22.10.2025

Uduchowiony weekend

Witajcie kochani♥︎♥︎♥︎
Jak Wam mija październik? Mam nadzieję, że w zdrowiu i spokoju... U mnie to nadal dość intensywny czas, zwłaszcza na wsi. Choć w ostatni weekend, gdzieś pomiędzy zbieraniem winogron, a grabieniem liści udało mi się znaleźć chwilę na kreatywny relaks. 


Duszki z gazy snują się aktualnie po internecie w ilości hurtowej. Praktycznie co któraś oglądana przeze mnie rolka to krótka instrukcja, jak je wykonać. W końcu i ja skusiłam się spróbować... wszak halloween za pasem:)
Do zrobienia takiego duszka potrzebujemy - gazę opatrunkową - nie musi być jałowa (u mnie dwie o wielkości 1m² i dwie 0,5m²) krochmal w płynie (np. Ługa) miskę i jakieś przedmioty, które stworzą stelaż pod gazę (u mnie balon, styropianowa kula i wazony) Wykonanie ducha jest banalnie proste. Gazę moczymy dokładnie w krochmalu, następnie wyciskamy z nadmiaru płynu i rozpościeramy na naszym stelażu. Tkaninę układamy tak, by jak najlepiej odwzorowywała kształt zjawy i pozostawiamy do wyschnięcia (u mnie zrobione z dwóch warstw gazy wysychały całą noc)


Na wyschniętą gazę przyklejamy oczy i buźkę (u mnie na taśmie dwustronnej) i gotowe - ducha ściągamy ze stelaża. Za sprawą krochmalu cała konstrukcja jest sztywna i stabilna.  Od środka duszka można podświetlić światełkami ledowymi,  co daje świetny efekt zwłaszcza po zmroku. Duszki prezentują się rewelacyjnie, może niezbyt upiornie,  raczej pociesznie... a nawet słodziutko! 


Zachęcona efektem końcowym mojego rękodzieła poszłam za ciosem i  przygotowałam pizzę z duchami 👻👻👻

Ale coś poszło nie tak... muszę jeszcze popracować nad dodatkami:))) Może mozzarella powinna być o niższej wilgotności, by duszki trzymały kształt?


Halloweenowa pizza w zeszłym roku prezentowała się znacznie lepiej.


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

16.10.2025

Październik na półmetku

 Nie do wiary... ledwie co się zaczął, a już minęła jego pierwsza połowa... czas zwariował:)
Witajcie kochani♥︎
My w październik wchodzimy z toastem, mąż na początku miesiąca ma urodziny, a to zawsze dobra okazja, by poświętować. W tym roku dzieci (mój ulubiony skrót myślowy,  chodzi oczywiście o syna i jego dziewczynę)  przyrządziły pyszny, treściwy ramen, a ja upiekłam "zdrowy" tort (bez cukru, na owsianych biszkoptach)  Oprócz smakołyków czas uprzyjemniały nam planszówki i to by było na tyle w temacie październikowych uciech. Bo październik to u nas głównie - praca, praca i praca. To przede wszystkim czas zbioru i przetwarzania winogron.

W tym sezonie winorośle pięknie obrodziły. Wydały zdrowe, dorodne grona, bardzo soczyste i nad wyraz słodkie. Kiście były też wyjątkowo czyste, czyli bez ukrytych między owocami pajączków, biedronek, szczypawek, czy os - co jest dużym ułatwieniem, zwłaszcza przy ręcznej - tak, jak u nas - obróbce plonów. 

W ogródku o tej porze też jest ogrom roboty, głównie prac porządkowych. Rośliny powoli przygotowują się do zimy, zieleń na rabatach nie jest już kolorem dominującym...  Bardzo lubię ten moment wybarwiania się liści, choć zwiastuje on rychły koniec wegetacji... 

Październik to bogactwo warzyw... powoli oporządzam swój warzywnik, niestety nie ma w nim pomidorów. Kiedyś próbowałam je uprawiać, ale z marnym skutkiem. Te piękne sztuki na zdjęciu pochodzą z Winnicy Wieliczka. To pomidory z uprawy biodynamicznej, pyszne, pachnące, dokładnie takie, jak pamiętam z dzieciństwa... niebo w gębie:)

Oczywiście nie samą pracą człowiek żyje... tym bardziej, że Kraków i okolice kuszą licznymi, październikowymi wydarzeniami. Ostatnie zdjęcie zrobione zostało na dziedzińcu pięknego Królewskiego Zamku w Niepołomicach podczas odbywających się tam Dni Włoskich. Wraz ze Stańczykiem kontemplujemy jesień🍁🍂🍁


Pozdrawiam cieplutko
         Ania