8.03.2018

My name is Woman

Witajcie
Kochane, dziś nasze święto 😁 Światowe media prorokują, że rok 2018 będzie rokiem kobiet. Głęboko w to wierzę. Wszak kobieta to siła, czasem uśpiona i zepchnięta na margines życia, ale przebudzona jest potęgą. Marsze kobiet, MeToo czy czarne parasolki to przykłady na to, że mamy wielką moc. Niby słaba płeć, a jednak najsilniejsza...




Chciałam okrasić tego posta jakimś stosownym do okazji kawałkiem wiersza, ale szukając w sieci treści trafiłam na aforyzmy, które w sposób swobodny i żartobliwy gdzieś tam jednak dużo mówią o kobiecej naturze...Wybrałam dwa:
"Diabeł wie wszystko, nie wie tylko, gdzie kobiety ostrzą swoje noże" 😂😂😂
"W życiu niewiasty rozróżnić można siedem okresów:niemowlę, dziewczynka, dziewczyna, młoda kobieta, młoda kobieta, młoda kobieta i młoda kobieta"

Z całego serca życzę  tej młodości... w duszy.
I choć czasem idzie źle, pamiętaj dopóki masz siebie i swoje życie, tak na prawdę masz wszystko!
A zaśpiewa Nam o tym moja ulubiona Nina Simone 💗


Pozdrawiam i życzę wspaniałego 8 marca 
         Ania

T-shirt ze zdjęcia to propozycja Lazy Monkey (polecam...dobrej jakości bawełna, no i ten napis 😍)


3.03.2018

Smutny post

Witajcie
Początek marca to także początek meteorologicznej wiosny. O tej porze zwykle przygotowuję się już na sezon ogrodniczy, robię plany nasadzeń, przeglądam oferty i nowości sklepów z roślinkami, kupuję nasiona warzyw, itp...W tym roku nie mam do tego serca i z obawą myślę o letnim okresie... 

Kiedy parę lat temu wybudowaliśmy dom na wsi, odczuwałam pełnię szczęścia. Nie sądziłam, że skrawek ziemi może dać tyle radości. Bliskość natury działała, jak balsam na duszę. Spacer w pobliskim lesie oczyszczał z nadmiaru niepotrzebnych emocji. Ten skrawek traktowaliśmy, jak kojącą przystań i azyl od wielkomiejskiego zgiełku i chaosu...  Co prawda,  idyllę  czasem przerywały strzały, najczęściej do kaczek gniazdujących na rozlewisku nieopodal. Złościło mnie to i smuciło zarazem,  ale były to sporadyczne incydenty, więc jakoś je znosiłam. Później nastąpił wyrąb lasu, wyrąb na dużą skalę. Wycięto ogromne połacie zdrowego, pięknego drzewostanu.  Żal było patrzeć...trochę tak, jakby z lasem wycięto mi odrobinę serca...Przebolałam i to, ale tylko dlatego, że łyse polany po jakimś czasie zalesiono. Ciężko mi jednak pogodzić się z obecnym stanem rzeczy. Odkąd myśliwi wybudowali ambonę w odległości 100 metrów od naszej działki trwa horror...Zbiorowe polowania stały się normą, a wyglądają mniej, więcej tak - najpierw zewsząd słychać ryk samochodowych silników, później niewybredne przekleństwa, strzały, strzały, strzały...po wszystkim już - jest jakaś popijawa, chamski śmiech, pijacki bełkot i odgrażanie się (nie wiem komu? zwierzętom, czy ludziom?) Kiedy odjeżdżają zostawiając w powietrzu resztki agresji, a na polanie łuski i puste flaszki zapada taka cisza, że można ją kroić nożem. Wtedy mam wrażenie, że to niemy krzyk natury utkany ze strachu i smutku zwierząt... Najgorsza jest bezsilność i świadomość, że za tą bandą stoi prawo, a ja mogę co najwyżej napisać tego posta i podpisać się pod protestem obywatelskim. Jeśli ktoś uważa polowanie za piękną, staropolską tradycję, to zapraszam do mnie...jak zobaczy i usłyszy tych krzewicieli tradycji, to na pewno zmieni zdanie...








 Ania 😞😞😞