Witajcie
Oficjalnie lato kończy się we wrześniu, ale ja na jego oparach jadę mniej więcej do połowy października. Dopiero po zbiorze warzyw i winobraniu przechodzę na tryb jesienny. Wtedy to mam czas na spokojne ogarnięcie domowej przestrzeni, chowam letnie buty, ciuchy i akcesoria w głąb garderoby. I to właśnie podczas wykonywania tych prozaicznych czynności dochodzi do mnie, że to koniec, że czas pożegnać lato, otworzyć się na jesień i wziąć z niej to, co najlepsze... Ale zanim dynie, ciepły kocyk, herbatka i świece zapraszam jeszcze na małe wspominki minionego lata. Te wakacje były o wiele lepsze niż zeszłoroczne, weselsze, barwniejsze i bogatsze w atrakcje
trochę podróżowałam...
trochę protestowałam...
i dużo "leniuchowałam" na wsi
Trochę żal ciepełka... mam wrażenie, że lato to najkrótsza pora roku, mija błyskawicznie i zawsze zostaje po nim niedosyt. Ale nie ma co rozpaczać. Jesień też potrafi być piękna, wszystko zależy od naszego nastawienia. Następny wpis na moim blogu będzie już w jesiennym klimacie🍁🍁🍁
Pozdrawiam serdecznie
Ania