3.03.2018

Smutny post

Witajcie
Początek marca to także początek meteorologicznej wiosny. O tej porze zwykle przygotowuję się już na sezon ogrodniczy, robię plany nasadzeń, przeglądam oferty i nowości sklepów z roślinkami, kupuję nasiona warzyw, itp...W tym roku nie mam do tego serca i z obawą myślę o letnim okresie... 

Kiedy parę lat temu wybudowaliśmy dom na wsi, odczuwałam pełnię szczęścia. Nie sądziłam, że skrawek ziemi może dać tyle radości. Bliskość natury działała, jak balsam na duszę. Spacer w pobliskim lesie oczyszczał z nadmiaru niepotrzebnych emocji. Ten skrawek traktowaliśmy, jak kojącą przystań i azyl od wielkomiejskiego zgiełku i chaosu...  Co prawda,  idyllę  czasem przerywały strzały, najczęściej do kaczek gniazdujących na rozlewisku nieopodal. Złościło mnie to i smuciło zarazem,  ale były to sporadyczne incydenty, więc jakoś je znosiłam. Później nastąpił wyrąb lasu, wyrąb na dużą skalę. Wycięto ogromne połacie zdrowego, pięknego drzewostanu.  Żal było patrzeć...trochę tak, jakby z lasem wycięto mi odrobinę serca...Przebolałam i to, ale tylko dlatego, że łyse polany po jakimś czasie zalesiono. Ciężko mi jednak pogodzić się z obecnym stanem rzeczy. Odkąd myśliwi wybudowali ambonę w odległości 100 metrów od naszej działki trwa horror...Zbiorowe polowania stały się normą, a wyglądają mniej, więcej tak - najpierw zewsząd słychać ryk samochodowych silników, później niewybredne przekleństwa, strzały, strzały, strzały...po wszystkim już - jest jakaś popijawa, chamski śmiech, pijacki bełkot i odgrażanie się (nie wiem komu? zwierzętom, czy ludziom?) Kiedy odjeżdżają zostawiając w powietrzu resztki agresji, a na polanie łuski i puste flaszki zapada taka cisza, że można ją kroić nożem. Wtedy mam wrażenie, że to niemy krzyk natury utkany ze strachu i smutku zwierząt... Najgorsza jest bezsilność i świadomość, że za tą bandą stoi prawo, a ja mogę co najwyżej napisać tego posta i podpisać się pod protestem obywatelskim. Jeśli ktoś uważa polowanie za piękną, staropolską tradycję, to zapraszam do mnie...jak zobaczy i usłyszy tych krzewicieli tradycji, to na pewno zmieni zdanie...








 Ania 😞😞😞


25.02.2018

Makaron z sałatą i boczkiem, czyli tagliatelle radicchio e speck

Witajcie
Dzisiaj trochę pokucharzymy... Przedstawiam danie idealne na przedwiośnie,  zawiera boczek, który uzupełni zimowe zapotrzebowanie na tłuszcz, ale  i soczystą sałatę, która zaspokoi naszą tęsknotę za wiosną 😀 Aby je przyrządzić potrzebujemy:

Składniki (dla dwóch osób)
- makaron typu wstążki - 250g
- główka sałaty radicchio - ok.400g
- speck lub pancetta - czyli wędzony boczek - 200g
- średniej wielkości cebulka
- śmietana - 100g
- sos pomidorowy - 70g
- oliwa - ok. 3 łyżek
- pieprz i sól do smaku

Przygotowanie
Nastawiamy wodę na makaron, powinno być jej dużo, minimum 1litr na 100g makaronu. Boczek i cebulkę kroimy w kosteczkę, a sałatę w paski odrzucając najpierw głąb. Rumienimy cebulkę na oliwie, dorzucamy boczek, trzymamy go na ogniu ok. 4 minut,  by się trochę wytopił.  Dodajemy śmietanę i sos pomidorowy, doprawiamy odrobiną pieprzu, soli.  Całość mieszamy delikatnie, by powstał jednolity sos. Po chwili dorzucamy ugotowany i odcedzony makaron, mieszamy, by wchłonął sos.  Na koniec dodajemy poszatkowaną sałatę, łączymy z zawartością patelni i trzymamy na ogniu tyle, by sałata lekko się zblanszowała. Polecam to danie, bo naprawdę smakuje wyjątkowo. Lekka goryczka radicchio wspaniale podkreśla walory całości.



 






Pozdrawiam
        Ania

14.02.2018

Odrobina boho w środku zimy

Witajcie
Przychodzi taki czas, kiedy dopada mnie nieodparte pragnienie koloru. To dzieje się z reguły w połowie lutego...czasami trochę później, w zależności od tego jaką mamy zimę, czy białą i słoneczną, czy bezśnieżną i burą...Zresztą w mieście piękna zima trwa krótko, śnieg po kilku dniach pokrywa brud, niebo spowija smog, a na ulicach przelewa się szara masa. Ciemne ubrania to zimą norma, sama najczęściej takie noszę... z powodów czysto praktycznych. W tym roku jednak wpuściłam trochę kolorów do garderoby. Wielobarwna czapka , zrobiona na drutach przez moją ciocię Helenę fajnie ożywiła całą stylizację. Buty też mają kolorowy akcent w formie włóczkowej wywijki. Do tego jasna, ciepła kurtka i można walczyć z zimowym ponuractwem 😀 Całość wyszła w stylu boho - jest kolor, futerko (oczywiście sztuczne) i odrobina nonszalancji w postaci dużej torebki-worka.  








czapka - wyrób cioci Heleny
kurtka - Mango
buty Rieker - Prima Strada
torebka - Cocoono - bags workshop (dzisiaj na hasło LOVE jest 20% obniżki)

Kochani, choć u mnie dziś samopoczucie nie najlepsze i bliżej mi do popielca niż walentynkowej zabawy, to Wam życzę samych cudowności i wspaniałego wieczoru 💗
Pozdrawiam
         Ania