Po mokrym i chłodnym październiku przyszedł listopad...jeszcze bardziej wilgotny i zimny. Chyba nie ma już co czekać na złotą, polską jesień. Długoterminowe prognozy nie należą do optymistycznych, synoptycy zapowiadają rychłą i srogą zimę. A kiedy obserwuję kota, który pochłania ogromne ilości jedzenia (żre bez przerwy) - zaczynam wierzyć w ich przewidywania. Nie jestem gotowa na zimę i mój ogród też nie jest jeszcze gotowy. Złamanie kości śródstopia uniemożliwiło mi wszelkie prace porządkowe...Ale najważniejsze zrobione, czyli zbiór winogron. To już trzeci raz robimy własne, organiczne wino...Owoce mamy dzięki uprzejmości sąsiadki z jej dorodnego winnego krzewu. Nasze latorośle są zbyt młode, na etapie przedszkola...nie owocują jeszcze w dostatecznej ilości. Może w przyszłym roku będą nadawać się już do przerobu choćby degustacyjnego ;-) Poniżej kilka fotek w temacie...
Pozdrawiam cieplutko kochani
Ania
Beautiful photos!!! :)
OdpowiedzUsuńthank you and best regards :-)
UsuńPiękne zdjęcia winogron.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
dziękuję, winogrona lubię...jeść, pić i fotografować :-) Pozdrawiam
Usuń