Witajcie
Adwentowe stroiki wnoszą powoli świąteczny klimat w domowe kąty. Kolejno zapalane świece odliczają czas do Bożego Narodzenia. Bardzo lubię ten okres przedświątecznej krzątaniny. I choć w tym roku nie jest normalnie, bo pandemia, reżim, zalecenia, obostrzenia i ogólny chaos, to zrobię wszystko, by cieszyć się tymi chwilami, na ile tylko będzie to możliwe!!! Tegoroczne stroiki powstały u mnie w tempie błyskawicznym. Sezon ogrodowy przeciągnął się praktycznie do końca listopada, więc prosto z ogrodu wskoczyłam w świąteczny wir, pozbawiona tego czasu "pomiędzy" kiedy można na spokojnie przygotować jakiś większy projekt.
Główny stroik, który zdobi salon jest bardzo prosty. Do jego wykonania wykorzystałam zasoby ogródka, bardzo zresztą uszczuplone po ostatnich przymrozkach. Podstawą świecznika jest kawałek brzozowej gałęzi udekorowany odrobiną tui, śnieguliczki i kwiatami kocanki. Białe metalowe klipsy na świece od Ib Laursen kupiłam okazyjnie z początkiem tego roku na poświątecznej wyprzedaży. Miałam na nie chrapkę już przed zeszłorocznym adwentem, ale cena mnie zniechęciła. Jak widać, cierpliwość się opłaca 😆
Drugi stroik również bardzo prosty w formie, trochę w stylu scandi zdobi pokój syna. Z czasem świątecznych akcentów będzie przybywać w całym domu.
Narazie jest ich najwięcej w salonie, choć i one są jeszcze bardziej zimowe niż świąteczne. Sofa dostała nowe ubranko w biało - szarej tonacji, a na stolikach pojawiły się ceramiczne choineczki i świece. Zapachowe świece w słoiczkach kupiłam w H&M Home, świecę w kształcie choinki w Pepco.
Dekorując dom na święta oczywiście pamiętam też o roślinkach 😬 Ostatnio wybrałam się do ogrodniczego po hiacynty, a wróciłam z taką oto pięknością. Niestety w domu wyczytałam, że Araukaria jest dość wymagającą i trudną w uprawie roślinką. Mam nadzieję, że nie zmarnieje szybko, a może nawet się zadomowi... oby, bo bardzo mi się podoba i już ją polubiłam.