29.12.2024

Poświąteczny post

 Witajcie kochani♥︎♥︎♥︎
Mam nadzieję, że mieliście udane święta... Ja swoje spędziłam w moim zaciszu na wsi w towarzystwie najbliższych.  Były spacery, książka, dobre filmy i rodzinne pogaduchy. Cieszy mnie fakt, że nasze święta odbyły się bez długich nasiadówek przy suto zastawionym stole. W tym roku menu ograniczyłam do takiej ilości potraw, by później nie martwić się o ich nadwyżki. Przy przyrządzaniu wigilii kierowałam się bardziej gustami domowników niż tradycją. Nie było zatem dwunastu potraw, a zamiast karpia był halibut w migdałach:)  Przez te parę dni wypoczęłam, zrelaksowałam się i "przewietrzyłam" trochę głowę. Z tym spokojem i błogością zamierzam wejść w nowy 2025 rok!!!  
 


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

23.12.2024

Choinko ma...

 Witajcie kochani♥︎♥︎♥︎
Obiecałam Wam choinkę przed świętami i proszę - oto ona... Od wczoraj robi świąteczny klimacik rozświetlając ciepłym blaskiem wnętrze domku🌲🌲🌲  

Niech te Święta będą pełne miłości,
a każdy moment spędzony z rodziną
przyniesie wielką radość i wzruszenie.
Z całego serca życzę, by Wasze Święta były pełne magii,
która sprawi, że każdy dzień będzie wyjątkowy.
Niech magia tego czasu wypełni Wasze domy
ciepłem, miłością i spokojem...

/na zdjęciu jedna z neapolitańskich szopek/

Pozdrawiam świątecznie
         Ania

20.12.2024

Adwent'2024

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Adwent to radosny czas oczekiwania... u mnie w tym roku niestety głównie biegania... Grudzień mija mi w tempie błyskawicy, ledwo za nim nadążam:) Za chwilę ostatnia niedziela adwentu, a mój dzisiejszy post  bazuje na zdjęciach z jego drugiej niedzieli... To wtedy  wystartowałam ze świąteczną dekoracją domu, brakuje w niej tylko świeżych, zielonych motywów. Zamierzam uzupełnić je w ten weekend, także post z choinką na pewno pojawi się jeszcze na moim blogu przed świętami:)


W ramach przedświątecznego wyciszenia i zadumy planowałam samodzielne wykonanie paru ozdób - gwiazdy z filtrów do kawy (instrukcja tutaj, blog Rebecci to kopalnia wspaniałych pomysłów i mnóstwa DIY) oraz świec z oryginalnym zdobieniem (tutaj) Niestety, ograniczony czas, ale też i moja cierpliwość, która w tym okresie bywa nadwyrężana zweryfikowały plany i zmusiły mnie do pójścia na łatwiznę. Papierowe gwiazdy kupiłam w Jysk, a świece do adwentowego wieńca, po paru nieudanych próbach ich nacinania w ostateczności pozostawiłam gładkie:)


 Jysk w tym roku miał bardzo bogatą i gustowną ofertę świąteczną, dlatego też, oprócz gwiazdek skusiłam się na zakup paru innych drobiazgów (zdjęcie poniżej) Urzekł mnie ten delikatny motyw choinki🌲🌲🌲


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

30.11.2024

Makaron z dodatkiem pesto z pora i mięty

Cześć♥︎♥︎♥︎
Własny ogródek to świetna sprawa. Ciepła jesień wydłuża wegetację i pozwala długo cieszyć się świeżą zieleniną. Ze swojego warzywnika czerpałam w zasadzie do pierwszych, większych przymrozków. Por to warzywo odporne na spadki temperatur i u mnie najczęściej, jako ostatnie opuszcza grządki. Bardzo je lubię, dlatego też często gości na moim stole. Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem, z udziałem pora właśnie:)


Składniki /na dwie osoby/
  • trzy średniej wielkości pory
  • garść świeżej mięty
  • garść orzeszków pinii
  • po pół garści migdałów i nerkowców (lub innych orzechów)
  • ząbek czosnku
  • oliwa
  • przyprawy: sól, pieprz, oregano
  • 200 - 250g makaronu (u mnie spaghetti)

Przygotowanie
Oczyszczonego pora kroimy na kawałki i dusimy wraz z miętą na odrobinie oliwy ok. 8 min. (do miękkości i wchłonięcia wody)  Orzechy i migdały blendujemy z czosnkiem, następnie dodajemy do nich lekko przestudzoną zawartość patelni, podlewamy troszkę oliwą i blendujemy na gładką masę. Makaron gotujemy wg przepisu na opakowaniu, po odcedzeniu delikatnie łączymy go z pesto, dodajemy świeżo mielony pieprz i szczyptę oregano. Na talerzu posypujemy tartym parmezanem.  Przepis jest banalnie prosty, a makaron wychodzi naprawdę wyborny. Dodatek mięty w pesto daje fajną nutę wyrazistości całemu daniu. 


