27.11.2025

Adwent 2025

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Świat przykryty białą, puchową pierzynką wygląda cudownie...  spokojnie i majestatycznie, a las to już w ogóle bajka.  Podczas ostatniego weekendu na "naszą" wieś spadło bardzo dużo śniegu, sypało z nieba długo i równomiernie.   Taka aura, choć piękna dla oka - wymusiła zakończenie sezonu ogrodowego i zagoniła do domu. Mimo, że uziemiona - nie próżnowałam, wykonałam pierwsze adwentowe dekoracje - kalendarz i stroik.


Kalendarz adwentowy nie wymagał ode mnie wielkiego nakładu pracy. Do jego zrobienia wykorzystałam gotową makatkę kupioną kiedyś w Ikei. Przytwierdziłam do niej ponumerowane jutowe woreczki (też kupne) wypełnione małym, ale przyjemnym co nieco.  Prezenty to drobiazgi, głównie mini kosmetyki i czekoladki.  Mój kalendarz jest po części odwrócony, czyli w niektórych woreczkach zamiast podarunku jest zadanie do wykonania...  Myślę, że dzięki temu zabiegowi losowanie woreczków stanie się mega ciekawą zabawą... 
 

Na tegoroczne świece adwentowe miałam zupełnie inny pomysł. Chciałam wykorzystać mech, gałązki choinki, bluszcz... cóż,  śnieg przykrył  wszystko grubą warstwą. Użyłam więc tego co było pod ręką... brakuje mi jednak zieleni w tym stroiku, dlatego też, całkiem możliwe, że z  czasem ulegnie on przeróbce:)))

Na koniec zamieszczam parę zimowych widoczków, jakimi cieszyłam oczy przez ostatni weekend. Moje "panny" brzozy nie zdążyły zrzucić jeszcze wszystkich liści,  złoto przebijało biel śniegu, wyglądało to naprawdę zjawiskowo. A las w zimowej szacie przypominał wręcz ilustracje z najpiękniejszych baśni.

Najbliższa niedziela jest już pierwszą niedzielą adwentu. Czas powoli myśleć o świętach, my prawdopodobnie spędzimy je w domu na wsi...  Zostały mi zatem cztery weekendy na przygotowania, to wystarczająca ilość czasu, by nieśpiesznie wszystko ogarnąć... 


Pozdrawiam cieplutko
          Ania

25.11.2025

Listopad🍁🍂🍁

Witajcie♥︎♥︎♥︎
Listopad to raczej opad liści, nie śniegu...  a tu proszę, taka niespodzianka. Zima zaskoczyła wszystkich - drogowców, kierowców, kolejarzy, tramwajarzy, rolników, ogrodników, a najbardziej to chyba samą jesień. Drzewa na dobre nie zdążyły zrzucić  liści, a już sypnęło śniegiem i to bardzo obficie.  Nie pamiętam, kiedy w ostatnich latach listopad  był taki biały.  Choć jest schyłkiem meteorologicznej jesieni przyzwyczaił nas raczej do pięknych, intensywnych kolorów,  nie bieli...  Mnie udało się uratować odrobinę tej barwnej, ciepłej jesieni w postaci bukietów.

Ich piękno jest bardzo ulotne, przebarwione liście szybko wysychają, po czym odpadają od gałązek. Jest jednak sposób, by przedłużyć żywotność takich kompozycji. Pomaga kąpiel wodna z dodatkiem  gliceryny roślinnej (stosunek wody do gliceryny powinien wynosić 2:1, rozpuszczamy glicerynę w gorącej wodzie, następnie studzimy roztwór) Po dokładnym namoczeniu gałązek, delikatnie je odsączamy i pozostawiamy do wyschnięcia ( u mnie popołudnie i cała noc) Nadmiar gliceryny można usunąć papierowym ręcznikiem. Taka kąpiel dobrze konserwuje roślinną materię. Bukiety zrobione z dębiny stoją u mnie już trzy tygodnie i nie zgubiły jeszcze żadnego listka.

  

Tak na marginesie - roślinna gliceryna jest produktem dość przydatnym w gospodarstwie domowym. Nie wiem, czy wiecie, ale dodanie kilku jej kropel do wody, którą myjemy okna czy lustra zapobiega pojawianiu się smug i osadzaniu brudu, cieniutka warstewka gliceryny zapobiega też parowaniu okularów. Dodana do prania zmiękczy tkaniny oraz usunie uporczywe plamy.
 


Listopadowe weekendy upływają mi głównie na grabieniu, odkurzaniu, zamiataniu.  Nasza działka otoczona jest przez lasy i o tej porze tonie w morzu liści. Niestety,  jeszcze nie do końca uporałam się z ich porządkowaniem, bo rzecz jasna - zima zaskoczyła również mnie:))) 

Te, które ogarnęłam przerabiam na ziemię liściową. Po co zżymać się na hałdy liści - skoro można je wykorzystać w ponownym obiegu. Wszystkie nadające się do kompostowania popakowałam do worków, zawiązałam, nakłułam ścianki tak, by był dostęp powietrza i pozostawiłam naturze, by zrobiła swoje. 
Taki duży opad śniegu poniekąd wymusił zakończenie prac ogrodowych.  Cóż... wkrótce grudzień, to może i najwyższy czas na odpoczynek?


Pozdrawiam cieplutko
         Ania 

19.11.2025

Sesja z kotem😺

 Witajcie♥︎♥︎♥︎
Kiedy w ostatni weekend przyjechałam na wieś przywitało mnie piękne, jesienne słoneczko. Żal było zamykać się w domu, więc wraz z mężem i kotem (!!!) urządziliśmy sobie małą, fotograficzną sesję na zewnątrz. Słonko przyjemnie grzało, można było spokojnie porozpinać kurtki i ściągnąć czapki. Jednak ja w czapce zostałam, bo po pierwsze jestem świeżo po infekcji, a po drugie chciałam Wam tę czapkę zaprezentować. Jest nowa i myślę, że bardzo twarzowa. Uszyta z mieszanki cienkiej wełny i kaszmiru - idealna na okres przejściowy.

