Witajcie
Skoro jedna jaskółka wiosny nie czyni, to parę zielonych kikucików w moim ogródku pewnie też nie. Ale... nawet jeśli w przyrodzie wciąż panuje stagnacja, to ja już od jakiegoś czasu wewnętrznie czuję wiosnę. Dzięki niewielkiej żywieniowej modyfikacji zyskałam ogrom energii i witalności. Zaczęło się od "Dry January", który przeciągnął się do teraz i chyba potrwa jeszcze w najlepsze. Wyeliminowałam także podjadanie między posiłkami oraz wydłużyłam przerwę pomiędzy kolacją a śniadaniem do 15 godzin. Dość szybko zauważyłam, że ustalony porządek w odżywianiu niesamowicie poprawia funkcjonowanie organizmu. Widać metaboliczna maszyneria też musi miewać chwile przestoju. Ustalone pory dnia i dobór potraw gwarantują iście wiosenne samopoczucie. Świat ostatnio oferuje nam tak niewiele pozytywów, łatwo popaść w psychiczne zmęczenie. A niezawodna i najkrótsza droga do pokonania złego samopoczucia prowadzi przez jelita. Nie wierzę w skuteczność diety cud, ale w jakość produktu, różnorodność i umiar na talerzu - jak najbardziej. Ponieważ nie lubię nudy w kuchni, to cały czas eksperymentuję. Na moim blogu były już jadalne kwiaty i chwasty, teraz czas na owady.
Choć Komisja Europejska za "nową żywność" uznaje coraz więcej owadów, u nas wciąż jest to produkt raczej niszowy i mało popularny. Pomimo, że jadalne robaki hodowane są w sterylnych warunkach to na naszym kontynencie póki co, budzą bardziej obrzydzenie, niż wzbudzają apetyt. Sama raczej nie odważyłabym się spróbować larwy mącznika... ale na świerszcza w posypce się skusiłam:)
Spośród wielu produktów na bazie owadów, wybrałam dwa - makaron z dodatkiem mąki ze świerszczy i suszone świerszcze z kurkumą. Owadzie rarytasy zakupiłam w Food Bugs. Świerszcze po wyjęciu z opakowania pachniały trochę, jak suszone borowiki. Przyjemnie chrupiące, lekko orzechowe w posypce z kurkumy smakowały zaskakująco dobrze. U mnie wylądowały w sałatce (chyba przez te oczy) ale myślę, że najbardziej odnajdują się jako zdrowa, oryginalna przekąska. Bogate są w wysokiej jakości białko, wapń, żelazo, witaminy z grupy B oraz nienasycone kwasy tłuszczowe.
Proteinowy makaron z dodatkiem mąki ze świerszczy połączyłam z jarmużowym pesto. Makaron ten jest bezglutenowy i ma bardzo niski indeks glikemiczny. Ponieważ zrobiony jest głównie z mąki z soczewicy ma dość treściwy, wytrawny smak. Myślę, że równie dobrze komponowałby się z wyrazistym w smaku sosem pomidorowym.
Jadalne owady to zdrowy i wartościowy posiłek, są smaczne, a ich hodowla jest przyjazna środowisku. Myślę, że od czasu do czasu będę je wprowadzać do mojego menu. Patrząc przez pryzmat kryzysu klimatycznego być może owady to jedzenie przyszłości... warto zatem spróbować go już dziś!
Pozdrawiam cieplutko i życzę spokoju oraz wewnętrznej mocy - wbrew całej tej życiowej zawierusze. Miejmy nadzieję, że świat wkrótce rozprawi się z szalonym, nabrzmiałym od nienawiści i botoksu satrapą.
Ania
Ania draga, te salut!
OdpowiedzUsuńO primavara minunata cu soare, verdeata si delicii de tot felul!