Listopad właśnie dobiega końca - dla wielu ten fakt to ulga, dla mnie, jak zwykle lekkie zdziwienie szybkim przemijaniem czasu...

cóż, trzeba robić miejsce grudniowi🎄❤️🎄


Pozdrawiam cieplutko
         Ania

27.11.2024

Kulturalny przegląd cz. III

 Cześć kochani♥︎♥︎♥︎
Trzecia część przeglądu kulturalnego przypada praktycznie na sezon ogórkowy,  więc i tej kultury było u mnie, jak na lekarstwo. Oczywiście mieszkając w Krakowie jestem poniekąd "skazana" na sztukę. Czasem wystarczy wyjść po sprawunki, by przy okazji natknąć się na oryginalną instalację, czy wystawę. Latem w przestrzeni miejskiej dzieje się naprawdę dużo, to czas festiwali i koncertów plenerowych. Większość z nich to znane, cykliczne wydarzenia, które przyciągają tłumy nie tylko mieszkańców, ale i turystów. Niestety za tłumami nie przepadam, więc często odpuszczam sobie takie imprezy.
 Latem skupiłam się głównie na lekturze. Przeczytałam wszystkie dostępne w mojej bibliotece książki Kurta Vonneguta. Uwielbiam jego pisarski styl, to w jaki sposób wyraża swoje myśli... jego zwięzły język i trafne spostrzeżenia. Oczywiście, oprócz książek Vonneguta wpadły mi w ręce też inne pozycje, głównie z działów "Literatura faktu" i "Biografie"


"Starzy ludzie nie istnieją" -  zaintrygował mnie ten tytuł, bo przecież starych ludzi jest coraz więcej. Sięgnęłam więc po książkę z ciekawości... Cóż temat dotyczy nas wszystkich, bez względu na to, ile lat liczymy sobie w tym momencie i choć może wydawać  się przygnębiający,  to sama lektura jest dość przyjemna.  Znajdziemy w niej trochę ogólnych informacji,  trochę statystyk,  ale też ciekawe rozmowy autorki (Magdaleny Węglarz) z psychologiem, geriatrą, opiekunem w domu spokojnej starości oraz założycielką portalu "Wolni od metryki" 
 

 Jakiś czas temu, po długiej przerwie wznowiłam swoją kartę biblioteczną. Dzięki niej mam szerszy dostęp do książek, ale miała ona głównie zapobiegać zakupom tych nowych... Cóż obok "Twardoszka" choć w miękkiej okładce (bo to zawsze kilkumilimetrowa oszczędność miejsca na półce) nie mogłam przejść obojętnie:) 

Kupiłam... bo pomyślałam, że będzie ona świetnym urozmaiceniem po serii książek Vonneguta... otwieram, a tam taka niespodzianka (wpis początkowy)  Cóż dobrzy czerpią od lepszych... a przynajmniej próbują. "Powiedzmy, że Piontek" trochę mnie rozczarował. Mniej więcej do połowy książki z ciekawością śledziłam losy emerytowanego górnika Erwina Piontka... ale później fabuła tak się zagmatwała, że ciężko było się w niej rozeznać... Zabawa formą, gra z czytelnikiem to niełatwy zabieg literacki i udaje się tylko najlepszym pisarzom... Szkoda, bardzo lubię książki Twardocha, a ta,  moim zdaniem jest słaba. Jeśli ktoś nie zna jego twórczości,  nie polecam zaczynać od tej pozycji, bo zrazi się do autora.

Wróciłam też do książek Justyny Kopińskiej. Po lekturze "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?" musiałam zrobić sobie przerwę.   Uwielbiam dziennikarski styl autorki,  trudne i często niewygodne sprawy, które porusza w swoich książkach - przedstawia w taki sposób, że czytelnik nie współczuje, a wręcz współodczuwa ból i niemoc ofiary. 

"Wyklęta córka Kubiaków" - to bardzo intymna i bardzo poruszająca rozmowa Marty Konarzewskiej z Małgą Kubiak, córką znanego poety i scenografki... Główna bohaterka Małga z jednej strony uwielbiana i hołubiona przez ojca, muza jego wierszyków dla dzieci, z drugiej świadek artystycznych, suto zakrapianych imprez, alkoholowych ciągów ojca,  kłótni rodziców...  Mała dziewczynka, która zbyt wcześnie musiała dojrzeć... To opasłe tomiszcze pochłonęłam w kulka dni... ale potem długo nosiłam je w głowie... polecam!

