Nie pozbywam się tak łatwo ładnych rzeczy, nawet jeśli to tylko butelka po oliwie lub czymkolwiek innym...Jak ma ciekawy kształt zostaje i czeka na swoje "powtórne wcielenie". Właśnie część szklanej zbieraniny wykorzystałam jako wazoniki na polne kwiaty. Roślinki wstawiłam każdą z osobna do butelki, co jeszcze bardziej podkreśliło ich urodę i subtelność. W kompozycji znalazły się pospolite kwiaty naszych łąk - chaber, mak, jastrun, dzika marchew, oset, wiechlina i inne, których nazw nie znam. Całość tworzy delikatną i naturalną dekorację...kawałek łąki na stole :)
21.07.2017
29.06.2017
Grządki, klomby i rabaty...
Czerwiec upłynął mi w mgnieniu oka. Praktycznie każdą wolną chwilę spędziłam pracując w ogrodzie. Wygląda to mniej więcej tak...Przyjeżdżam na wieś, przebieram się, zmieniam buty z takich...
na takie 😀
i najpierw chwila na regenerację trawnika. Zaniedbany przeze mnie jesienią (złamana stopa) nie wygląda zbyt dobrze i wymaga dużo pracy. Spacer na kolcach ma za zadanie napowietrzyć i rozluźnić glebę pod trawą, a co za tym idzie poprawić jej wygląd. Po "spacerku" czas na inne ogrodowe atrakcje, czyli sadzenie, przesadzanie, rozsadzanie, przycinanie, plewienie, nawożenie, zrywanie przekwitłych kwiatostanów, pozbywanie się pasierbów w winnicy i tak w kółko! Uwielbiam pracę w ogrodzie, grzebanie w ziemi daje mi ogromną radość 😁 Zastanawiam się czasem, czy to jeszcze hobby, czy już zboczenie. Ale myślę, że dopóki mam inne pasje - jogę i blogowanie (ostatnio trochę zaniedbane) to jeszcze nie jest ze mną źle 😉 Dzisiaj też jestem na wsi, ale ze względu na żar lejący się z nieba odpuszczam prace polowe i ogłaszam sjestę!
Na zdjęciach poniżej uwieczniłam to, za co najbardziej kocham czerwiec...za kolorowe kobierce kwiatów i pierwsze plony, nie tylko z ogródka 😀
A Wam jak mija czerwiec?
Ściskam
Ania
31.05.2017
Nalewka z sosny
Witam serdecznie
Odkąd pomieszkuję na wsi, w bliskim sąsiedztwie z naturą, staram się jak najwięcej korzystać z jej dobrodziejstw. W maju, na przykład, pozyskuję młode pędy sosny i robię z nich pyszną nalewkę. Ten szlachetny trunek pity z umiarem działa prozdrowotnie. Rozgrzewa i leczy choroby górnych dróg oddechowych, warto więc mieć w kredensie buteleczkę sosnówki. Zrywając pędy należy robić to umiejętnie, zawsze pozostawiając na gałęzi parę przyrostów, tak by drzewo miało szansę urosnąć
A oto mój przepis na nalewkę
- 10 pełnych garści pędów
- 3/4 kg cukru
- 1 litr spirytusu nalewkowego
Aby nie pozbawiać zerwanych pędów olejków eterycznych - nie myję ich, ale zawsze zostawiam na jakiś czas na zewnątrz, by robaczki mogły się ewakuować. Następnie jeszcze je przebieram i wkładam do czystego słoja, zasypuję cukrem. Słój przykrywam gazą, odstawiam w słoneczne miejsce do momentu, aż cukier się rozpuści, a pędy puszczą sok. Trwa to ok. tygodnia. W tym czasie codziennie delikatnie potrząsam słojem tak, by cukier równomiernie otaczał pędy. Następnie do słoja wlewam spirytus, zakręcam szczelnie i wynoszę do piwnicy na ok. 2 do 3 miesięcy. Po tym czasie zawartość słoja należy przefiltrować i rozlać do butelek. Trunek powinien jeszcze leżakować następne 3 miesiące, by uzyskać pełnię smaku 😀
Ściskam
Ania
Odkąd pomieszkuję na wsi, w bliskim sąsiedztwie z naturą, staram się jak najwięcej korzystać z jej dobrodziejstw. W maju, na przykład, pozyskuję młode pędy sosny i robię z nich pyszną nalewkę. Ten szlachetny trunek pity z umiarem działa prozdrowotnie. Rozgrzewa i leczy choroby górnych dróg oddechowych, warto więc mieć w kredensie buteleczkę sosnówki. Zrywając pędy należy robić to umiejętnie, zawsze pozostawiając na gałęzi parę przyrostów, tak by drzewo miało szansę urosnąć
A oto mój przepis na nalewkę
- 10 pełnych garści pędów
- 3/4 kg cukru
- 1 litr spirytusu nalewkowego
Aby nie pozbawiać zerwanych pędów olejków eterycznych - nie myję ich, ale zawsze zostawiam na jakiś czas na zewnątrz, by robaczki mogły się ewakuować. Następnie jeszcze je przebieram i wkładam do czystego słoja, zasypuję cukrem. Słój przykrywam gazą, odstawiam w słoneczne miejsce do momentu, aż cukier się rozpuści, a pędy puszczą sok. Trwa to ok. tygodnia. W tym czasie codziennie delikatnie potrząsam słojem tak, by cukier równomiernie otaczał pędy. Następnie do słoja wlewam spirytus, zakręcam szczelnie i wynoszę do piwnicy na ok. 2 do 3 miesięcy. Po tym czasie zawartość słoja należy przefiltrować i rozlać do butelek. Trunek powinien jeszcze leżakować następne 3 miesiące, by uzyskać pełnię smaku 😀
Tak prezentuje się sosnóweczka z zeszłego roku
Ściskam
Ania
Subskrybuj:
Posty (Atom)