Witajcie
Czerwiec nie obfitował u mnie w bukiety, choć materiału florystycznego na rabatach było pod dostatkiem. Pięknie kwitły łubiny, irysy, maki, goździki wonne, czosnki ozdobne i oczywiście piwonie. Ale cięte kwiaty, aby dobrze się prezentowały wymagają codziennej pielęgnacji, a mnie ostatnio trochę mniej na wsi...
Na czerwcowe bukiety "załapały się" jedynie piwonie i czosnek. Te pierwsze w ostatnim momencie - do wazonu trafiły już w pełnym rozkwicie, trochę zmierzwione po deszczu, ale i tak piękne z tą niesamowitą ilością płatków w kielichu. Chwilę później przyszła burza i zniszczyła to co zostało na krzaczkach... Bukiet mimo, że dość dojrzały cieszył mnie przez dobrych kilka dni.
Drugi bukiet jest dość oryginalny i chyba długowieczny, zdobi salon już drugi tydzień, choć w formie nieco zasuszonej, ale nadal pięknej. Czosnek Schuberta to u mnie nowość. Prezentuje się tak samo dobrze na rabacie, jak i w wazonie. Ma niespotykany kształt kwiatostanu, przypominający trochę wybuch fajerwerku. Cieniutkie rurki różnej długości zakończone maleńkimi różowymi kwiatuszkami. Ta dziwna konstrukcja naprawdę robi wrażenie.
A teraz trochę z innej beczki... Mamy wakacje, mamy mniej zachorowań na covid, mniej obostrzeń, mamy szczepionki. Sama jestem już po dwóch dawkach, powoli wracam do tak zwanej normalności, korzystam z życia w realu, spotykam się ze znajomymi, stąd też moja mniejsza aktywność w blogosferze.
No właśnie... powroty do normalności czy nienormalności??? Mój wiejski dom leży w niewielkim siole położonym na uboczu i otoczonym lasami. Idealny teren dla zwyrodnialca chcącego porzucić swojego czworonoga. Takie przypadki zdarzały się tutaj przed pandemią (nasz kot Łatuś jest wyrzutkiem) ale były incydentalne, choć każdy z nich jest naganny i dla mnie niezrozumiały. Ostatnio jednak - to haniebne zjawisko przybrało na sile. Tylko w czerwcu porzucono tu aż cztery psy. Tego pięknego rudzielca ze zdjęcia poniżej i małą suczkę ze szczeniętami. Po prostu serce się kraje... Czy piesek, który w największym pandemicznym rygorze był gwarantem wyjścia na zewnątrz teraz stał się niepotrzebnym balastem??? No takie odnoszę wrażenie... ręce opadają, ten temat smuci mnie bardzo, ale i gniewa. Mamy kulejące prawo, a w zasadzie żadnego, które w pełni chroniłoby zwierzęta przed potworem, jakim jest człowiek!!!