Oprócz czytania w wolnym czasie było też kilka fantastycznych wypadów do klimatycznych galerii, jak ta w Lanckoronie.

Było też dużo spotkań ze znajomymi, a że moi cudowni znajomi, to ludzie wielkich talentów - piszą, malują, grają i śpiewają na scenie, to każdą wspólną chwilę i rozmowę z nimi uważam za sztukę, za obcowanie ze światem myśli i ducha...


Najwięcej jednak czasu w tym okresie, czyli w trzecim kwartale roku spędziłam na łonie natury i wiecie co? Uważam ten czas za wielce kulturalny, bo kto,  jeśli nie natura,  jest najwybitniejszą  artystką świata? 


Pozdrawiam ciepło
         Ania

17.11.2024

Caserta - duma Burbonów

 Cześć kochani♥︎♥︎♥︎
To ostatni już wpis bazujący na wspomnieniach z mojej majówkowej podróży do Kampanii, ale nie ostatni dotyczący turystycznych perełek Italii. Na przełomie września i października, zanim na dobre wpadłam w objęcia jesieni  pojechałam wraz z mężem do Apulii, by zaczerpnąć tam jeszcze porządny haust lata. Oczywiście pobyt był bardzo udany, a słynny, włoski obcas zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Odwiedziłam wiele cudownych miejsc i zrobiłam setki zdjęć, więc materiału na posty mam pod dostatkiem.  Zimą będzie idealny czas, by wrócić wspomnieniami do tych wspaniałych chwil. Dzisiaj zabieram Was na przechadzkę po parku oraz wspaniałych pałacowych wnętrzach Caserty.

Pałac królewski w Casercie został wybudowany w drugiej połowie XVIII wieku dla dynastii Burbonów. To wzorowana na Wersalu imponujących rozmiarów budowla... Schonbrunn przy niej wygląda, jak letnisko ubogiego kuzynostwa, że o Wawelu nie wspomnę...  Cała powierzchnia zespołu pałacowego wynosi 138 000 metrów kwadratowych, co daje rezydencji dziesiąte miejsce w zestawieniu największych pałaców świata (wg Wikipedii) 


Malowniczy, barokowy park znajduje się na tyłach pałacu i zajmuje 120 ha powierzchni. To bardzo zadbana,  zielona przestrzeń z fontannami, kaskadami i licznymi rzeźbami. 
 

 

Wzdłuż parku, aż po horyzont ciągnie się kanał wodny. Trasa wzdłuż niego to ok 3 kilometry błogiego spaceru... Idzie się, idzie i końca nie widać... ale jest, tak pięknie, że wcale tego końca nie chcemy. Park podzielony jest na dwie części - ogród w stylu angielskim i ogród w stylu włoskim. Niestety, ze względu na ograniczony czas nie udało mi się zajrzeć do tego w stylu angielskim z pięknym,  podobno,  rosarium... 

Pałac królewski zajmuje ok. 47 tysięcy metrów kwadratowych, liczy ponad 1200 sal, 1026 kominów, 34 klatki schodowe, ok. 1800 okien, 30 km korytarzy, 5 kondygnacji i 4 dziedzińce...  Projektantem tej budowli był nadworny inżynier i architekt króla Karola III Burbona - Luigi Venvitelli.  
Rezydencja  urządzona jest z wielkim przepychem, gustem i dbałością o najmniejszy szczegół. Wszystko tu zachwyca - główny przedsionek ze schodami "honoru", historyczne apartamenty Burbonów, Kaplica Palatyńska,  kunsztowne zdobienia, malowidła,  freski, wspaniałe żyrandole, posadzki, tapety, misternie zdobione meble i sprzęt użytkowy. 


A przy Królewskiej Szopce monstrualnych rozmiarów można totalnie się zatracić i przenieść w odległe czasy... Niesamowite dzieło ludzkich rąk, ówczesny świat w miniaturce...  Popularność szopki neapolitańskiej przypadała właśnie na wiek XVII i XVIII, a król Karol III był wielkim jej entuzjastą. Podobno sam budował skomplikowane konstrukcje do szopek, a jego żona i dwórki szyły ubranka dla figurek... 


I chyba nikogo nie zaskoczę, jak napiszę, że w roku 1996 cały obiekt pałacowy w Casercie został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jeśli wybieracie się do Kampanii, nie możecie pominąć tej perełki architektonicznej, jaką jest Caserta!!! 
Pozdrawiam serdecznie
Ania