Witajcie ❤❤❤
W tym roku moja lawenda zakwitła nad wyraz obficie. Nie było to takie oczywiste, gdyż zimą zsuwający się z dachu śnieg dość mocno ją uszkodził. Ale widać lawenda to silna roślinka, szybko się zregenerowała, ku uciesze licznych nektaro i pyłko-żerców, zresztą mojej też! Używanie do woli miały pszczoły, trzmiele, fruczaki i różnorodne, mniej popularne owady. Ja także korzystałam z tej obfitości, uszczknęłam niejedną gałązkę - na muffiny, do lemoniady, na bukiety i po raz pierwszy na fusetki...
Lawendowe fusetki to wspaniały sposób, by zatrzymać zapach lata na dłużej. Ich wykonanie nie jest skomplikowane, wystarczy opanować technikę przeplatania. Później okazuje się, że jest to tak przyjemne zajęcie, że nie można poprzestać na jednej fusetce. To zapewne dzięki aromatom, które wydziela lawenda... mają działanie wyciszające i uspokajające. Tworzenie takich lawendowych wrzecion jest zatem świetnym relaksem. W sieci jest wiele przystępnych filmików instruktażowych, ja korzystałam z tego i tego Przy pierwszym wrzecionie trochę główkowałam, by mijanka wyszła prawidłowo, a i tak nie uniknęłam pomyłek. Ale każda następna fusetka, to już była czysta radość tworzenia...
Pozdrawiam cieplutko
Ania