Imbratisari,
Mia
Pentru unii este delicios, pentru alții este groaznic
UsuńSalutari:)
Raczej nie skusiłabym się na takie produkty ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiadomo, każdy kieruje się swoimi żywieniowymi upodobaniami. Entomofagia to u nas wciąż egzotyka, owady nie są dla każdego, są raczej ciekawostką kulinarną. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńTen cykający latem w polu świerszcz??? Do zjedzenia? O nieeee 🙃 Od ponad 30 lat nie jem mięsa, to i owada nie skosztuję. Ale kwiatki i chwasty chętnie 🙂
OdpowiedzUsuń30 lat? szacuneczek! Czerwonego mięsa nie jem od 6 lat, niestety jem drób i ryby ( i teraz owady) ale staram się ograniczać, jak tylko się da. Wspaniale byłoby, żeby ludzie zmniejszyli spożycie mięsa, ale cóż... świat staje się coraz bardziej mięsożerny i tendencje niestety są zwyżkowe. A owady mogą być alternatywą dla intensywnych hodowli zwierząt rzeźnych:( wiem, wiem.. owady to też stworzenia, ale takie francowate mamy czasy, że coraz częściej musimy wybierać między mniejszym a większym złem:( A tak na marginesie - podobno człowiek w ciągu swojego życia podczas snu zjada średnio 3 pająki;D Pozdrawiam:)
UsuńAniu, ponoć człowiek zje wszystko, ale jakoś tak niechętnie patrzę na takie nowości, świerszcze są takie śliczne, chociaż przekonałam się już dawno do owoców morza, więc może dorosnę i do owadów:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Na razie to nowość, fanaberia... ale być może kiedyś owady to będzie konieczność, by uratować planetę, wyżywić ludzi... nie wiemy czym jeszcze zaskoczy nas życie. Po ostatnich katastrofach, nic mnie już nie zdziwi Celu... Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńNie próbowałam. Chyba bardziej przekonałyby mnie te kwiatki, czy chwasty :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam małe opory, ale cieszę się, że spróbowałam. W makaronie nie czuć w ogóle owadów, suszone świerszcze smakują, jak chrupki, tylko są o niebo zdrowsze, słodycze z owadami podobno są bardzo smaczne, a proteinowe koktajle dla sportowców nie mają sobie równych. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńOj, raczej nie nie skusiłabym się na takie przekąski :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wiadomo, owady nie są dla każdego... Ale myślę, że jest to fajna propozycja dla kogoś, kto chce zmniejszyć swój węglowy ślad na talerzu:) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńPierwsza część wpisu podobała mi się bardzo, o tym uporządkowaniu jedzenia, ale reszta już nie. Żadnych robali, brrr 😐 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHehe:))) Dla jednych brrr, dla innych mniam:) Wszystko siedzi w głowie, nasze upodobania, przyzwyczajenia, ograniczenia... czasem warto je przełamywać. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńNiby Aniu nie prowadzisz stricte blogu kulinarnego, ale u Ciebie najwięcej znajduję pomysłów. Owady wyglądają całkiem zjadliwie, poszukam sobie na ich stronie co proponują i też spróbuję jak trochę się u nas uspokoi w domu :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Dzięki Kasiu za miłe słówko:) Biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo lubię pichcić to pewnie mogłabym prowadzić takiego tematycznego bloga:) Ale mój blog to zlepek wielu tematów, bo oprócz kuchni jest jeszcze ogród, dom, książki, joga i wiele wiele innych ciekawych obszarów:) Ściskam Cię serdecznie:)
UsuńNa pewno to zdrowa przekąska, na pewno ekologiczna... ale jednak ciężko mi się do niej przekonać. Podobnie jak nie przepadam za dużymi krewetkami, homarem, małżami, ani ślimakami ;)
OdpowiedzUsuńNasza kultura żywieniowa jest mocno zakorzeniona, niedzielne tłuczenie schabowego to jeszcze w wielu domach norma... ale na szczęście to powoli się zmienia:) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńBeautiful blog
OdpowiedzUsuńThank you very much:)
UsuńPlease read my post
OdpowiedzUsuńjakoś nie mam odwagi coby próbować robali xd
OdpowiedzUsuńUwierz, to wcale nie takie straszne;D
UsuńMam za bardzo wybujałą wyobraźnię, ale o właściwościach zdrowotnych protein w takiej postaci czytałam.
OdpowiedzUsuńJa też mam bujną wyobraźnię, ale umiem czasem ją poskromić:))) Pozdrawiam:)
Usuń