29.09.2017

Sztukowanie wakacji

Cześć 
Podobno wrzesień to miesiąc powrotów, zatem wracam i ja na mojego bloga... Mam dla Was parę fotek z ostatniego wypadu do Rzymu. Choć bilety lotnicze zostały kupione dużo, dużo wcześniej, bo wiosną, to pobyt miał z założenia być  bez konkretnego planu zwiedzania. Rzym zaliczyłam parę lat temu z przewodnikiem, więc teraz miało być na luzie, czyli wtapiam się w tłum i przez weekend żyję jak oni, jem i piję to co oni, chodzę tam, gdzie oni, po prostu chłonę magiczną atmosferę miejsca. W piątkowy wieczór w Koloseum odbywał się charytatywny koncert Andrea Bocelli'ego, oczywiście tylko dla vipów...Ale siedząc w pobliskiej kawiarence i popijając schłodzone prosecco można było rozkoszować się głosem artysty. Z rzeczy niezaplanowanych przydarzyło mi się też oberwanie chmury. Przez godzinę spadło tyle deszczu, co zwykle pada przez trzy miesiące. Totalny paraliż komunikacji, pozalewane i wyłączone z ruchu niektóre stacje metra, kałuże po kolana...Ale cóż może zaszkodzić urokowi wiecznego miasta? Zachwyca nawet podczas ulewy, tym bardziej, że można schronić się w jednej z licznych restauracji. Osobiście polecam Trattorię  Luzzi w pobliżu Koloseum przy via di San Giovanni in Laterano 88. Niestety po południu z reguły trzeba czekać w kolejce na stolik, ale niech Was to nie zniechęca, jedzenie, które tam podają jest naprawdę tego warte. No i ta atmosfera...uwielbiam!














Pozdrawiam i życzę wspaniałego weekendu 😁
         Ania


21.07.2017

Łąka na stole


Nie pozbywam się tak łatwo ładnych rzeczy, nawet jeśli to tylko butelka po oliwie lub czymkolwiek innym...Jak ma ciekawy kształt zostaje i czeka na swoje "powtórne wcielenie". Właśnie część szklanej zbieraniny wykorzystałam jako wazoniki na polne kwiaty. Roślinki wstawiłam każdą z osobna do butelki, co jeszcze bardziej podkreśliło ich urodę i subtelność. W kompozycji znalazły się pospolite kwiaty naszych łąk - chaber, mak, jastrun, dzika marchew, oset, wiechlina i inne, których nazw nie znam. Całość tworzy delikatną i naturalną dekorację...kawałek łąki na stole :)












Ściskam i życzę wspaniałego weekendu :)
         Ania

29.06.2017

Grządki, klomby i rabaty...




Czerwiec upłynął mi w mgnieniu oka. Praktycznie każdą wolną chwilę spędziłam pracując w ogrodzie. Wygląda to mniej więcej tak...Przyjeżdżam na wieś, przebieram się, zmieniam buty z takich...


na takie 😀


i najpierw chwila na regenerację trawnika. Zaniedbany przeze mnie jesienią (złamana stopa) nie wygląda zbyt dobrze i wymaga dużo pracy. Spacer na kolcach ma za zadanie napowietrzyć i rozluźnić glebę pod trawą, a co za tym idzie poprawić jej wygląd. Po "spacerku" czas na inne ogrodowe atrakcje, czyli sadzenie, przesadzanie, rozsadzanie, przycinanie, plewienie, nawożenie, zrywanie przekwitłych kwiatostanów, pozbywanie się pasierbów w winnicy i tak w kółko! Uwielbiam pracę w ogrodzie, grzebanie w ziemi daje mi ogromną radość 😁 Zastanawiam się czasem, czy to jeszcze hobby, czy już zboczenie. Ale myślę, że dopóki mam inne pasje - jogę i blogowanie (ostatnio trochę zaniedbane) to jeszcze nie jest ze mną źle 😉 Dzisiaj też jestem na wsi, ale ze względu na żar lejący się z nieba odpuszczam prace polowe i ogłaszam sjestę! 

Na zdjęciach poniżej uwieczniłam to, za co najbardziej kocham czerwiec...za kolorowe kobierce kwiatów i pierwsze plony, nie tylko z ogródka 😀








A Wam jak mija czerwiec?

Ściskam
        Ania