Rozpięta kurtka to co innego... mam pod nią porządne, wełniane swetrzycho:) To nowy nabytek, z którego jestem mega zadowolona. Sweter ma piękny beżowy kolor, przyjemną strukturę i fantastyczny pudełkowy krój. Wykończony jest grubym ściągaczem na dole, górze oraz przy mankietach. Rękawy są lekko wydłużone i mogą stanowić świetną ochronę dla dłoni, w czasie, kiedy na rękawiczki jest jeszcze za wcześnie. Sweter ma klasyczny, prosty fason i łatwo go wystylizować, pasuje niemal do wszystkiego. 


To pewnie ostatnia w tym sezonie taka sesja  z połyskującym złotem drzew w tle. Synoptycy przewidują opady śniegu i drastyczny spadek temperatur.  A wiadomo - mróz i śnieg zamieniają złoto w butwiejące resztki... Jeśli prognozy się sprawdzą krajobraz za oknem ciut sposępnieje...  
Cóż...  obawiam się, że namolne zachowanie naszego kota może być potwierdzeniem, że synoptycy mają rację. Chodzi za nami krok w krok i nieustająco domaga się jedzenia.  
Akurat swojemu kotu ufam:)

Bez względu na to, jaka pogoda (czy niepogoda) nas czeka - nie dajcie się  jesiennej smucie! Szukajcie "ciepełka" gdzie tylko się da - w domu, w ludziach, w ulubionych robótkach, książkach czy miejscach. O tej porze wszyscy stajemy się po trosze misiami i szukamy przytulności.... Broszka ze zdjęcia poniżej,  jest ostatnio moją ulubioną:)) Miś to mój nowy symbol jesieni🐻🐻🐻

sweter - Ochnik (kolekcja jesień/zima 2025/2026)
czapka - Reserved (kolekcja jesień/zima 2025/2026)
kurtka - Massimo Dutti (starszy model)
dżinsy - Zara (starszy model)
botki - Ryłko (starszy model)
torebka - Ochnik (starszy model)
broszka - Solar (zeszłoroczna kolekcja)
Post nie jest sponsorowany przez wymienione marki!


Trzymajcie się cieplutko
             Ania

7.11.2025

Październik na bis

Witam serdecznie i już listopadowo... nie do wiary, jak ten czas leci. Październik przemknął mi niczym japoński pociąg pociskowy:) Nie zdążyłam na dobre się w nim zakotwiczyć i rozsmakować.  Czuję jego lekki niedosyt, więc dziś w poście wracam do październikowych kadrów! 

 
Ostatnie weekendy spędzane na wsi były bardzo pracowite, bez grama próżnowania. Wymoszczona w jesiennym stylu sofa nie miała zbyt wielu okazji, żeby odczuć na sobie mój ciężar. 

*** 
Wieczorne mroki rozświetlał mi blask duszków. Zrobiłam z nich lampiony, by wyczarować odrobinę nastrojowego klimatu.  Duszki miały być halloweenową ozdobą salonu, ale w nikim nie wywołały choćby krzty przerażenia...  raczej zachwyt. Cóż wyglądają trochę nieporadnie i dobrotliwie...


Więcej grozy budziły siatki ochronne  pozostawione w winnicy...  Gdy zapadał zmierzch, targane wiatrem przybierały dziwne kształty, często przypominające zjawy. Zdjęcie tego  nie oddaje, ale były momenty, kiedy rzędy siatek zatopione we mgle,  wyglądały, jak upiorna scena z horroru:)))

***
Najlepszą potrawą dla zapracowanych jest oczywiście... makaron! Smaczny, pożywny i co najważniejsze szybki w przygotowaniu. W robocze weekendy często gościł na naszym stole, w różnych wersjach i z reguły pełnoziarnisty. Pasta na zdjęciu to wyjątek, bo to klasyczna carbonara, a ta, wiadomo lubi się bardziej z białym makaronem:)

***
Październik to, wg mnie najlepszy czas na sadzenie krzewów i drzewek.  Ciepła jeszcze i wilgotna ziemia stwarza idealne warunki, by korzenie "zadomowiły" się w gruncie.  Do mojej ogrodowej kolekcji  dołączyło kilka nowości, między innymi ta parka ostrokrzewów (Blue Girl i Blue Prince)

Jedne roślinki przybywają na rabaty, inne, tak jak jednoroczne piękności wybywają, a jeszcze inne chyba pogubiły się w czasie... Białe pelargonie, które zdobią południową ścianę naszego domu za nic miały pierwsze przymrozki, kwitną w najlepsze i ciągle wypuszczają nowe pąki. Zdjęcie zrobione z końcem października, żal przerywać im wegetację, ale już najwyższy czas, by udały się na zasłużony odpoczynek:) 

Artystka jesień maluje przyrodę pięknymi kolorami. Pobliskie lasy i ostępy wyglądają zjawiskowo, zwłaszcza skąpane w promieniach słońca. To świetna pora na spacery i zatracenie się w jesiennym złocie, póki jeszcze nie opadło z drzew. Mam nadzieję, że listopad przyniesie mi więcej wolnego czasu, bym mogła  uszczknąć coś jeszcze dla siebie z tej jesiennej aury🍁🍁🍁


Trzymajcie się cieplutko i w zdrowiu♥︎♥︎♥︎
              Ania