Witam serdecznie i już listopadowo... nie do wiary, jak ten czas leci. Październik przemknął mi niczym japoński pociąg pociskowy:) Nie zdążyłam na dobre się w nim zakotwiczyć i rozsmakować. Czuję jego lekki niedosyt, więc dziś w poście wracam do październikowych kadrów!
Ostatnie weekendy spędzane na wsi były bardzo pracowite, bez grama próżnowania. Wymoszczona w jesiennym stylu sofa nie miała zbyt wielu okazji, żeby odczuć na sobie mój ciężar.
***
Wieczorne mroki rozświetlał mi blask duszków. Zrobiłam z nich lampiony, by wyczarować odrobinę nastrojowego klimatu. Duszki miały być halloweenową ozdobą salonu, ale w nikim nie wywołały choćby krzty przerażenia... raczej zachwyt. Cóż wyglądają trochę nieporadnie i dobrotliwie...
Więcej grozy budziły siatki ochronne pozostawione w winnicy... Gdy zapadał zmierzch, targane wiatrem przybierały dziwne kształty, często przypominające zjawy. Zdjęcie tego nie oddaje, ale były momenty, kiedy rzędy siatek zatopione we mgle, wyglądały, jak upiorna scena z horroru:)))
***
Najlepszą potrawą dla zapracowanych jest oczywiście... makaron! Smaczny, pożywny i co najważniejsze szybki w przygotowaniu. W robocze weekendy często gościł na naszym stole, w różnych wersjach i z reguły pełnoziarnisty. Pasta na zdjęciu to wyjątek, bo to klasyczna carbonara, a ta, wiadomo lubi się bardziej z białym makaronem:)
***
Październik to, wg mnie najlepszy czas na sadzenie krzewów i drzewek. Ciepła jeszcze i wilgotna ziemia stwarza idealne warunki, by korzenie "zadomowiły" się w gruncie. Do mojej ogrodowej kolekcji dołączyło kilka nowości, między innymi ta parka ostrokrzewów (Blue Girl i Blue Prince)
Jedne roślinki przybywają na rabaty, inne, tak jak jednoroczne piękności wybywają, a jeszcze inne chyba pogubiły się w czasie... Białe pelargonie, które zdobią południową ścianę naszego domu za nic miały pierwsze przymrozki, kwitną w najlepsze i ciągle wypuszczają nowe pąki. Zdjęcie zrobione z końcem października, żal przerywać im wegetację, ale już najwyższy czas, by udały się na zasłużony odpoczynek:)
Artystka jesień maluje przyrodę pięknymi kolorami. Pobliskie lasy i ostępy wyglądają zjawiskowo, zwłaszcza skąpane w promieniach słońca. To świetna pora na spacery i zatracenie się w jesiennym złocie, póki jeszcze nie opadło z drzew. Mam nadzieję, że listopad przyniesie mi więcej wolnego czasu, bym mogła uszczknąć coś jeszcze dla siebie z tej jesiennej aury🍁🍁🍁
Trzymajcie się cieplutko i w zdrowiu♥︎♥︎♥︎
Ania
Na szczęście listopad jeszcze nie pokazuje swojego ponurego oblicza i można łapać ostatnie ciepłe chwile i promyki słońca.
OdpowiedzUsuńA wiesz - ja za makaronem nie przepadam. Nie, że nie lubię, ale rzadko gości na moim stole pełnoziarnisty z brokułami i parmezanem.
A duszki po prostu super!
Dobrego, ciepłego weekendu!
U mnie wszyscy domownicy lubią makaron, więc często go robię... teraz tylko muszę uważać na IG produktów, dlatego pełne ziarno wypiera u mnie to białe bez łuszczyny:) Listopad pogodowo nie był taki zły... teraz dla odmiany zrobiło się biało, dość wcześnie pojawił się śnieg w tym sezonie, ale za to, jakie widoki - bajka:) Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego weekendu:)
UsuńPS Kocham pajęczyny na łąkach! Choć najczęściej widzę je na mojej antenie satelitarnej. :D
OdpowiedzUsuńSą cudne... te w plenerze - trochę zroszone lub oszronione wyglądają, jak małe dzieła sztuki:)
UsuńLubię taki ciepły listopad. Śliczne duszki Aniu, podobają mi się też takie z uśmiechem, wolę taką wersję niż upiorną. Siatki powiewające na wietrze potrafię sobie wyobrazić, jakby cała rodzina duchów. Pozdrawiam milutko Aniu.
OdpowiedzUsuńTrochę taki w stylu Casperka - bohatera bajki - przyjazny duszek... mnie też taka wersja przypadła do gustu:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńAniu Twój październik był przepiękny. Masz wokół zachwycające widoki. W domu tak przytulnie, jesiennie aż chciałoby się tam umościć. Pozdrawiam i życzę pogodnego listopada:):):)
OdpowiedzUsuńBył przede wszystkim pracowity Janeczko:) Ale nie narzekam... kocham naturę, więc praca w ogrodzie przynosi mi tyle samo zmęczenia co i radości... choć może radości więcej;))) Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego weekendu!
