5.08.2020

Borówkowa tarta z serkiem mascarpone

Witajcie
Czas borówki powoli dobiega końca, korzystajmy zatem,  póki jeszcze jest dostępna. Uwielbiam te niebieskie jagódki, najchętniej świeże,  na surowo,  ale też przetworzone, w różnych kombinacjach i z różnymi dodatkami. We wsi, gdzie mieszkam jest duża plantacja borówki amerykańskiej, więc dostęp do owoców mam bardzo ułatwiony.  W swoim ogródku też mam parę krzaczków i choć plon nie jest tak duży, jak kupny, to o niebo słodszy, idealny do codziennego podskubywania.


Wśród moich domowników tarty cieszą się dużym wzięciem, te słodkie, ale też wytrawne. Latem piekę ich bardzo dużo, oczywiście nie mogło zabraknąć wersji z borówkami.  A oto moja ulubiona recepturka.
Przepis jest na dużą formę o średnicy od 30 do 33 cm. Kruchy spód zwykle robię w klasycznych proporcjach 3:2:1, czasem je zaburzam  na niekorzyść ostatniego składnika, czyli cukru.

Kruche ciasto
- 300 g mąki (u mnie pół na pół krupczatka i zwykła pszenna)
- 200 g masła
- 100 g drobnego cukru (u mnie ksylitol, jeśli nie mam daję trochę mniej cukru)
- 2 żółtka

Mąkę i cukier wysypujemy na stolnicę, dodajemy kawałki zimnego masła, siekamy nożem, dokładamy żółtka i energicznie zagniatamy do połączenia składników. Uformowaną kulę ciasta, zawiniętą w folię schładzamy w lodówce przez godzinę. 
Formę do tarty dokładnie smarujemy masłem, ciasto wałkujemy na placek i wykładamy nim naczynie oraz jego brzegi. Spód nakłuwamy widelcem,  pieczemy w temp. 180° przez ok. 30 minut lub do zarumienienia 

  

Krem
- 250 ml śmietanki 30%
- 300 g serka mascarpone 
- 3 łyżki cukru pudru
- 300 g borówek

Schłodzoną śmietankę ubijamy, kiedy już zgęstnieje dodajemy cukier, a następnie serek, krótko miksujemy, tylko  do uzyskania gładkiego kremu.  Krem wykładamy na wystudzony,  kruchy spód i dekorujemy umytą, osuszoną borówką.  Możemy posypać wierzch odrobiną cukru pudru,  A później... cóż,   pozostaje już tylko się delektować...




    

Pozdrawiam serdecznie
         Ania
 

31.07.2020

Lipcowe bukiety

Witajcie
Wśród wielu lipcowych piękności mojego ogródka  prym wiodą hortensje i lawendy. Obie rośliny przecudnej urody i obie świetnie nadające się na  bukiety.  Hortensje, jak co roku  obficie zakwitły, chcąc zatem ulżyć krzaczkom przycinam je  i często  wykorzystuję  w swoich kompozycjach.  Piękne, ogromne pompony hortensji są niezwykle eleganckie i dekoracyjne.



Druga piękność to lawenda, jakże inna i na pierwszy rzut oka - niepozorna. Ale to ona robi najwięcej zamieszania w ogrodzie.  Te aromatyczne, drobniutkie kwiatuszki na wiotkiej, długiej łodydze zwabiają tłumy skrzydlatych stworzonek.  To niewiarygodne, ale bywa, że powietrze wokół tych miododajnych roślinek  aż wibruje od oblatujących ją trzmieli. Dlatego moje lawendowe bukieciki są zwykle skromniutkie, bo jakoś tak nie mam sumienia odbierać "chleba" pszczołowatym. 

lawendowy bukiecik


oregano w bukiecie

Moje letnie bukiety to najczęściej wielobarwne i wielogatunkowe kompozycje,  ale czasem przychodzi ochota na coś monochromatycznego i minimalistycznego w formie.  Wtedy sięgam po trawy, albo inne, bardziej oryginalne roślinki 😄


Bukiet z pędów kwiatostanowych czosnku choć piękny i niecodzienny, do trwałych niestety nie należy. Wstawiony do wody, po paru godzinach zaczyna wydzielać swój czosnkowy aromat. Natomiast pozbawiony wody, po tygodniu wysycha,  cebulki marszczą się i pękają...  Ale przez parę dni bukiet cieszył oczy swoim nietuzinkowym pokrojem


czosnek w bukiecie

Pozdrawiam cieplutko
         Ania