15.06.2019

Zielone pesto

Witam
Żar leje się z nieba...ciężko funkcjonować, że o gotowaniu nie wspomnę. W takie upały warto mieć coś gotowego pod ręką, np. słoiczek  zielonego pesto. Czerwiec to najlepszy czas na jego przygotowanie, stragany uginają się od zieleniny i młodych warzyw, które z powodzeniem możemy w całości wykorzystać.  Na pesto nadaje się praktycznie każda, jadalna, nadziemna część rośliny, może to być nać pietruszki, jarmuż, rukola, natka młodej marchewki, selera, małe liście rzodkiewki czy buraczka,  kolendra, pokrzywa, bazylia, oregano i inne.




Aby przygotować zielone pesto potrzebujemy zaledwie parę minut i paru składników.

Składniki
- oliwa
- czosnek
- cytryna (sok z cytryny)
- ser pecorino lub parmezan
- orzechy (mogą być piniowe, włoskie, nerkowce, pecan)
- sól, pieprz
- zielony wsad (u mnie liście rzodkiewki, bo akurat przerywałam ją na grządkach)
- blender




Nie podaję proporcji, bo pesto powinno być indywidualną kompozycją każdego. Można dodać więcej lub mniej tego czy innego składnika, ważne jest jednak, by zielony wkład pozostał nutą dominującą. 



Po zblendowaniu wszystkich składników powinniśmy otrzymać gładką, dość zwartą masę. Jeśli jest za rzadka dodajemy trochę orzechów, jeśli zbyt gęsta - oliwy, następnie blendujemy ponownie.


Tak przygotowane pesto możemy przechowywać w lodówce do 5 dni.  Najlepiej w szczelnie zamkniętym słoiczku, zabezpieczone warstewką oliwy na wierzchu.  Pesto możemy wykorzystywać w kuchni na wiele sposobów. Polecam jako smarowidło do pieczywa lub jako omasta na młode ziemniaczki. Możemy łyżeczkę dodać do sosu, zupy lub chłodnika, by poprawić ich aromat lub tak, jak ja podać z makaronem :)



Z takimi frykasami nawet kolacja w pojedynkę nie straszna!


Pozdrawiam serdecznie
         Ania

8.06.2019

Biesiada z babką w tle...(przepis na babkę ziemniaczaną)

Witam 
Czerwiec powitał nas iście letnią pogodą, idealną na plenerowe imprezy. Ja też oficjalnie już rozpoczęłam sezon tarasowy i zeszłej niedzieli zorganizowałam spotkanie dla znajomych. Lubię ludzi i uważam,  że nic tak nie zacieśnia więzi, jak wspólne biesiadowanie. Fajni ludzie, dobre jedzenie, wino z własnej winnicy i duża dawka humoru...takie chwile są bezcenne :)



Goście, jak zwykle nie zawiedli i przybyli dość licznie, dlatego zdecydowałam się na szwedzki bufet. Taki sposób serwowania jedzenia idealnie sprawdza się przy większej ilości osób. A, że charakter spotkania był dość biesiadny (konsumpcja na zewnątrz) użyłam jednorazowych naczyń.  W Biedronce można kupić bardzo ładne i w pełni biodegradowalne zestawy piknikowe :)


Wielu moich znajomych nie jada mięsa, dlatego część potraw zrobiłam w dwóch wersjach. Był pasztet klasyczny i pasztet z selera, smalec ze skwarkami i smalec z białej fasoli...Dla łatwości rozróżnienia oznaczyłam potrawy,  wegetariańskie - na zielono, mięsne - na czerwono.  Cieszy fakt, że jedzonko z zielonymi kokardkami poznikało, jako pierwsze....Może jest jeszcze nadzieja dla naszej planety :)




Tytułowa babka, czyli babka ziemniaczana też była w dwóch wersjach do wyboru - z boczkiem lub z pieczarkami. Mam sentyment do tego dania, to są moje smaki dzieciństwa...regionalna kuchnia z Podlasia. Może dlatego tak chętnie dzielę się tymi smakami z bliskimi mi ludźmi...


Składniki na dużą blachę (24x40cm)
- 3,5 kg dobrych ziemniaków (u mnie najczęściej Lordy)
- 30 dag wędzonego boczku lub 30 dag pieczarek
- 2 duże cebule
- 2 duże jaja
- sól, pieprz
- otarty majeranek
- przyprawa do ziemniaków

Przygotowanie
Cebulę i boczek ( lub cebulę i pieczarki) kroimy na drobniutkie kawałki i podsmażamy na patelni. Obrane ziemniaki i z cebulę ścieramy na gładką masę. Do startej masy ziemniaczanej dodajemy przesmażony boczek wraz z wytopionym tłuszczykiem lub w wersji wegetariańskiej przesmażone pieczarki. Doprawiamy do smaku pieprzem, solą (ok.1 łyżki) przyprawą do ziemniaków i dużą ilością majeranku. Na koniec dodajemy roztrzepane jaja i wszystko delikatnie mieszamy do połączenia się składników. Blachę wyściełamy papierem do pieczenia i wlewamy tam masę ziemniaczaną, wierzch możemy posypać przyprawą i gałązkami świeżego majeranku. Pieczemy ok. 2 godzin w temp. 180 st. Po wyciągnięciu z piekarnika odstawiamy przynajmniej na 15 minut, aby babka troszkę stężała, wtedy łatwiej da się pokroić. Serwujemy z kroplą kwaśnej śmietany. Jest naprawdę pyszna :)






Pozdrawiam serdecznie
              Ania