieważ obfitość dotyczy całej roślinności, tej mniej pożądanej też 😏 Przyrost zielonej masy jest teraz bardzo intensywny, działka duża to i pracy nie mało, nie narzekam, lubię ten "fizyczny" kontakt z naturą 😁 Po robocie  najczęściej relaksuję się na tarasie...z kubkiem świeżo zaparzonych ziół lub kieliszkiem wina z przydomowej winnicy. I kiedy tak siedzę i podziwiam zaprowadzony przeze mnie porządek, to doznaję wrażenia, jakby na ten moment przyroda zastygała w bezruchu, ani drgnie. Po prostu martwa natura, jakby chciała wystawić mi laurkę za troskę i trud włożony w jej pielęgnację...Na ułamek sekundy pozwala mi uwierzyć, że mam nad nią kontrolę. Ale to tylko pozory...wystarczy włączyć uważność, żeby dostrzec kipiące tu życie...buzuje pod każdym niemal liściem, kamieniem, korzeniem...Mali mieszkańcy działki wraz z roślinnością tworzą sprawnie działający, samodzielny ekosystem. I kiedy po kilku dniach nieobecności wracam na wieś, przychodzi mi na nowo układać się z naturą. Kocham to ❤️❤️❤️












Ściskam
    Ania


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz