Witajcie
Jeden fartuch, a w zasadzie lambrekin otrzymała moja sofa. To ona jest chyba najbardziej eksploatowanym meblem podczas trwającej już rok akcji "zostań w domu" Jest beżowa, a zatem bardziej narażona na widoczne ślady użytkowania. Narzutę zaprojektowałam z lnianych worków, o których pisałam tutaj, a uszyła ją moja zdolna krawcowa. Początkowo miałam obawy, czy taki siermiężny len będzie dobrze się układał na sofie. Niepotrzebnie, bo końcowy efekt przerósł moje oczekiwania i wprawił wręcz w zachwyt. Dzięki narzucie kanapa zyskała całkiem nowy wygląd, bardziej sielski i romantyczny. Surowość lnu przełamałam różowym kolorem poduch. Róż ostatnio pozytywnie mnie nastraja, więc zostanie ze mną przez najbliższy czas, na pewno do świąt, a może i dłużej 🤗
Drugi fartuch powstał w ramach przygotowań do sezonu ogrodniczego. Wykonałam go samodzielnie ze starych dżinsowych spodni. Para kieszeni na pasku tworzy fajny przybornik ogrodnika. Nie mogę się już doczekać, kiedy jego użyteczność będę mogła przetestować w terenie.
Póki co, na zewnątrz wiosna dopiero kiełkuje, zanim ziemia będzie nadawała się do obróbki trochę czasu jeszcze minie. Ale w domu możemy już śmiało myśleć o wysiewie na rozsady. U mnie dynamicznie ruszyła produkcja doniczek ze starych gazet i materiałów reklamowych. Dzięki formie do ich tworzenia idzie mi to bardzo sprawnie. Urządzenie polecam, zwłaszcza tym, którzy chcą ograniczyć plastik w swoim otoczeniu (zainteresowanych odsyłam tutaj)
Ania