UsuńMakaron jest idealną opcją na szybki i bezproblemowy obiad, choć trzeba przygotowywać go z głową, by potem nie utonąć pod stertą garnków i naczyń. Ja ostatnio najbardziej lubię gotować jednogarnkowe dania albo zupy "z wkładką" na kilka dni. Talerz leczo, czy zalewajki wypełnionej mięsiwem i ziemniaczkami sprawdzają się idealnie na szybki obiad po powrocie z pracy. A duszki może i nieporadne, ale za to przeurocze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To prawda... ja mam swoje ulubione pasty i w ich przygotowaniu doszłam wręcz do perfekcji:))) Takie dania jednogarnkowe są idealne zwłaszcza na jesienno - zimowy czas, są treściwe i rozgrzewające. Niestety ja musiałam bardzo zweryfikować swój sposób odżywiania... gotowane ziemniaczki jem tylko w sałatce (po ich wcześniejszym przechłodzeniu) Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego weekendu:)
UsuńA very nice retrospective. Your sofa looks cozy with that pretty blanket. The last photo is great, how beautiful the spiderweb looks in that light.
OdpowiedzUsuńThank you, Andrea:) I love it when nature creates such nostalgic images.
UsuńThe content of your blog is intelligent and engaging.
OdpowiedzUsuńI've already joined your group of friends.
(ꈍᴗꈍ) Poetic and cinematic greetings.
💋Kisses💋
Thank you :) I've also become your follower. I really like your haiku. Kisses😘
UsuńTe duszki są naprawdę urocze!😊
OdpowiedzUsuńAniu mnie też ten czas bardzo szybko leci...
W zasadzie niedługo święta!
Pozdrawiam kochana cieplutko!😊
Duszki wyszły superowo, tym bardziej, że ich wykonanie było banalnie proste, a efekt... mnie samą zaskoczył na plus:) Eh ten czas... albo to on przyspiesza, albo to my spowalniamy... Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego weekendu!
UsuńPrzepiękne kadry i jak zwykle wyjątkowe wnętrza :) Uwielbiam do Ciebie zaglądać- jesteś dla mnie prawdziwą inspiracją :)
OdpowiedzUsuńDziękuję... miło mi:)
UsuńDuszki wyszły CI genialnie! Podpatrzyłam metodę z poprzedniego wpisu i w przyszłym roku robię podobne :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo efekt wart zachodu:) Ja w przyszłym roku chciałabym zrobić wyższego duszka, muszę tylko rozejrzeć się za gazą, taką sprzedawaną na metry:)
UsuńThis is such a lovely post.
OdpowiedzUsuńThank You:)
UsuńAniu, wprawdzie nie mam pojęcia jak mknie japoński pociąg pociskowy - z opowieści mojego taty zapisał mi się w pamięci pociąg, którym on podróżował w Chinach pomiędzy Tokio a jakimś innym miastem pędzący z prędkością 300 km/godz. - zatem domyślam się, że chyba o takie wartości chodzi ;-)) Przyznam bez żalu, że nie mam nic przeciwko, by tak samo jak Tobie październik przemknął mi listopad - najmniej lubiany miesiąc w roku! Weekendy u mnie też pracowite upływające na porządkach wokół domu, bo wreszcie opadły z drzew i krzewów liście, a ja uwielbiam wszelkie prace w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest biała zwisająca pelargonia, która kwitnie na przekór zmianom pór roku. Zawsze uważałam te kwiaty za żelazne :-))
Pozostaje mi więc życzyć Ci więcej wolnego czasu, dobrego zdrowia i pogody, by uszczknąć nieco z jesiennej aury!
Przesyłam uściski i pozdrowienia...
Anita
Anitko, ja niestety też nie miałam okazji nim podróżować, taki pociąg może osiągnąć zawrotną prędkość 600km/h ale zwykle po swojej trasie jeździ wolniej, czyli 320km/h ... na tle naszych kolei to rzeczywiście pocisk:) Nie mam nic przeciwko listopadowi, ba... ja nawet go lubię:) Pelargonie przycięłam (z bólem serca) i wyniosłam do piwnicy na przechowanie. Mam nadzieję, że wiosną te "żelazne" panny odbiją:) Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego weekendu!
UsuńKlasyczna carbonara prosta, szybka i zawsze trafiona! Idealna na zapracowane dni, kiedy chcemy coś pysznego bez godzin w kuchni.
OdpowiedzUsuńCarbonara pyszna i szybka, a makaron z gotowym pesto ze słoiczka to w ogóle błyskawica:)
UsuńAbsolutnie się z tobą zgadzam. Październik był bardzo przyjemny i minął raz dwa. Właściwie to jest już połowa listopada!? Nieźle ten czas ucieka. Ale trochę się cieszę, bo akurat listopad to jeden z dwóch moich najmniej ulubionych miesięcy. Niech mija raz dwa i nadchodzi grudzień :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Angelika
U mnie nieźle sypnęło śniegiem... zrobiło się biało, zimowo, czas chyba pomyśleć o świętach? Pozdrawiam serdecznie:)
Usuńte zdjęcia mają niesamowity klimat! Ja żyję jeszcze latem którego nie było
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Coż... trzeba sobie jakoś zrekompensować jego brak:)
UsuńQue bonita decoración tienes en casa con tus creaciones para esta época del año. El bosque y el jardín todavía estaban en su plenitud preparándose para el frío que pronto tendremos. Me encanta tu geranio blanco, yo también los tengo de varios colores y pensaba que eran plantas de climas más cálidos; que bien que puedas disfrutar de ellos todavía. Un placer siempre visitarte y ver estas imágenes de tus días en el campo. Un beso
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Pelargonie w naszym klimacie nie zimują w ogrodzie. Niewielkie przymrozki zniosą, ale większych niestety nie przetrwają. Uwielbiam pelargonie, są ponadczasowe. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń